środa, 29 sierpnia 2012

Urodzinki Liama Payne. : )

Dzisiaj czyli 29-08-2012r Liam Payne obchodzi swoje 19-naste urodziny. :)


















Nasz kochany Daddy skończył już 19 lat. 
Liamie życzę Ci wszystkiego najlepszego i spełnienia marzeń :) I żeby Ci się układało z Danielle. :))  

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 20

*Perspektywa Harrego*
Dziewczyny poszły się opalać, a my zabraliśmy się za grilla. Chłopaki przez cały czas dziwnie mi się przyglądali. W końcu nie wytrzymałem.
- Czemu mi się tak przyglądacie?! Mam coś na twarzy?
- Nie, wydaje ci się. - Szybko odwrócili wzroki i `zajęli` się czymś innym.
- Mówcie! - Rozkazałem groźnie.
- No dobra. - Wziął głęboki oddech Louis. - Czy między tobą a Jessiką coś jest?
- Yy.. ee.. Przyjaźnimy się tylko. - Spuściłem głowę.
- Do jasnej cholery Harry przecież widzimy, że wy się nie tylko przyjaźnicie! - Wkurzył się Horan.  - Powiedz jej, co do niej czujesz. Zabierz ją na jakiś spacer wieczorem, albo jutro wypożycz łódkę i popłyńcie gdzieś razem. Przecież to widać, że ona się w tobie zakochała, ty w niej też. Po co to utrudniać?!
- Masz rację. - Przyznałem. - Dzięki za radę.
- Nie ma sprawy. - Uśmiechnął się.
Po jakiejś godzinie słońce zaszło, więc dziewczyny wróciły do domku by się cieplej ubrać, po czym nakryły stół. Usiedliśmy i zabraliśmy się za jedzenie, przy czym było pełno śmiechu. Co chwilę spoglądałem na Jessikę, zastanawiając się jak jej wyznać to co czuję. Nie było to takie proste. Nagle nasze spojrzenia się spotkały. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja szybko to odwzajemniłem.
- To jak się dzielimy na pokoje? - Spytał Liam, po czym ustaliliśmy, że Niall, Maja, Patrycja i Zayn będą w jednym pokoju, Liam, Dan, Lou i Eleanor w drugim, a ja i Jess w trzecim. Nasza dwójka zaczęła protestować, ale oni się uparli, więc ostatecznie się zgodziliśmy, po czym wszyscy ruszyli do swoich pokoi.
Nasza sypialnia, miała dwa jednoosobowe łóżka, które stały na przeciwko drzwi, pod wielkim oknem i biały kolor ścian. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się bardzo duża szafa, natomiast po lewej drzwi do łazienki.  Pokój był bardzo przytulny, aż chciało się w nim przebywać.
Jessika od razu po wejściu do pomieszczenia, dopadła swojej walizki.
- Zajmuję łazienkę! - Krzyknęła, zabierając pidżamę i kierując się do łazienki, na co się tylko zaśmiałem i położyłem na jednym z łóżek. Po 20 minutach, wyszła już gotowa do spania. - Łazienka wolna. - Oznajmiła uśmiechając się.
- Spoko. - Powiedziałem obojętnie, nadal leżąc w tym samym miejscu. Dziewczyna podeszła i usiadła obok mnie.
- Harry wszystko okej? - Spytała z troską.
- Nie! Nic nie jest okej. - Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem w jej piwne oczy. - Ja już nie umiem udawać, nie umiem się z tobą przyjaźnić. - Wyjaśniłem, a do jej oczu napłynęły łzy.
- Jak to?
- Nie chcę być tylko twoim przyjacielem. Chcę być kimś więcej. Może to zabrzmi banalnie, ale chcę zasypiać i budzić się przy tobie. Chcę cię przytulać i całować. - Złapałem ją za rękę. - Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Kocham cię.
-  Harry, ja.. - Przerwałem jej pocałunkiem. - Ja też cię kocham. Chwile spędzone z tobą przez ostatni czas, dały mi do zrozumienia, że nie umiem bez ciebie żyć. - Tym razem to ona pocałowała mnie. Delikatnie, ale namiętnie. Owinęła ręcę wokół mojej szyi, a ja położyłem dłonie na jej biodra i przysunąłem ją bliżej siebie. Pocałunek trwał długo. W końcu oderwaliśmy się od siebie, ciężko dysząc. Patrząc sobie w oczy, uśmiechaliśmy się do siebie.

*Perspektywa Jessiki*
To najpiękniejszy wieczór w moim życiu. W tej chwili jestem najszczęścilwszą dziewczyną na świecie. Stało się coś czego pragnęłam od dłuższego czasu. Jestem z Harrym. Chłopakiem, którego kocham nad życie i którego nie oddam nikomu.
- Co ty na to, by przysunąć do siebie łóżka? - Zaproponował loczek i bananem na twarzy, a ja szybko się zgodziłam. Zsunęliśmy łóżka, po czym Harry poszedł do łazienki, a ja położyłam w miękkiej pościeli.

*Perspektywa Maji*
Obudziłam się po 9:00 wtulona w Horana, który spał słodko podchrapując. Nie chcąc budzić jego, Zayna ani Pati, wstałam z łóżka, z walizki wybrałam ciuchy i po cichu pomaszerowałam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się w wybrany wcześniej ubrania, a włosy związałam w luźnego koczka. Z makijażu zrezygnowałam. Kiedy wychodziłam z łazienki, blondyn już nie spał, a gdy mnie zobaczył wyszczerzył się najbardziej jak mógł.
- Głodny? - Spytałam po cichu z także dużym uśmiechem, na co on tylko kiwnął głową i wstał z łóżka. - To ja idę do kuchni, a ty się ubierz, później wykombinujemy śniadanie. - Popchnęłam chłopaka w stronę łazienki, a sama poszłam do kuchni.
Wszyscy jeszcze spali. Nie dziwię się, skoro położyliśmy się wczoraj ok 3:00. Postanowiłam zrobić na śniadanie kanapki. Niall, po 5 minutach wszedł do pomieszczenia gotowy i chętny do pracy. On zabrał się za smarowanie chleba, a ja za krojenie pomidora, ogórków, szynki, sera i innych rzeczy, po czym rozłożyliśmy wszystko na talerze. Dziwne było to, że blondyn niczego nie podjadał.
- Idź obudzić resztę. - Pocałowałam go w policzek i poszłam rozłożyć wszystko na stole.

