czwartek, 16 maja 2013

Epilog + Podziękowania


Hala lotniskowa wypełniona była załamanymi ludźmi, którzy zapewne przeżywają teraz tragedię. Jednak największy tłum znajdował się przy owej liście ofiar katastrofy. Z każdym krokiem, przybliżającym nas do tego miejsca wzrastał w nas strach i przerażenie. Kawałek papieru, a raczej to co było na nim napisane, miało zadecydować o sensie mojego dalszego życia. Bo co jeśli Maja znajdzie się na tej liście? Co jeśli ona zginęła? Nie Niall, nie myśl o tym. Bądź optymistą, ona na pewno żyje i nic jej nie jest, karciłem się w duchu.
Kolejne osoby odeszły z tłumu z wyraźną ulgą, wymalowaną na twarzy. Zazdrościłem im, że mają już to za sobą i, że wszystko z ich bliskimi jest dobrze. Ja stałem w miejscu, nie zwracając uwagi na przyglądających mi się przyjaciół. Czekali na mnie, nie chcieli iść sami. Bali się tak samo jak ja. Widziałem to w ich oczach.
W końcu wziąłem głęboki oddech i ominąwszy kilka osób, podszedłem do tablicy, na której wywieszona była kartka, lustrując dokładnie tekst.
Parę polskich nazwisk, kilka brytyjskich, lecz nigdzie brak danych Mai. A może mój mózg nie chciał przyjąć tej wiadomości i specjalnie nie zauważał odpowiedniego nazwiska? Odwróciłem się w stronę przyjaciół i popatrzyłem błagająco na Zayna. Ze smętną miną zrobił krok w przód i przeniósł wzrok na listę. Czytał wymienione nazwiska, a my wstrzymując oddech, wsłuchiwaliśmy się w jego głos. Nagle przeczytał jedno z nich, a wszyscy zamarli. Wtedy już wiedziałem,  że straciłem cały sens swojego życia. Na liście widniało imię i nazwisko, mojej byłej dziewczyny – Mai Korbińskiej. 

Od autorki: 
I mamy koniec pierwszej części Niezwykłej Codzienności. Tak minęły dwa dni od ostatniego rozdziału, a ja dodaję epilog, to dziwne! Ale chciałam już skończyć tą partycję, żeby zająć się już powoli kolejną. Mam nadzieję, że ta druga również wam się spodoba i będziecie równie obficie komentować :) Dziękuje wszystkim czytelnikom, którzy byli i wspierali mnie podczas tego opowiadania.
M.in: 
Gosia Horan - która wiernie komentowała moje rozdziały, nie tylko tutaj, ale na moich pozostałych blogach również. Spamowała mi w komentarzach, przypominając o tym, że czeka na kolejny i nie może się doczekać. Dzięki niej miałam motywację :) 
Katerina Paynee - moja ukochana przyjaciółka, która ZAWSZE komentowała moje rozdziały, nie tylko w komentarzach, ale również osobiście. Niektóre pomysły są jej. Kiedy nie wiedziałam co dalej napisać, nakierowywała mnie na ten "jeden kierunek" i pisałam. :)
Kinga Horan - która, również jest ze mną od dłuższego czasu. Jej komentarze dawały mi wielką motywację, mimo, że były króciutkie.  :)
Leniwiec : 3 - która zawsze mnie wspierała i pisała wspaniałe komentarze. Jak czytałam komentarz pod ostatnim rozdziałem, wzruszyłam się. Mimo, że nie było tam nic takiego co mogłoby doprowadzić do płaczu, to jednak było coś, dzięki czemu wiem, że ktoś przeżywa to opowiadanie razem z bohaterami i naprawdę je lubi. Coś wspaniałego :)
Natalia - która jest ze mną już dość długo, również komentuje, a te komentarze są dla mnie bardzo ważne. 
Dirtbag .† - była ze mną od początku. Dzięki jej opowiadaniu, właśnie zaczęłam pisać moje własne. I to właśnie dzięki niej ono powstało. Pomagała, doradzała i komentowała od pierwszego rozdziału, za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Niestety ostatnio znikła i już nie komentuje mojego opowiadania. 

