czwartek, 22 listopada 2012

Rozdział 32


*perspektywa Mai*
Kiedy dojechaliśmy pod nasz blok, wzięliśmy nasze rzeczy z auta i ruszyliśmy na górę windą. Otworzyłam kluczem drzwi z numerem 155 i już chciałam przejść przez prób, ale Niall niespodziewanie rzucił swoje torby na ziemię i wziął mnie na ręce, by następnie przejść ze mną przez próg.
- Co to miało być? - spytałam, będąc nadal niesiona przez swojego chłopaka.
- No co, to nasze pierwsze wspólne mieszkanie. - zrobił niewinną minkę niczym kot ze Shreka.
Postawił mnie na ziemi, po czym wrócił po nasze walizki. Położył je w salonie obok kanapy i podszedł do mnie. Wpił się w moje wargi z taką zachłannością, że brakło mi tchu.
- Teraz jesteś cała moja. - wymruczał między pocałunkami.
- Niall, dopiero przyjechaliśmy. Chcę odpocząć. - rzekłam odrywając się od niego, na co się obraził. - Skarbie nie obrażaj się. Dam ci buziaka.
- To daj. - ożywił się i przybliżył swoją twarz do mojej.
Musnęłam przelotnie jego wargi, po czym wywinęłam się z jego objęć i ruszyłam na kanapę. Zawiedziony chłopak po chwili usiadł obok mnie z założonymi rękami. Nadal był obrażony.
- Jeżeli nadal będziesz się obrażał to więcej nie dostaniesz całusów. - powiedziałam, włączając telewizor i prostując nogi.
- Ale ja się wcale na ciebie nie obraziłem. - położył głowę na moich udach. - Na moją księżniczkę nie da się obrażać.
- Nie słódź, bo się rumienię. - zakryłam twarz dłońmi.
- Jesteś taka śliczna gdy się rumienisz. Weź te ręce oglądam. - odsłoniłam oczy, by móc widzieć co robi.
- Ale moje ręce nie zasłaniają telewizora. - zdziwiłam się.
- O jakim ty telewizorze mówisz, ja oglądam ciebie. Tu są ciekawsze widoki. - stwierdził przyglądając się mi. - Kocham cię, wiesz? Kocham jak się denerwujesz, kocham jak się rumienisz i śmiejesz. Kocham cię całować i przytulać, kocham kłaść głowę na twoich kolanach i gdy ty bawisz się moimi włosami, tak jak teraz. Kocham cię całą.
- Awww . Ja też cię kocham. Kocham cię jak się obrażasz, jak się rumienisz, jak coś jesz. Kocham patrzeć jak jesteś szczęśliwy i zadowolony, kocham gdy kładziesz głowę na moich kolanach, gdy próbujesz mnie pocałować, kocham twój śmiech i uśmiech. - ucałowałam jego ciepłe usta.
- Idź weź sobie kąpiel, a ja pójdę do sklepu i zrobię coś do jedzenia, co ty na to? - zaproponował.
- Miała być pizza.. - naburmuszyłam się, a chłopak się zaśmiał.
- Dobrze, to ty idź się wykąpać, a ja pójdę do sklepu i zamówię pizzę. - uśmiechnął się do mnie słodko.
Posłusznie wstałam z kanapy i ruszyłam do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą luźne ubrania, które składały się z ciemnoszarych spodni dresowych, szarych tenisówek i jasnoszarej bluzki z rękawami, na której znajdowała się myszka miki. Wiem, że jest dopiero przed 18:00, ale nie mam zamiaru już nigdzie wychodzić. Wannę napełniłam gorącą wodą, po czym rozebrałam się i weszłam do niej. Nic tak nie relaksuje jak gorąca kąpiel.
- To ja idę do tego sklepu. - w drzwiach stanął Niall.
- No to idź. - pokazałam mu język.
- A nie dostanę buziaka na pożegnanie? - ponownie zrobił minkę niczym kot ze Shreka  przez którą nie umiem mu odmówić. - Teraz mogę iść. - dodał, gdy już dostał całusa, co spowodowało mój śmiech.
Chłopak wyszedł z łazienki, a ja zanurzyłam się w wodzie po szyję, a do uszu wcisnęłam słuchawki.
Siedziałam w wannie dobre 30 minut, po czym postanowiłam wyjść. Opatuliłam się szczelnie ręcznikiem, po czym stanęłam przed lustrem.
Co Niall we mnie widział? Byłam zwykłą dziewczyną z blond włosami i niebieskimi oczami. Oprócz śpiewania, co też nie wychodzi idealnie, nie mam żadnego talentu. Zabieram mu tylko szansę na bycie światową gwiazdą.
- Co on we mnie widzi? Niszczę mu tylko życie. - szepnęłam sama do siebie.
- Widzę w tobie kobietę mojego życia, mój narkotyk. I nie niszczysz mi życia, ty je budujesz skarbie. - usłyszałam za sobą głos Nialla, na który aż podskoczyłam. - Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej? - przytulił mnie od tyłu, kładąc brodę na moim ramieniu.