*Perspektywa Nialla*
Maja, rozkazała mi obudzić śpiochów, więc posłusznie skierowałem się do pokoi. Pierwszy był pokój Liama, Louisa, El i Dan. Wszedłem do pokoju, stanąłem między łóżkami i krzyknąłem `Śniadanie na stole, wstawać!`, po czym wyszedłem z pokoju. Za sobą słyszałem jeszcze jakieś głosy, które mówiły `Niall nie żyjesz` `Lepiej mi się nie pokazuj`. Zaśmiałem się tylko i ruszyłem dalej. Następnie zrobiłem tak z Zaynem i Pati, po czym skierowałem się do pokoju Harrego i Jess. Otworzyłem drzwi i stanąłem jak wryty. Łóżka były zsunięte, a loczek spał smacznie wtulony w Jessikę. Postanowiłem obudzić ich w troszkę inny sposób niż resztę. Rozpędziłem się i wskoczyłem na łóżką krzycząc.
- Wstawać gołąbeczki, śniadanko na stole! Harry chyba nie chcesz, żeby Loui był zazdrosny co? - Zaśmiałem się, po czym wyszedłem z pokoju. Wróciłem do reszty, wyszczerzony jak głupek. Wszyscy spojrzeli na mnie dziwnie.
- Co się tak cieszysz? - Spytał zdziwiony Liam.
- A nic. - Odparłem i usiadłem jakby nigdy nic przy stole, niestety przyjaciele nie dali za wygraną.
- Jeśli nie powiesz, dlaczego cieszysz mordę to ci zabierzemy kanapki. - Pogroził palcem Zayn.
- Dobra już dobra. - Uniosłem ręce w geście obrony. - Harry i Jess chyba ze sobą są. - Reszta na te słowa zaczęły skakać i przytulać z radości, dopóki z domu nie wyszła nasza zakochana para. Od razu wszyscy się uspokoili i speszeni usiedli przy stole.
- Yy.. Można wiedzieć o co chodzi? - Zapytała nas Jessika.
- O nic. - Wyszczerzyła się Patrycja i wróciła do gryzienia kanapki.
- Wyspaliście się? - Zaśmiał się Lou z Harrego i Jess, po czym wszyscy oprócz naszych gołąbeczków także się dołączyli.
- O co wam chodzi? - Odezwał się zdezorientowany Hazza.
- No o to, że spaliście razem. W jednym łóżku. Chcecie nam coś powiedzieć? - Poruszałem śmiesznie brwiami.
- Jessika od wczoraj jest moją dziewczyną. - Oznajmił nam loczek.
- A Harry moim chłopakiem. - Zaśmiała się Jessika.
- Nawet nie wiecie, jak się cieszymy! - Wykrzyczała moja dziewczyna, po czym przytuliła Harrego i Jessikę.
***
No i jest 20 :D ale to zleciało .: ) podoba się wam? co myślicie o tym, że Jess jest z Harrym? Która z par najbardziej wam przypadła do gustu? Maja i Nialler, Patrycja i Zayn czy Jessika i Harry? Odpowiadajcie w komentarzach. :) Głosujcie w ankiecie ;) i komentujcie oczywiście. :D 
Następny rozdział -> 11 komentarzy. :) 
Jeśli chcesz być powiadamiany/a o nowych rozdziałach pisz: 43942134 ;)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 19


*Perspektywa Maji*
Obudziły mnie promienie słońca, które perfidnie wkradały się do mojego pokoju i rozświetlały moją twarz. Wstałam z łóżka i założyłam ubranie, które wieczorem naszykowałam. Od wczoraj wieczór, jesteśmy już w Londynie, gdzie o dziwo jest bardzo ładna pogoda. Przez cały czas pogrzebu, Niall, reszta chłopaków, Jess i Pati byli przy mnie, nie opuszczali mnie na krok. Wspierali mnie i to było dla mnie ważne. Po tych wszystkich wydarzeniach, zrozumiałam jak wspaniałych mam przyjaciół. Nie wiedziałam jak im za to wszystko podziękować. Muszę coś wymyślić.
Zeszłam na dół, gdzie spotkałam Pati i Jessikę, która dziś u nas nocowała, robiące śniadanie.
- Hej. - Przywitałam się radośnie i pocałowałam obydwie w policzki. - Co jemy?
- Siema? - Wytrzeszczyła oczy Patrycja, ale po chwili się otrząsnęła i odpowiedziała na moje pytania z uśmiechem. - Jajecznicę, mojej roboty.
- Mm.. No to nakładaj, bo jestem głodna. - Usiadłam przy stole. - Jak się u nas spało Jess?
- Wspaniale, nigdy się tak nie wyspałam. Ale nie dziwmy się, jest po 12:00, a w waszym domu śpi się genialnie. - Pokazała swoje zęby w uśmiechu, po czym upiła łyk herbaty. - Cieszymy się, że jesteś uśmiechnięta.
- Postanowiłam, że nie będę rozpaczać. Mama by tego nie chciała. - Odpowiedziałam i następnie, także napiłam się ciepłego napoju. - Do tego ta pogoda. Musimy ją jakoś wykorzystać. - Zastanowiłam się.
- Co wy na to, by pojechać nad jezioro, do jakiegoś domku letniskowego? Podobno taka pogoda, ma być jeszcze przez kilka dni. - Zaproponowała Jessika. - Zabrałybyśmy chłopaków.
- Świetny pomysł. - Poparła ją Pats. - Jestem za. To ja zadzwonię to chłopaków. - Oznajmiła i już chciała wyjść, ale ja ją zatrzymałam.
- A może do nich pójdziemy?
- Masz rację, zrobimy im niespodziankę. - Wyszczerzyła się Pati, po czym zwróciła się do Jess. - Jessika, czy między tobą a Harrym coś jest?
- A co ma być? - Widać było, że speszyła się tym pytaniem, bo na jej twarzy pojawiły się rumieńce. - Kumplujemy się.
- Jeżeli całowanie się wczoraj przed drzwiami i pół godzinne żegnanie się, można nazwać koleżeństwem. - Spojrzała na nią mrużąc oczy i kładąc ręcę na biodrach, ja także skierowałam swój wzrok na przyjaciółkę.
- No tak całowaliśmy się i to nie pierwszy raz, ale nie rozmawialiśmy jeszcze na temat czegoś poważniejszego. - Spuściła głowę.
- Czujesz coś do niego? - Spytałam, na co pokiwała głową. - To porozmawiaj z nim. Znam Harrego i wiem, że na pewno cię nie odrzuci, ani nie skrzywdzi.
- Masz rację. Tak zrobię. - Uniosła lekko kąciki ust. - Idziemy?
- Tak. - Przytaknęłyśmy z Patrycją i wyszłyśmy z domu. Zadzwoniłyśmy do drzwi domu chłopaków i po chwili otworzył nam Louis, który uściskał nas radośnie na powitanie.
- Lou bo nas udusisz. - Zaśmiałam się. - Możemy wejść?
- Pewnie, jeszcze pytasz. - Wywrócił oczami, po czym wpuścił nas do środka. - Chłopaki mamy gości! - Krzyknął i w ciągu 5 sekund cała reszta witała się z nami.
- Stęskniłem się. - Powiedział mi na ucho Niall, kiedy mnie przytulał.
- Ja za tobą też. - Wtuliłam się w niego mocniej. - Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Chłopaki mamy dla was propozycję. - Odezwała się Jess, zaraz po tym jak rozsiedliśmy się w salonie.
- Słuchamy uważnie. - Zachęcił ją Liam.
- Z dziewczynami stwierdziłyśmy, że taką ładną pogodę, trzeba jakoś wykorzystać. Wtedy Jessika zaproponowała, żebyśmy pojechali nad jezioro, do domku letniskowego. Jedziecie z nami? - Spytałam, patrząc na chłopaków.
- Ja jadę. - Powiedzieli jednocześnie Harry, Zayn i Niall, po czym się zaśmiali.
- Możemy też zabrać Eleanor i Dan. - Zaproponowałam.
- To ja też jadę. - Tym razem jednogłośnie odezwali się Li i Lou.
- Czy wy to ćwiczycie?! - Zdziwiła się Patrycja, na co wszyscy wybuchnęli śmiechem. - To kiedy wyjeżdżamy?
- Dzisiaj po obiedzie? Kto czym się zajmie? - Zaczął organizować Liam.
- My możemy jedzeniem. - Oznajmiłam, wskazując na mnie i uśmiechniętego od ucha do ucha Nialla.
- Ja alkoholem. - Zgłosili się jednocześnie Jessika i Harry, po czym uśmiechnęli się do siebie. Po między nimi na prawdę jest jakaś chemia.
- Ja pogadam z Paulem, żeby dał nam kilka dni wolnego. - Zaproponował się Daddy.
- To my załatwimy jakiś domek. - Zayn wskazał na siebie i Pati.
- No to mi zostaję jechać po El i Danielle. - Zaśmiał się Loui. - Później przyjedziemy tu i zabierzemy kilka koców, śpiwory itp.
- Dobra, to wszystko jasne? - Upewnił się Harry. - To spotykamy się o 15:00 u nas ok?
- Ok. - Potwierdziliśmy chórkiem i wyszliśmy.
Ja z Niallerem od razu skierowaliśmy się do supermarketu. Do koszyka zapakowaliśmy pieczywo, mięso, jakieś produkty mleczne, chipsy i inne słodycze, następnie napoje. Zapłaciliśmy, po czym wyszliśmy z budynku. Wsiedliśmy do auta i wróciliśmy do domu chłopaków, gdzie był już Louis z Dan i El, oraz Patrycja, Zayn i Liam. Dochodziła 15:00
- Kupiliście wszystko? - Spytał nas Liam, od razu po naszym wejściu do salonu.
- Oczywiście tatusiu. - Zaśmiał się Niall, po czym zwrócił się do Pati i Malika. - Znaleźliście jakiś domek?
- Tak, 3 sypialnie, 3 łazienki, salon, mała kuchnia, własna plażę, podwórko dosyć duże.. - Wymieniał Zayn.
- Dobra, zobaczymy jak dojedziemy. - Przerwał mu Harry, który właśnie z Jess wszedł do pomieszczenia. - Wszystko załatwione?
- Tak. - Powiedzieliśmy chórkiem.
- No to za godzinę spotykamy się tutaj, a teraz idziemy się pakować. - Rozkazał, po czym wszyscy skierowali się do siebie.
Ja z Patrycją wróciłyśmy do naszego mieszkania, a Harry odwiózł Jessikę do niej. Od razu poszłam do swojego pokoju. Na łóżko położyłam jeszcze nierozpakowaną po wyjeździe do Polski walizkę i wyciągnęłam z niej wszystkie ciuchy. Posegregowałam je, na te, do prania i na te, do szafy, po czym zabrałam się za pakowanie do walizki ubrań nad jezioro.
Kiedy wszystko już było spakowane i gotowe do zniesienia na dół usłyszałam dzwonek do drzwi, ale Patrycja chyba zdąrzyła otworzyć, bo po chwili ustał, a przy mnie znalazł się mój kochany blondyn.
- Co ty tu robisz? - Spytałam zdziwiona, łapiąc za rączkę od walizki. - Nie pakujesz się?
- Zostaw tą walizkę. - Wyrwał mi z ręki bagaż. - Ja ją zniosę. Już się spakowałem i postanowiłem wam pomóc w znoszeniu walizek.
- Dziękuje. - Pocałowałam go czulę w nagrodę i obdarowałam go uśmiechem.
- Nareszcie się uśmiechasz! - Krzyknął uradowany i przytulił mnie mocno.
- Puść bo mnie udusisz wariacie! - Zaprotestowałam ze śmiechem. - Nie wiem jak mam wam podziękować za to, że byliście przy mnie przez te kilka dni.
- Nie musisz dziękować. Kocham cię i zawsze przy tobie będę, na dobre czy złe. - Ponownie mnie przytulił, ale tym razem lżej i pocałował w czubek głowy.
- Ja ciebie też kocham. - Wtuliłam się w niego bardziej, ale po chwili oderwałam się od chłopaka. - Chodźmy już, jest 15:55.
Niall wziął walizkę i zeszliśmy na dół. Patrycji już nie było. Widocznie poszła wcześniej. Zamkneliśmy dom i poszliśmy do chłopaków. Wszyscy już czekali przed domem.
- To jak? Jedziemy? - Spytał Louis, wcinający marchewkę. Dużo razy już go widziałam jedzącego marchewki, a i tak chciało mi się śmiać. Powstrzymałam się jednak.
Podzieliliśmy się na dwie części i wsiedliśmy do samochodów. U nas kierował Niall, ja siedziałam na miejscu pasażera, a Jessika, Zayn i Patrycja na tylnym siedzeniu. Dojechaliśmy na miejsce jakieś 45 minut później.
Domek letniskowy był śliczny. Był zbudowany z drewna, widać, że całkiem nie dawno, bo wyglądał stabilnie. Z przodu działki, był mały ogródek oraz pusta polanka, gdzie zostawiliśmy auta. Za domkiem znajdowała się, połączona z nim altanka, równie z drewna. Tu również była dosyć duża polanka, a dalej zejście w dół do jeziora, gdzie znajdowała się nasza prywatna plaża. Wszystkich zachwycił widok.
Wnieśliśmy wszystkie nasze rzeczy do domku i zaczęliśmy rozpalać grilla, bo mój głodomor zgłodniał, czego można było się spodziewać. Stwierdziliśmy, że później podzielimy się pokojami.
Kiedy chłopaki zajmowali się grillem, z dziewczynami postanowiłyśmy iść nad jezioro. Mimo, że było już przed 17:00, słońce nadal grzało i było bardzo gorąco. Szybko przebrałyśmy się w nasze stroje kąpielowe, w moim wypadku był to ten i zeszłyśmy w dół działki. Na piasku rozłożyłyśmy koce i położyłyśmy się na nich.

*Perspektywa Jessiki*
Kiedy zaczęłyśmy się opalać, ja odleciałam w moje przemyślenia. Przez te kilka dni bardzo dużo czasu spędziłam z Harrym. To były wspaniałe dla mnie chwile. Poczułam coś do niego, od razu kiedy go poznałam. Te pocałunki na powitanie, pożegnanie, sprawiły, że jeszcze bardziej się w nim zakochałam. Ale kiedy rano dziewczyny spytały mnie co jest między mną a Stylesem, nie umiałam im odpowiedzieć. Oficjalnie nie jesteśmy parą, ale zachowujemy się jakbyśmy nią byli. Nie wiem co już o tym myśleć.
Z przemyśleń wybudził mnie głos dziewczyn.
- Ziemia do Jess. - Zaczęły mi machać przed oczami rękoma.
- Przepraszam, zamyśliłam się. - Speszyłam się.
- Czyżby fantazjujesz o Hazzie? - Patrycja poruszyła śmiesznie brwiami, na co ja wystawiłam jej język.

*****
Uf.. nareszcie go napisałam. ;) Teraz już pisanie następnych pójdzie prościej. Wena mi wróciła i mam bardzo dużo pomysłów. Proszę komentujcie, bo to mnie motywuje i dzięki temu mam jakiekolwiek pomysły w głowie. Panuje ta sama zasada co wcześniej. 
11 komentarzy. -> następny rozdział. 
Wierzę w was, dacie radę. ;)

Dobra wiadomość. ;)

Właśnie piszę nowy rozdział, bo dostałam weny. Strasznie się z tego powodu cieszę, bo stęskniłam sie za tym blogiem. ;) Myślę, że jutro albo pojutrze powinnam go wstawić.. także oczekujcie. ;) Pojawiła się nowa ankieta.  Z kogo perspektywy mam pisać częściej? Głosujcie. ;) Dobra, nie rozpisuję się za bardzo, idę pisać rozdział. ;) No to papa. :D

niedziela, 5 sierpnia 2012

Nowy blog.

To jeszcze raz ja. :) Proszę tu jest link do mojego nowego bloga KLIK . Nie oznacza to, że kończę z tym blogiem. I na pewno go nie usunę. Jeżeli będzie mi coś wpadać do głowy, to napiszę, spokojnie.:) Będę się starać.:D Zapraszam na ten drugi blog. Mam nadzieję, że się wam spodoba. :) Komentujcie, bo to dla mnie bardzo ważne.:))

Informacja.

Hej wszystkim. Pewnie czekacie na rozdział co? Powiem wam, że ja też na niego czekam, a mianowicie czekam, żeby wpadł mi do głowy. Nie wiem kiedy będzie i czy wgl będzie. Ostatnio bardzo ciężko u mnie z weną. Jak coś wpada mi do głowy, to nie ma mnie w domu, a kiedy przychodzę i siadam do pisania, okazuję się, że niczego nie pamiętam. Nie wiem, czy mam zakończyć to opowiadanie, czy poczekać, aż nadejdzie wena. Jak na razie piszę nowe opowiadanie, które jest zapisane u mnie na komputerze, bo myślałam, że jak skończę to opublikuje dopiero tamto. Nie wiem co mam robić. Wiem tylko jedno, że na razie rozdziałów nie będzie. Jeśli chcecie, to założę drugiego bloga i tam będę publikować moją nową historię. To zależy od was.
No to papa. ;*
PS.Dziękuje za ponad 3000 tysiące wyświetleń.:)

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 18


*Perspektywa Maji*
- No cóż.. - Doktor wziął głęboki oddech. - Pani mama, przeszła przed chwilą bardzo ważną operację, jest stan nadal jest ciężki. Nie dajemy jej dużych szans na przeżycie, ale nie poddajemy się i robimy wszystko, żeby Pani Marta przeżyła. Przepraszam, ale muszę już iść, jestem zmęczony po operacji.
 Stanęłam jak wryta i rozpłakałam się po raz kolejny. Tak bardzo kocham mamę, nie chce jej stracić. Ona opiekowała się mną zawsze. Poświęcała mi dużo uwagi, ale nie zabraniała mi niczego. Zawsze to ona broniła mnie przed tatą, gdy zrobiłam coś źle. A kiedy on zostawił  nas dla innej, musiała opiekować się mną sama. Była kochana. Zresztą nadal jest.
- Nie chce jej stracić. - Powiedziałam, po czym płacząc wtuliłam się w Horana.
- Wiem, skarbie. - Objął mnie i czule do siebie przytulił. - Chodź, pojedziemy do domu,  powinnaś odpocząć.
-Nie chce, chce zostać tutaj.
- Ale musisz odpocząć, nie chcesz nam tutaj zemdleć z zmęczenia, no nie? Patrycja zostanie tutaj z Liamem. - Popatrzył na nich, oni pokiwali głowami.
- Tak, zostaniemy. Jak coś będzie się działo, od razu damy znać. Jedź, wyśpij się. - Powiedziała Patrycja.
- No dobrze, ale proszę zadzwońcie, jak się czegoś dowiecie.
- Na pewno zadzwonimy. - Zapewnił mnie Liam, a my wyszliśmy ze szpitala.
 Zadzwoniliśmy po taksówkę, która przyjechała po 5 min i pojechaliśmy do mojego starego domu. Od razu, skierowałam się do mojego dawnego pokoju, a Niall poszedł w moje ślady.
Położyliśmy się na łóżku, a on przytulił mnie do siebie.
- Spróbuj zasnąć. - Powiedział czule i pocałował mnie w czoło. - Musisz być wypoczęta.
- Dziękuje, że jesteś. - Uśmiechnęłam się do niego lekko i dałam buziaka w policzek.
- Zawsze będę, skarbie. Nigdy cię nie opuszczę. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie jak narkotyk. Uzależniasz. - Odwzajemnił uśmiech.
- Ja ciebie też kocham. - Wyznałam, po czym usnęłam, niczym dziecko.
 Obudziłam się, kiedy było już ciemno. Obok mnie leżał mój blondyn, ale nie spał.
- Wyspałaś się? - Uśmiechnął się.
- Tak, a ty spałeś trochę?
- Ja wyspałem się w poprzednią noc, więc nie jestem zmęczony.
- Która godzina? - Spytałam zdezorientowana.
- 21:00. - Oznajmił mi. - Jedziemy już?
- Tak. - Odpowiedziałam krótko. - Ale najpierw się odświeżę, dobrze?
- Oczywiście. - Pocałował mnie w czoło, po czym podeszłam do walizki, wybrałam z niej ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, gorący prysznic, po czym wytarłam dokładnie swoje ciało ręcznikiem i ubrałam się. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie na Niall z kanapkami.
- Zrobiłem ci coś do jedzenia. - Wskazał na posiłek.
- Dziękuje, jesteś kochany, ale nie jestem w stanie nic przełknąć.
- Nie wyjdziemy z domu, póki czegoś nie zjesz, zrozumiano? - Powiedział stanowczo. Nie miałam innego wyjścia, musiałam zjeść. Szybko zabrałam się konsumowanie przysznych kanapek. - No widzisz, tak trudno było?
- Możemy już iść? - Spytałam, gdy talerz był pusty.
- Tak, teraz możemy. - Przytulił mnie i wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz. W szpitalu byliśmy jakieś 10 min później. Od razu skierowaliśmy się pod salę, w której leżała moja mama. Siedzieli przed nią Liam i Patrycja z oczami pełnymi strachu.
- Co się stało? - Spytałam przerażona. - Co z mamą?
- Zabrali ją na kolejną operację. - Odezwał się Li.
- Jak to na kolejną?! - Zdziwiłam się. Czułam, że łzy napływają do moich oczu. - Ile ona już trwa?
- Z jakieś 2 godziny. - Powiedziała smutno Patrycja, która także miała łzy w oczach.
- Jedźcie się przespać, tu macie klucze. - Oznajmił blondyn, rzucając klucze w kierunku Liama.- My teraz posiedzimy.
- Ale jakby co to dzwońcie. - Poprosiła nas Pati i poszła w kierunku windy, w jej ślady poszedł Daddy.
 Z sali wyszedł lekarz, z smutną miną i od razu zwrócił się do mnie.
- Pani Maju, mam złe wieści. Pani mama, nie przeżyła tej operacji. Bardzo mi przykro. - Spuścił głowę.
Stałam bez ruchu. Straciłam ją! Straciłam moją najukochańszą mamę! . Niespodziewanie poczułam, że kręci mi się w głowie, po czym upadłam.

*Perspektywa Niall'a*
 Kiedy lekarz, oznajmił nam, że mama Maji nie przeżyła, znieruchomiałem. Dlaczego wszystko co straszne, musi spotykać zawsze ją!? Czemu nie może być to ktoś inny, tylko biedna, niczemu winna Maja.
 Nagle, zobaczyłem, że dziewczyna zachwiała się i upadła. Na szczęście w pore ją złapałem. Straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce, usiadłem na krześle i położyłem ją sobie na kolanach. Tak strasznie się o nią martwiłem.
- Maja, ocknij się. - Poklepałem ją lekko po policzkach. Zaczęła się wybudzać. - Skarbie, nic ci nie jest?
- Nie zostawiaj mnie, prosze. - Wtuliła się we mnie.
- Nigdy w życiu. Jesteśmy przy tobie, wszyscy, ja, chłopaki, Jess i Pati. Nie zostawimy cię. - Pocałowałem ją w czubek głowy. - Nigdy.
 Zabrałem ją do domu, bo stwierdziłem, że nie ma sensu już tam siedzieć.Maja cały czas płakała. Nie uspokojałem jej, tylko cały czas do siebie przytulałem. Wiedziałem, że potrzebuje teraz czułości, wsparcia.  Weszliśmy do mieszkania, Liam i Pats jeszcze nie spali. Szybko po naszych minach, domyślili się co się stało. Patrycji poleciały łzy z oczu i przytuliła blondynkę, Liam także.
- Jesteśmy z tobą. - Powiedziała Pati, przytulając Majkę.

*Perspektywa Liama*
Niall, zabrał Maję na górę, a ja postanowiłem powiadomić chłopaków. Mimo późnej godziny (było już po północy), wykręciłem numer Hazzy.
- Halo? - Odebrał po kilku sygnałach.
- Obudziłem cię?
- Tak, ale to nic. Co sie dzieje? Jak Majki mama się czuje? - Spytał.
- No właśnie dlatego dzwonię, niestety zmarła. Nie przeżyła operacji. - Powiedziałem załamanym głosem.
- Jak trzyma się Maj? - Zmartwił się.
- Niall zabrał ją teraz na górę, chociaż nie wiem czy uśnie. Wiem tylko tyle, że jest z nią źle. Ale co się dziwić, straciła mamę.
- No tak. Przylecimy jutro, musimy być na pogrzebie. - Oznajmił Harry.
- Okej. Czekamy. Dobranoc. - Pożegnałem się i rozłączyłem. Spojrzałem na Patrycję. Siedziała skulona na kanapie, płakała. Od razu ją przytuliłem.
- Traktowałam ją jak mamę. Z nią mogłam porozmawiać, kiedy miałam jakieś problemy. Zawsze mnie wysłuchała, poradziła co robić. Zastępywała mi rodziców, którzy nie mieli dla mnie czasu, pochłonięci byli tylko pracą. - Mówiła, przez płacz, a ja słuchałem uważnie. - Bardzo często tu nocowałam, a nawet zamieszkiwałam na kilka dni z moją młodszą siostrą, kiedy rodzice wyjeżdżali. Po prostu, tutaj czułam się jak w domu. A kiedy usłyszałam, że zmarła, poczułam się jakbym straciła moją mamą.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Nie wiedziałem jak to jest. Nie mogłem powiedzieć, że rozumiem, skoro nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Jeszcze raz ją przytuliłem. Tylko to mogłem w tej chwili dla niej zrobić.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - Spuściłem głowę.
- Nic, nie musisz mówić. Wystarczy, że jesteś, że mogłam ci się zwierzyć. - Uśmiechnęła się blado. - Pójdę się położyć, jestem zmęczona.
- Ja też już idę. - Oznajmiłem i ruszyliśmy do swoich tymczasowych pokoi. Przebrałem się w piżamę i położyłem do łóżka. Byłem tak zmęczony, że w ciągu nie całych 5 min, spałem jak zabity.

*Kilka dni później*
*Perspektywa Maji*
W końcu nadszedł dzień pogrzebu. Chłopcy i Jess, przylecieli z Londynu zaraz po tym, jak dowiedzieli się o śmierci mojej mamy. Byłam im bardzo wdzięczna za to, że mnie wspierali w trudnych chwilach. A najbardziej byłam wdzięczna Niallowi, za to, że był przy mnie, kiedy go potrzebowałam, że wycierał wszystkie moje łzy.
W tym dniu wstałam o 9:00, ponieważ pogrzeb był o 11:30. Założyłam luźne ciuchy. Zeszłam na dół, gdzie zastałam resztę. Chłopaki siedzieli w salonie ze smętnymi minami i oglądali telewizję,  a Jess i Pati robiły śniadanie. Usiadłam obok blondyna i spuściłam głowę w dół.
- Skarbie, jak się czujesz? - Usłyszałam głos mojego chłopaka i poczułam delikatny pocałunek na policzku.
- Dobrze. - Odpowiedziałam krótko.
- Chodź zjesz coś. - Wstał i pociągnął mnie za ręke do kuchni.
- Nie jestem głodna. - Odparłam, ale to nic nie dało, bo Horan zmierzył mnie wzrokiem. - No dobrze, zjem, ale tylko trochę.
- No. - Uśmiechnął się lekko i usiadł przy stole, a dziewczyny nałożyły nam na talerze jajecznicę. Nie byłam w ogóle głodna, ale zjadłam to dla Nialla, bo wiedziałam, że się o mnie martwił, nie chciałam robić mu większych problemów.
 Kiedy już wszystko zjadłam, wróciliśmy do salonu i przyłączyliśmy się do oglądania telewizji. Nikt się nie śmiał, nie wygłupiał, nie krzyczał. Wszyscy byli poważni, wspierali mnie i pomagali na każdym kroku.
- Dziękuje wam. - Powiedziałam w końcu i uśmiechnęłam się - Dziękuje za wszystko.
- Czyli? Za co? - Spytał Zayn.
- Za to, że przy mnie jesteśmy, że wspieracie mnie i pomagacie mi na każdym kroku. Nie wiem jak dałabym sobie radę bez was. - Wyjaśniłam, a po moim policzku poleciała łza.
- Od tego są przyjaciele, tak? - Odezwał się Harry, podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając.
- Zawsze będziemy cię wspierać, gdy będziesz tego potrzebować, bo wiemy, że jeżeli my będziemy potrzebować pomocy, ty nam pomożesz. - Dodał Liam, także mnie przytulając.
- Kocham was. - Uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- My ciebie też. - Odpowiedzieli wszyscy razem.
- Chyba powinniśmy zacząć się szykować, już 10:30. - Stwierdził Niall, po czym wszyscy przyznali mu rację i rozeszli się do swoich pokoji.
 Od razu po wejściu do pokoju, skierowałam się do łazienki, do której było wejście tylko w tym pomieszczeniu. To była taka moja osobista łazienka. Założyłam ubranie, które naszykowałam sobie dzień wcześniej i przeczesałam włosy. Makijażu nie robiłam, bo nie było sensu. Wyszłam z łazienki i postanowiłam iść do pokoju mamy. Otworzyłam drzwi i usiadłam na łóżku. Momentalnie moje policzki były mokre od łez. Tak bardzo mi jej brakowało, chciałabym usłyszeć jej głos, przytulić się do niej. Nie mogłam uwierzyć, że więcej jej nie zobacze.
 Chwile później do pokoju wszedł Horan. Spojrzałam na niego i od razu odwróciłam wzrok, bo nie chciałam, żeby znów widział że płaczę. Jednak za późno.
- Skarbie. - Podszedł i mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego, bardzo. Nie żadnych słów pocieszenia, tylko przytulenia, czułości. On o tym wiedział, bo nie odzywał się, tylko bardzo mocno mnie obejmował.
- Musimy już iść, bo się spóźnimy. - Powiedziała spokojnie Patrycja, zaglądając do sypialni, po czym we trójkę zeszliśmy na dół.
*****
No i jest 18. :D jak wam się podoba? no niestety mamy smutną wiadomość, tragiczną dla Maji. ;( gdy to pisałam łzy leciały mi po policzkach. ;// 
Następny rozdział -> 11 komentarzy.