Reszcie oczywiście też ogromnie dziękuje, szczególnie anonimom, które też bardzo się udzielają pod notkami i mnie wspierają, oraz tym którzy byli ze mną na samym początku, ale "odeszli". Nie mam im tego za złe. :) 

MASSIVE THANK YOU !! 
I LOVE YOU ALL SO MUCH <3 



SEE YA <3
~Nulka :)

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 40


Przeczytaj proszę, notkę pod rozdziałem :)

***

- Niall zgłodniałam... - marudziła dziewczyna, która oparta o tors Horana leżała na kanapie, oglądając telewizję. - Może ugotujesz coś na kolacje?
- Jasne, już idę. - pocałował ją w policzek, podnosząc się z kanapy i pomaszerował do kuchni.
Kiedy Niall zdążył wyjść z salonu, na jego telefon, leżący w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą siedział, przyszedł SMS. Susan zerknęła w stronę drzwi, upewniając się czy nie słyszał i otworzyła wiadomość.
Od: Maja xoxo

~Nawet jeśli mamy się już więcej nie zobaczyć, musisz o czymś wiedzieć... Jestem z Tobą w ciąży, dlatego postanowiłam wyjechać. Nic od ciebie nie chcę i pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Kocham Cię. May xoxo ~

Dziewczyna szybko przebiegła wzrokiem tekst, z szeroko otwartymi oczami. Powtórzyła tę czynność kilkakrotnie, sprawdzając czy aby czegoś źle nie zrozumiała. Rozejrzała się dokładnie, szukając Nialla, lecz z kuchni dochodziły ją tylko odgłosy przekładanych talerzy. Uśmiechnęła się szyderczo , po czym prędko usunęła wiadomość. Odłożyła komórkę na miejsce i jak gdyby nigdy nic, umiejscowiła swój wzrok na ekranie.

- Już jestem! - krzyknął Niall, wchodząc razem z Suzie do mieszkania chłopców. - Co tu tak cicho? - zdziwił się widokiem smętnych min swoich przyjaciół.
- May trzy godziny temu wyleciała do Polski, a co gorsze obiecała zadzwonić zaraz po tym jak będzie na miejscu, lecz do tej pory ma wyłączony telefon. - wyjaśnił zdenerwowany Louis.
Blondynka stojąca obok Horana westchnęła głośno, znudzona kolejną rozmową o Mai i przeniosła ciężar swojego ciała na drugą nogę.
- A dzwoniliście do jej rodziny? - spytał Niall, zaniepokojony całą sytuacją.
- Nie, ale już dzwonię. - Liam wyciągnął swój telefon i wystukał numer.
- Czekaj! - zatrzymała go Jessika. - Przecież nie znasz polskiego, ja zadzwonię.
- Maja mnie trochę uczyła, ale lepiej jak będziesz przy rozmowie. Chodź do kuchni. - chłopak pociągnął szatynkę za rękę i wyszli.
- Dlaczego nikt mi nie powiedział o jej wylocie?! - odezwał się w końcu blondyn, oburzony ich zachowaniem.
- A co byś zrobił?! - warknął Harry. - Przez ciebie jeszcze bardziej by cierpiała!
Dziewiętnastolatek skrzywił się na dźwięk ostrego tonu przyjaciela. Wiedział, że ma racje.
- Wiesz co ona powiedziała?! Że ty chcesz jej wyjazdu! To wszystko przez ciebie... - dodał Zayn. - Przez ciebie nie mamy z nią teraz żadnego kontaktu!
- Chłopaki spokojnie! - zareagowała Danielle. - Nie kłóćmy się chociaż w takim momencie.
- Dani ma racje, nie zwalajmy wszystkiego na Nialla. To była decyzja May. - dołączył do szatynki Louis. - Gdyby nie chciała wyjechać, to by nadal tu była.
- Ale oni mają rację Lou. – odezwał się blondyn cicho. – To całkowicie moja wina i nikogo innego. To przeze mnie May wyjechała.
- Słuchajcie, babcia Mai nie wie gdzie ona jest. Ona nawet nie wiedziała, że Majka ma wrócić do Polski. - w pomieszczeniu pojawił się przerażony Liam. - Telefon nadal ma wyłączony, a samolot już powinien dolecieć.
- A co jeżeli ona nie chce mieć z nami już żadnego kontaktu? - zasugerowała Eleanor.
- Ale wy jesteście żałośni, wierząc tej dziewczynie. Wykorzystała was i wróciła do Polski, a teraz nie chce z wami gadać... Cóż, ja się nie dziwię. Od początku wiedziałam, że z nią jest coś nie tak. Zwykła zdzira.- odezwała się Susan, zakładając ręce na piersi.
- Gdybym był dziewczyną, już dawno skończyło by się to dla ciebie źle, ale niestety nic ci nie mogę zrobić. – warknął zdenerwowany Harry.
- Masz racje Hazz, ty nie możesz, ale ja tak. - Jessika zaczęła zbliżać się niebezpiecznie do dziewczyny z morderczym wzrokiem.
Blondynka niemal natychmiast schowała się za Nialla, ściskając jego koszulkę.
- Jess daj spokój. - poprosił Horan przyjaciółkę.
- Jeszcze jej bronisz? A jeszcze niedawno mówiłeś jak bardzo kochasz May, co teraz nagle ci się odwidziało? Chyba nie myślisz, że uwierzyłabym w tą waszą miłość? Nie jestem głupia, przecież widzę, że nic do tej siksy nie czujesz! - wybuchnęła.
- Przesadzasz! - wrzasnął. - Majka już nic dla mnie nie znaczy!
- Ach tak?! To dlaczego tak się przejąłeś, kiedy dowiedziałeś się o jej wylocie?! No powiedz!
Chłopak zamilkł, co pokazało wszystkim jaka jest prawda. On nadal ją kochał, ale zaciekle się przed tym bronił. Nie chciał pokazać innym, że mieli rację.
- Tak myślałam... - uśmiechnęła się zwycięsko Jessika. - Nadal ją kochasz.
Blondynka stojąca obok Nialla, popatrzyła na niego z pogardą i prychnęła, wychodząc z domu. On jednak nie zwrócił na nią większej uwagi, tylko odwrócił się i wbiegł szybko na górę. Liam westchnął, mruknął ciche "pójdę do niego" i ruszył za blondynem.
- Nie pozwolę, żeby kiedykolwiek jeszcze ją skrzywdził! - powiedziała Jessika, siadając na kanapie, obok swojego chłopaka.

Około godziny później Liam wraz z zgaszonym Niallem zeszli na dół. Blondyn stanął przed nami i lekko odchrząknął.
- Chciałem was przeprosić za te wszystkie kłótnie i zamieszania z mojego powodu. Zachowałem się jak debil, przez cały czas broniąc Susan przed wami. Jessie ma racje, kocham Maję, a Suzie była tylko przykrywką przed moimi uczuciami. Zawzięcie wierzyłem, że kiedy zwiąże się z nią, zapomnę o Majce, ale się nie udało. Wiem, że to przeze mnie wyjechała i nie ma z nią kontaktu, zrozumiem jeśli będziecie mieli mi to za złe, i będziecie mnie o to obwiniać. Jeszcze raz strasznie was przepraszam. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, a ja was potraktowałem jak śmieci... - głosił swój monolog ze spuszczoną głową.
- Niall... - zacząłem.
- Tak wiem Harry, spieprzyłem wszystko. - w jego oczach można było dojrzeć łzy. - Straciłem ją i nie wiadomo czy kiedykolwiek odzyskam.
- Daj mi dokończyć... Tak może i spieprzyłeś sprawę, ale nie ma takich rzeczy, których nie da się naprawić. Jeśli bardzo chcesz to będziesz potrafił odzyskać tą osobę, którą kochasz, ale wiedz, że przeprosiny czy kwiaty tutaj nie wystarczą. W końcu do jasnej cholery, Susan jest z tobą w ciąży...
- O to się nie martwcie, załatwię z nią wszystko. - zapewnił. - Jeszcze raz was za wszystko przepraszam.
- Chodź tu stary! - otworzyłem ramiona, a chłopak szybko się we mnie wtulił. - Wybaczamy ci, co nie? - spojrzałem na resztę.
- No pewnie. Tak. Oczywiście, że wybaczamy. - wszyscy się zgodzili.
- A teraz jedynym wyjściem, jest odnalezienie Majki. - stwierdził Liam, spoglądając na wszystkich swoich przyjaciół.  
Jednak żadne z nich, nie miało pojęcia co zrobić i w jaki sposób dowiedzieć się czegokolwiek o samolocie, którym leciała blondynka. Wszyscy siedzieli nieruchomo, wpatrując się w nieokreślone punkty na ścianie, czy meblach, co jakiś czas zerkając na siebie. W salonie, gdzie się znajdowali, panowała idealna cisza, którą zagłuszało tylko delikatne tykanie wskazówek zegara.
W końcu Danielle włączyła telewizor. Pomyślała, że w wiadomościach dowiedzą się czegoś więcej. Jeżeli samolot się rozbił telewizja będzie wiedziała o tym najszybciej. Tak przynajmniej jej się zdawało.
Mijały sekundy, minuty, godziny, jednak nie było żadnej wiadomości o zaginionym samolocie. Mówili o wszystkim. O ostatnich bójkach, kradzieżach, wypadkach samochodowych, czy kłótniach rządów za granicą. Wszystko, tylko nie to, czego chcieli się dowiedzieć. Tracili nadzieję.

Najgorsze uczucie, jakie kiedykolwiek, ktokolwiek doświadczył. Cholerna bezradność i niepewność, ogarniająca całe moje ciało i umysł. Czuję się, pozbawiony chęci do dalszego funkcjonowania oraz jakiegokolwiek entuzjazmu. Co mogę zrobić? Jedynie czekać, na odzew ze strony Mai, która nadal nie dała o sobie znaku życia. Minął prawie jeden dzień od jej wylotu, a nadal nie dostaliśmy żadnej wiadomości od niej czy jej rodziny. Jessika chyba dwa razy dzwoniła do babci May, lecz ona wciąż nic nie wie na ten temat. To jest okropne. Ciągłe czekanie mnie wykańcza, nie mam ochoty jeść ani spać. Nie mam ochoty na nic. Jedyne co robię, to siedzę i patrzę się w jeden punkt. Świadomość, że nie wiem co dzieje się z osobą, którą kocham doprowadza mnie do szału. Bo tak, kocham Maję i dzięki Jessice, bo tak długim czasie sobie to uświadomiłem. Lecz za późno. Wyjechała. Zaginęła. Nie ma jej przy mnie. Nie wiem gdzie jest. Nie wiem czy żyję. Czy wszystko jest z nią okej.
- Niall! Chodź szybko! – donośny krzyk Liama, dobiegł do moich uszu.
Westchnąłem głośno. Od rana chłopcy próbowali mnie jakoś pocieszyć, jednak ja zamykałem się w swoim pokoju, odcinając się od świata żywych.
Nie spieszywszy się zszedłem do salonu, by nakrzyczeć na przyjaciół.
- Zrozumcie w końcu, że chcę być… - wiadomości włączone w telewizorze, nie pozwoliły mi dokończyć, przykuwając moją uwagę.

„Samolot wczorajszej linii lotniczej Londyn-Łódź, rozbił się w okolicach Gdańska. Zginęła większa część pasażerów, reszta trafiła w ciężkim stanie do tamtejszego szpitala. Jeszcze dziś, po końcowej identyfikacji ciał, na lotnisku Heathrow w Londynie, zostanie wywieszona lista ofiar . Komisja badająca przyczyny awarii ustaliła, że powodem katastrofy było nieświadome doprowadzenie do nadmiernego przechylenia maszyny i utraty panowania nad nią. W wyniku zderzenia się samolotu z ziemią, śmierć na miejscu poniosła cała załoga pokładu. Z miejsca zdarzenia Kate Moose”

Każdy z nas siedział cicho, jakby przetwarzając zdobyte przez dziennikarkę informacje. Żadne z nas nie mogło wydobyć z siebie żadnego słowa. A co jeśli May, znajdzie się na tej liście? 

Od autorki: 
Znów długo mnie nie było. Wena kolejny raz nie zaszczyciła mnie swoją obecnością. Wyczerpał mi się już kompletnie pomysł, dlatego cieszę, że to ostatni rozdział. Dodam tylko epilog, który mam już zaczęty, na szczęście. Nie bójcie się, nie będzie półtora miesięcznej przerwy między nimi.
Mam do was prośbę! 
Chciałabym pod tym rozdziałem zobaczyć komentarze wszystkich osób, które czytały to opowiadanie. Chciałabym napisać podziękowanie pod epilogiem dla tych osób, bo w końcu to dzięki wam pisałam i dodawałam następne rozdziały, to dzięki wam miałam chęć pisać :) 
~Nulka :)