- No bo tak jest, przeze mnie zawaliłeś występ na gali. Wiem, że zespół jest dla ciebie całym życiem, a ja nie chcę go zniszczyć. - odwróciłam się do niego przodem.
- Ty też jesteś dla mnie całym życiem. Bez ciebie nie byłbym szczęśliwy, a czy to nie jest najważniejsze? - spytał, a ja właśnie uświadomiłam sobie, że nie mam więcej argumentów. - Kochanie, nawet nie waż się więcej mówić, że niszczysz moje życie, bo się obrażę, jasne? - ucałował mój policzek. - Ubierz się, bo pizza stygnie.
Szybko wykonałam polecenie i po chwili już ubrana zeszłam na dół. Na kanapie w salonie siedział Niall oglądając telewizję, a na stoliku leżało pudełko od pizzy. Byłam niemiłosiernie głodna, dlatego od razu podbiegłam do pudełka i otworzyłam je, biorąc jeden kawałek.
- Ej ja na ciebie musiałem czekać! - oburzył się. - Nawet nie wiesz jakie to było trudne!
- Wiem skalbie, wiem. Pseplasam. - powiedziałam z pełną buzią, co spowodowało chichot Horana.
- Zdecydowanie zmieniasz się we mnie. - przytulił mnie i nadal się chichrając, pocałował w skroń.
*perspektywa Harrego*
Kiedy wróciliśmy ze szpitala, od razu wyjmując telefon z kieszeni, ruszyłem do swojej sypialni. Miałem zamiar zaprosić Jessikę na dzisiejszą imprezę do mojego kumpla. Nie miałem pojęcia czy się zgodzi, ale w sumie raz kozie śmierć, czyż nie? Wybrałem numer szatynki i kliknąłem zieloną słuchawkę.
- Cześć Hazz, czy coś się stało? - odebrała po dwóch sygnałach.
- Jessi czy musi się coś stać, bym mógł zadzwonić do swojej dziewczyny? - oburzyłem się. - Chciałem usłyszeć twój głos, bo się stęskniłem.
- Awww.. To urocze. - powiedziała słodko, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. - Też tęsknie.
- No to co ty na to, żeby wyjść gdzieś dzisiaj? Mój znajomy organizuje imprezę, chciałabyś się wybrać? - zaproponowałem.
- Bardzo dobry pomysł. - zgodziła się. - O której?
Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 16:08.
- 19:30, pasuje ci? Przyjadę po ciebie.
- Pewnie, to do zobaczenia. - pożegnała się i rozłączyła.
Wsunąłem komórkę z powrotem do tylnej kieszeni jeansów, po czym wychodząc z pokoju, zszedłem na dół, gdzie zastałem tylko Louisa i Liama. Usiadłem obok nich na kanapie i nie zwracając na przyglądających się mojej osobie przyjaciół, skupiłem się na jakimś serialu, lecącym w telewizji. Chłopcy popatrzyli na siebie zdezorientowani moim uśmiechem, po czym także zajęli się serialem.
Po około 20 minutach ciszy między nami, usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięk, dochodzący z pokoju Malika, następnie jego głos, który wypowiadał jakieś bluźnierstwa. Po chwili w drzwiach salonu stanął Zayn, który był cały w pierzach, a na jego twarzy malował się gniew. Na widok bruneta, wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, natomiast jemu do śmiechu nie było.
- Z którego taki żartowniś? - ja i Liam spojrzeliśmy na siebie zdziwieni, później na wściekłego Zayna, a na koniec na uśmiechającego się dumnie Lou.
Kolejny dowcip Louisa, który mało spodobał się Mulatowi, bo chłopak zmrużył oczy patrząc na pasiastego.
- Tomlinson lepiej zwiewaj, bo nie ręczę za siebie! - krzyknął czarnowłosy i zaczął gonić Louisa.
Szatyn zerwał się z fotela i wybiegł na zewnątrz prze drzwi balkonowego, a za nim Zayn. Natomiast ja i Daddy tak się śmialiśmy z tej całej sytuacji, że spadliśmy z siedzeń.
- Harry! Hazziątko! Pomóż mi i weź go ode mnie, proszę! - usłyszałem głos Tomlinsona z podwórka, proszący o pomoc. - Aaaa! - do moich uszu dobiegł plusk wody.
Na wszelki wypadek wyszedłem sprawdzić, który poszedł `popływać`. Okazało się, że to nasz dowcipniś został wrzucony do wody. Na sam widok mojego przyjaciela zachciało mi się śmiać.
- I żebyś więcej mi nie robił takich żartów przed randką z Patrycją, bo nie wiem co ci zrobię. - Mulat pogroził palcem w stronę pasiastego, po czym wszedł do domu.
- Louis wyłaź z tej wody, bo się przeziębisz! Chłodno dzisiaj! - wydarł się na niego Payne, na co on szybko wykonał polecenie.