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 17


*Perspektywa Maji*
 Po koncercie, wszyscy wrócili do swoich domów. Ja od razu weszłam pod prysznic, a później położyłam się do łóżka. Bardzo szybko usnęłam. Obudził mnie dźwięk mojego telefonu, który oznaczał, że ktoś do mnie dzwoni. Była 3 nad ranem. Spojrzałam na wyświetlacz, nieznany numer. Odebrałam, mimo wahań.
- Halo?
- Maja? To ja Paweł. - Przedstawił się chłopak mojej mamy. - Muszę ci o czymś powiedzieć. Twoja mama leży w szpitalu, w bardzo ciężkim stanie.
- Ale co się stało?! - Spytałam przestraszona.
- Miała wypadek samochodowy. - Był roztrzęsiony.
- W którym szpitalu leży?
- W tym blisko waszego domu.
- Przylecę jak najszybciej. Dziękuje za informację, cześć. - Pożegnałam się, po czym rozłączyłam.Ubrałam się w to i zaczęłam się pakować, musiałam być jak najszybciej w Polsce. Do walizki spakowałam kilka ciuchów i najpotrzebniejsze rzeczy, po czym pobiegłam do pokoju Pati.
- Patrycja obudź się! - Krzyknęłam, budząc ją.
- Zwariowałaś, jest środek nocy! - Marudziła oburzona.
- Lecę do Polski, powiedz chłopakom, żeby się nie martwili. Odezwę się. - Oznajmiłam przyjaciółce.
- Ale co się stało?! Majka!
- Moja mama miała wypadek, leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Muszę do niej lecieć! - Rozpłakałam się. - Jadę na lotnisko.
- Lecę z tobą! - Powiedziała stanowczo.
- Nie! Nie ma takiej potrzeby, poradzę sobie sama. - Odpowiedziałam równie stanowczo.
- No dobrze, trzymaj się skarbie. - Przyjaciółka przytuliła mnie mocno, po czym wyszłam przed dom z walizką i wsiadłam do wcześniej zamówionej przeze mnie taksówki.
Na lotnisku byłam 10 min później. Najlbliższy samolot miałam za 45 min i naszczęście był jeden wolny bilet. Szybko poszłam na odprawę.
W Polsce, byłam o 6 rano. Pojechałam do swojego dawnego domu zostawić walizkę i udałam się do szpitala, w którym leżała moja rodzicielka. Weszłam do budynku i skierowałam się do recepcji.
- Dzień Dobry, w której sali leży Marta Korbińka? - Spytałam.
- A pani z rodziny? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tak, jestem córką, przyleciałam z Londynu, jak tylko dowiedziałam, co się stało. - Powiedziałam ze łzami w oczach.
- W sali 123, na drugim piętrze.
- Dziękuje bardzo. - Posłałam jej lekki uśmiech i pobiegłam do wskazanej sali.
Weszłam cicho do pomieszczenia. Na łóżku leżała blada moja mama. Była w śpiączce. Usiadłam obok i rozpłakałam się.
- Mamo, proszę nie zostawiaj mnie samej. Proszę! Błagam cię. - Mówiłam do niej, ale ona nadal spała. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Dzień Dobry. - Przywitał się. - Pani jest córką, tak?
- Zgadza się. - Przytaknęłam. - Co jej jest?
- Zapraszam do mnie do gabinetu. - Powiedział i wyszedł, a ja za nim. Weszliśmy do małego pomieszczenia. - Proszę usiąść. No więc tak. Pani Marta, jest w bardzo ciężkim stanie. Ma połamane żebra, złamaną nogę i rękę, mocny wstrząs mózgu i dużo siniaków. Nie wiemy kiedy wybudzi się ze śpiączki, może to trochę potrwać i jest możliwość, że Pani mama, straci pamięć. - Na tą wieść zamarłam. Jak to straci pamięć?! - Dajemy jej małe szanse przeżycia.. Dobrze się pani czuję? - Spytał po chwili.
- Tak, wszystko jest okej. - Skłamałam. Z moich oczu znowu poleciały łzy. Nie chciałam stracić mamy.

*Perspektywa Nialla*
 Obudziłem się o 10:00 w bardzo dobrym humorze. Cieszyłem się, że Maja została w Londynie. Nie wiem jak ja wytrzymam bez niej, kiedy pojedziemy w jakąś trasę, skoro nie mogłem się z nią rozstać na 3 dni. Umarłbym z tęsknoty.
 Wstałem z łóżka i od razu nie przebierając się, zszedłem na dół do kuchni. Nikt już nie spał oprócz mnie i oczywiście Zayna, który był największym śpiochem. Na stole stało śniadanie.
- Normalnie was kocham! - Krzyknąłem do przyjaciół, którzy siedzieli w salonie.
- Wiemy Niall, wiemy. Przypominasz nam to za każdym razem kiedy robimy ci śniadanie, więc bardzo często. - Zaśmiał się Liam, podejrzewam, że pogodził się z Dan, bo był w świetnym humorze.
 Szybko zjadłem śniadanie i postanowiłem, że pójdę do dziewczyn. Dzisiaj mieliśmy dzień wolny, więc będę mógł spędzić ten dzień z moją królewną.
- Ja idę do dziewczyn, nie wiem kiedy wrócę. - Powiadomiłem resztę i wyszedłem z domu. Zapukałem do drzwi dziewczyn. Otworzyła mi Pati, wszedłem do domu.
- Maja u siebie? - Spytałem dziewczynę i chciałem już ruszać do jej pokoju, ale Patrycja mnie uprzedziła.
- Nie. Jest w Polsce. - Powiedziała ze smutkiem. - Jej mama miała wypadek i leży w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Chciałam lecieć z nią, ale mi nie pozwoliła. Powiedziała, że da sobie radę.
- Muszę tam jechać, ona mnie potrzebuje! - Krzyknąłem i wybiegłem z domu dziewczyn, po czym wbiegłem do siebie. - Lecę do Polski. - Powiadomiłem chłopaków, przelotnie, biegnąc do swojego pokoju.
- Ale co się stało? - Spytał Harry, wchodząc za mna do pomieszczenia.
- Maja poleciała do Polski, bo jej mama miała wypadek i leży w szpitalu, w śpiączce! - Zacząłem panikować.- Ona mnie potrzebuje!
- Lecimy z tobą. - Postanowił Liam, który także przyszedł sprawdzić co się dzieje.
- Nie trzeba, polecę sam. Przecież nie możecie zawalić, wywiadów i innych rzeczy. - Powiedziałem stanowczo.
- To polecimy we 2, kiedy ja potrzebowałem wsparcia, to mi pomogła. Teraz ona potrzebuje pomocy, więc muszę ją wspierać. Lecę z tobą i koniec dyskusji. - Wyszedł z pokoju. Nie miałem czasu się z nim kłócić, więc pozwoliłem mu ze mną lecieć. Szybko spakowałem potrzebne rzeczy i zszedłem z walizką na dół, gdzie czekał na mnie gotowy Liam.
 Nagle do naszego domu, wpadła Pati z walizką.
- Lecę z wami! - Była najlepszą przyjaciółką Maji, więc nie zabroniłem jej lecieć. Wiedziałem, że Maja jej teraz potrzebuje.
 Powiedziałem chłopakom, żeby załatwili sprawę z urlopem dziewczyn, bo przecież chodzą do pracy i ruszyliśmy na lotnisko. Było jeszcze kilka wolnych miejsc w samolocie, więc szybko kupiliśmy bilety i poszliśmy na odprawę. Samolot wystartował o godzinie 12:00, a w Polsce byliśmy po 13:00. Patrycja wiedziała, w którym szpitalu leży mama Majki więc, od razu tam pojechaliśmy. Weszliśmy do szpitala i spytaliśmy, gdzie leży Marta Korbińska, to znaczy Patrycja spytała, bo my nie znamy przecież polskiego. Poszliśmy pod wskazaną salę. Wychodząc z windy zauważyłem, moją dziewczynę, siedzącą pod ścianą, całą zapłakaną. Podbiegłem do niej i mocno ją przytuliłem.
- Nie płacz, wszystko będzie dobrze. Pamiętaj, że zawsze jesteśmy z tobą. - Pocieszyłem ją.
- Co wy tu robicie? - Spytała przytulając Liama i Patrycję na powitanie.
- Jak to co? - Zdziwił się Li. - Przyjechaliśmy cię wspierać.
- Jesteście kochani. - Krzyknęła i jeszcze raz ich przytuliła.
- Co z twoją mamą? - Spytałem. - Jak ona się czuje?
- Właśnie ją operują i jest bardzo kiepsko. - Ponownie się rozpłakała i wtuliła we mnie.- Nie wiedzą kiedy wybudzi się ze śpiączki i czy w ogóle się wybudzi, a jeżeli już, to jest prawdopodobieństwo, że straci pamięć i czeka ją długa rehabilitacja.
- Jesteśmy z tobą, pamiętaj, że możesz na nas zawsze liczyć, ale to zawsze, bez wyjątku. - Powiedział Liam.
- Dziękuje. - Uśmiechnęła się lekko, przez łzy. - Ileż można ją operować?! - Dodała po chwili.
- Spokojnie, musimy być cierpliwi. - Próbowałem ją uspokoić, ale nadal się bała. Doskonale ją rozumiałem. Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz, do którego Maja prędko podbiegła.
- Panie doktorze, co z moją mamą? - Spytała zapłakana.
- No cóż...
*****
No i jak wam się podoba?
Dziękuje za wszystkie komentarze, za ponad 2500 wyświetleń i za obserwatorów. Mówiłam wam kiedyś, że was kocham? ;] 
Następny rozdział - 11 komentarzy. 
Dacie radę no nie? :))