- Harreh chodź się przytulić. - szatyn ruszył w moją stronę, a ja szybko zrobiłem krok w tył.
- Nie ma mowy niedługo idę na imprezę z Jess. - rzekłem i schowałem się w mieszkaniu. - Powodzenia Daddy. - rzuciłem na odchodne.
- Tomlinson, zabije cię! Przez ciebie jestem cały mokry. - usłyszałem oburzony głos Liama, na co cicho zachichotałem i ruszyłem do siebie do pokoju. Kocham tych wariatów.
Zerknąłem na zegarek, dochodziła 17:00, dlatego postanowiłem się odświeżyć. Ruszyłem do łazienki i już po chwili stałem pod prysznicem, oblewany ciepłymi strumieniami wody.
Cieszyłem się, że Majka nam wybaczyła. Jest dla nas bardzo ważna, jak siostra. Kochamy ją i gdy powiedziała, że już się nie gniewa, ulżyło nam. Tylko szkoda, że razem z Horanem zamieszkali sami, w centrum. Nie powiem, że będzie nam brakować jego marudzenia, że jest głodny, a lodówka jest pusta, że ktoś zjadł mu kanapkę. Mam nadzieję, że chociaż raz na jakiś czas będzie nas odwiedzał. Swoją drogą, muszę pomyśleć poważnie nad mieszkaniem z Jess. To jedyne o czym teraz marzę.
Kiedy wyszedłem z pod prysznica była 17:45, dlatego ruszyłem do garderoby by wybrać dla siebie jakieś ubranie. Wybrałem jasno zieloną, rozpinaną bluzę z nike, ciemno zielony T-shirt, kakaowe rurki i białe converse. Szybko się ubrałem w wybrane ciuchy, a na rękę wsunąłem czarny rzemyk, który dostałem kiedyś od Lou. Wróciłem do łazienki i ułożyłem włosy, z czym wielkiego zachodu nie było. Następnie spryskałem się moimi ulubionymi perfumami i byłem gotowy. Na zegarku w moim telefonie była 18:30, więc postanowiłem pojechać do Jessiki wcześniej.
Zszedłem na dół i biorąc ze sobą kluczyki do samochodu Louisa, bo Niall pożyczył mój oraz powiadamiając chłopaków, wyszedłem z domu. W ciągu 20 minut, byłem pod blokiem dziewczyny. Zaparkowałem auto w wolnym miejscu i wszedłem do budynku. Windą wjechałem na górę i zapukałem do drzwi. Po chwili otworzyła mi szatynka owinięta samym ręcznikiem, na co zgromiłem ją wzrokiem.
- Co? - zdziwiła się.
- Dlaczego otwierasz w samym ręczniku? A gdyby to był jakiś inny chłopak, albo zboczeniec? - spytałem, wchodząc do środka i przyciągając dziewczynę do siebie.
- Otworzyłam w ręczniku, bo widziałam cię przez okno inteligencie. - pocałowała mnie w nos. - Idę się ubrać, zaraz wracam.
Wywinęła się z moich objęć i weszła do swojego pokoju.
- A tak w ogóle, to co tu robisz? Miałeś być za 40 minut. - krzyknęła z sypialni.
- No tak, ale wyszykowałem się wcześniej i nie chciało mi się siedzieć w domu. Przepraszam, że nie zadzwoniłem. - odpowiedziałem jej, oglądając zdjęcia stojące na regale w salonie.
Nagle poczułem dotyk na ramionach. Jessika.
- Skarbie, ty możesz mnie odwiedzać kiedy chcesz. W ogóle najlepiej by było gdybyś zamieszkał ze mną. - przytuliła się do moich pleców.
- Nie chcę ci się zwalać na głowę. - podrapałem się po skroni.
- Ale ja nie przyjmuje sprzeciwu. - powiedziała stanowczo i poważnie.
- To kiedy mogę wnieść swoje rzeczy? - spytałem po chwili namysłu, uśmiechając się łobuzersko.
Dziewczyna pisnęła z radości, po czym rzuciła mi się na szyję, obdarowując mnie buziakami.
- Jak najszybciej. - wtuliła się w mój tors.
- Dobra leć się szykować bo się spóźnimy. - zaśmiałem się, a dziewczyna szybko wykonała polecenie.

4 komentarze:

  1. oo jak słodko ♥____♥ nie no przepełnia mnie szczęście! :D ej ale co dalej? xd



    http://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo, baardzo, ale to baaaaardzo słodko!;d cieszy mnie fakt, że Niall z Majką się tak dogadują;d mam nadzieję, że juz tak będzie do końca!;d

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM HORANA !

    i na tym dziś zakończy się mój komentarz, bo nie mam więcej słów ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam! Ten blog został nominowany do Libster Award :) Więcej informacji na http://imagin1d.blogspot.com ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń