niedziela, 21 października 2012

Rozdział 26


*perspektywa Mai*
... To co zobaczyłam sprawiło, że moje serce zaczęło jeszcze bardziej boleć.
Chłopak, na którym mi cholernie zależało, leżał ma łóżku cały zapłakany. W całym pokoju były po rozrzucane ubrania, papierki, zgniecione kartki i inne tego typu rzeczy. Blondyn nie zauważył mnie bo wpatrzony był w okno, które znajdowało się na przeciwko drzwi, a na uszach miał słuchawki. Pośpiesznie zaczęłam zbierać jego ubrania z podłogi i innych mebli, po czym otworzyłam okno, by trochę pokój przewietrzyć. Czułam na sobie wzrok Nialla, dlatego odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam w jego przepełnione smutkiem i łzami oczy. On zdjął słuchawki, dalej dziwnie mi się przyglądając.
- Niall ja cię przepraszam. Kocham cię najbardziej na świecie i dopiero dzisiaj w nocy zrozumiałam, że nie umiem bez ciebie żyć. A teraz jak zobaczyłam cię w takim stanie.. Niall, ja nie chciałam cię zranić. - łzy zaczęły spływać po moich policzkach i kapać na podłogę.
Chłopak szybkim ruchem zerwał się z łóżka i podszedł do mnie, po czym mocno przytulił. Brakowało mi tego, jego zapachu, dotyku.
- Nie zostawiaj mnie więcej, dobrze? - wyszeptał mi na ucho, przyciskając mnie mocniej do siebie. - Bądź przy mnie już zawsze.
- Będę, obiecuję. Ale ty też mi obiecaj, że nie dasz mi więcej powodów do złości. - powiedziałam równie cicho, wtulając się w jego tors.
- Obiecuję. - pocałował mnie namiętnie, a ja szybko odwzajemniłam pocałunek.
Położyliśmy się na łóżku i tak spędziliśmy prawie cały dzień. Po prostu, ciesząc się swoją obecnością.
- Chodźmy na dół, bo Paul mnie zabiję jak nie zejdę. - Zrobił kwaśną minę.
Zaśmiałam się, wyobrażając sobie wściekłego menagera, po czym ruszyliśmy na dół, trzymając się za ręce  Kiedy weszliśmy do salonu, wszyscy odwrócili wzrok w naszą stronę i po chwili ciszy zaczęli klaskać. Niall uśmiechnął się do mnie słodko, a ja zakochałam się w nim po raz kolejny. Tak strasznie brakowało mi jego uśmiechu. Każdy cieszył się, że jesteśmy razem, oprócz Patryka, który starał się nie zwracać na to uwagi i Liama, który siedział ze smętną miną, patrząc się w jeden punkt. Będę musiała z nim później porozmawiać, ponieważ mam złe przeczucia. Paul od razu kiedy nas zobaczył, zaczął mówić.
- Chłopaki, pierwsza sprawa to nagrywanie nowej płyty. Zaczynacie od jutra. Liam, słuchasz mnie w ogóle?! - krzyknął na chłopaka, po tym jak zauważył, że jest nie obecny.
- Oczywiście. - otrząsnął się i popatrzył z wymuszonym uśmiechem na menagera.
- Druga i ostatnia oraz dla was niemiła sprawa, to trasa koncertowa.
- Ile? - wtrąciłam pytanie.
- 2 miesiące. - odpowiedział trochę ciszej a do moich oczu napłynęły łzy. Zerwałam się z kanapy i wybiegłam z domu.
 Dobiegłam do parku. Nie wiem czemu, ale zawsze przychodzę tu gdy mam problemy. Nigdy nie przyszłam tu tak po prostu. Usiadłam na mało widocznej ławce i ukryłam twarz w dłonie.
Tak bardzo będę za nim tęsknić. Nie umiem wytrzymać bez niego 3 dni, a co dopiero 2 miesiące. Wiem, że płaczem, smutkiem nic nie zdziałam, ale po prostu nie wytrzymałam. Chodzi tu także o Liama. Jestem w nim po prostu zakochana.
Po kilku minutach poczułam, jak ktoś siada obok i przytula mnie. Nie wiedziałam kto to, ponieważ nie miałam siły odwrócić się.
- Wiem, że jest ci ciężko, ale musimy się z tym pogodzić. Damy radę. - na te słowa podniosłam wzrok na daną osobę i ujrzałam Jessikę, Patrycję i Eleanor. Szybko przytuliłam się do przyjaciółek. - Wracajmy, chłopcy są załamani.
- Tak, wracajmy. - Przytaknęłam i ruszyłyśmy w stronę domu chłopaków. W drodze powrotnej spotkaliśmy Liama, który także zmartwiony zaczął mnie szukać.
- Maja. - od razu mnie przytulił.
- Li, udusisz mnie. - zaśmiałam się, a on speszył się i mnie puścił. - Dziewczyny zostawicie nas samych? Muszę pogadać z Liamem na osobności.
- Jasne. - uśmiechnęły się i weszły do mieszkania.
- Liam co się dzieje? Przez cały czas jesteś nieobecny, markotny.. Mi możesz powiedzieć. - zachęciłam go.
- Zerwałem z Danielle. - spuścił wzrok. Na te słowa mnie zatkało. Zerwał z Danielle?! - Ja już nie mogę udawać, że wszystko jest okej. Wczoraj jak wróciliśmy do domu, zrobiła mi awanturę, że ją zostawiłem samą, a pojechałem do ciebie. Nie wiem czy coś jeszcze do niej czuje. - wyjaśnił, po czym wtulił się we mnie jak dziecko.
- Jeszcze spotkasz osobę, z którą będziesz naprawdę szczęśliwy, którą będziesz kochał najbardziej na świecie, a ona będzie kochać ciebie. Zobaczysz znajdziesz taką osobę. Nawet nie będziesz wiedział, kiedy ona zjawi się obok ciebie i będzie kochać całym swoim sercem. - tłumaczyłam, głaszcząc chłopaka po plecach. Nie powiem, bo przeszły mnie dreszcze kiedy mnie dotknął i to nawet miłe dreszcze, ale nie powinnam o tym myśleć, ponieważ mam chłopaka. - Chodźmy bo Paul się wkurzy.
- Masz rację. - Przyznał i pociągnął mnie za rękę w stronę wejścia.
Weszliśmy do środka, gdzie wszyscy już na nas czekali. Niall od razu podszedł do mnie i mocno przytulił, co widocznie nie spodobało się Liamowi.
Nie wiem co się z tym chłopakiem działo, krzywił się na każdy gest między mną a Horanem. Identycznie zachowywał się Patryk. Eh.. faceci.
Przeprosiłam za moje zachowanie i usiedliśmy z  powrotem na naszych miejscach. Paul ustalił jeszcze kilka rzeczy z zespołem i wyszedł, a nas pochłonęła rozmowa. Chłopcy wyjeżdżają za 7 dni, dlatego postanowiliśmy, że za kilka dni zrobimy imprezę pożegnalną. Louis, Harry, Zayn i Niall zaczęli się wygłupiać i przepychać, a my tylko przyglądając się wszystkiemu, śmialiśmy się do rozpuku. Lou w pewnym momencie wyszedł do kuchni i po chwili wydarł się na cały dom. Wszyscy przerażeni wpadliśmy pędem do pomieszczenia.
- Gdzie.. są.. moje.. marchewki?! - krzyknął, patrząc groźnie na każdego ze swoich przyjaciół, a my wybuchnęliśmy nieopanowanym śmiechem.
*dzień imprezy*
Obudziłam się ok 11:00 i od razu pognałam do łazienki, ponieważ zebrało mi się na wymioty. Nie uszło to uwadze Pati, która widząc mnie, wbiegającą do łazienki, po chwili znalazła się przy mnie.
- Maja, wszystko okej? - spytała przerażona.
- Tak, zrobiło mi się nie dobrze, ale już jest lepiej. - oparłam się o zimną ścianę łazienki, biorąc głęboki oddech, ale po chwili znów zwymiotowałam do ubikacji.
- Majka, czy ty i Niall.. - nie mogła się wysłowić. - No wiesz..
- Nie, nie wiem. Powiedz to wreszcie!
- Spaliście ze sobą? - wypaliła, spuszczając głowę.
- Tak. Ostatni raz, z tego co pamiętam, nad jeziorem, czyli tydzień temu. - zamyśliłam się, ale po chwili wszystko do mnie dotarło. - O nie, miesiączka spóźnia mi się o 1 dzień. Patrycja, powiedz mi, że ja nie jestem w ciąży!
- Nie mogę ci tego powiedzieć. Musimy to sprawdzić. Może to tylko zatrucie, najpierw sprawdźmy ok?- uspokoiła mnie, a w tej chwili w otwartych drzwiach łazienki stanął Patryk.
- Dziewczyny stało się coś? Macie grobowe miny. - zaniepokoił się.
- Nie wszystko okej, po prostu źle się poczułam. To pewnie przez ten wczorajszy stres. - uśmiechnęłam się do niego lekko, choć sama nie wierzyłam w to, co przed chwilą powiedziałam.
- To ja polecę się przebrać, a później skoczę do apteki po jakieś leki na żołądek. - oznajmiła brunetka, puszczając mi oczko i zniknęła na schodach.
- Maj, ja wiem, że coś się dzieje. Mi możesz powiedzieć. - spojrzał na mnie wyczekująco.
- Wszystko jest w porządku. Powiedziałabym ci, gdyby było coś nie tak, nie? Przepraszam cię bardzo, ale idę wybrać ciuchy na imprezę. - wyminęłam chłopaka i wróciłam do pokoju.
Usiadłam na łóżku, chowając twarz w dłoniach.
Ja nie mogę być w ciąży. Nie mogę popsuć Niallowi kariery, tego na co pracował przez tyle czasu. A tym bardziej, że ja mam dopiero 18 lat. Nie dam sobie rady z wychowywaniem dziecka. Boże, niech to będzie tylko zatrucie.
Podeszłam do szafy, by wybrać jakieś ciuchy na dzisiejszą imprezę u chłopaków. Zdecydowałam się na sukienkę w kolorze łososiowo-beżowym, pudrowe szpilki i biżuterię. Położyłam ubrania na łóżku, po czym usiadłam do komputera. Od przyjazdu tutaj ani razu nie weszłam na Twittera ani Facebooka  dlatego postanowiłam to nadrobić. Na pierwszy ogień poszedł Facebook  Kilka wiadomości od przyjaciół z Polski oraz próśb o przyjecie do znajomych. Odpisałam przyjaciołom, po czym weszłam na twittera. Oprócz fanek 1D, które pisały z prośbą o follownięcie, nuda. Zamknęłam laptopa i oparłam się bezczynnie o oparcie fotela. Minęło 15 minut. Patrycja za chwilę powinna wrócić, dlatego ja co raz bardziej się denerwuje.
- Jestem! - usłyszałam głos przyjaciółki, po czym zbiegłam szybko na dół, zabierając jej test ciążowy i zamykając się w łazience. Wykonałam wszystkie czynności i odczekałam chwilę.
*perspektywa Patrycji*
Oparłam się plecami o ścianę, obok drzwi do łazienki, czekając na Maję.
Byłam nieźle zestresowana. Nie dziwmy się. Maja jest moją przyjaciółką i przeżywam z nią każde wydarzenie.
Po kilku minutach, do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi i wyszła z nich zapłakana Majka. Domyśliłam się od razu.
- Skarbie, wszystko będzie dobrze. Dacie radę. - próbowałam ją pocieszyć, ale ona odsunęła się i spojrzała na mnie.
- Nie jestem w ciąży. - uśmiechnęła się.
- To czego ryczysz? - spytałam zdezorientowana.
- To są łzy szczęścia, ale jednocześnie bólu. Strasznie boli mnie brzuch. - zrobiła krzywą minę, a ja się zaśmiałam.
- Idź się połóż, zaraz zrobię ci herbaty.
*perspektywa Mai*
Położyłam się na łóżku, zakładając słuchawki na uszy i puszczając muzykę. Gdy po chwili do moich uszy dobiegł dźwięk piosenki `Gym Class Heroes - Stereo Hearts", mogłam się zrelaksować. Wiem, że piosenka jest dosyć stara, ale mam do niej pewną słabość.
Cieszyłam się, że test wykazał braku ciąży. Jestem jeszcze za młoda na dziecko, a po za tym Niall ma karierę i nie może jej przerwać. Mam świadomość, że testy ciążowe nie raz się mylą i że muszę iść do lekarza by mieć 100% - tową pewność, ale zrobię to, gdy zawroty głowy nie ustąpią. Póki nie pójdę do lekarza, blondyn o niczym się nie dowie.
Poczułam, że ktoś kładzie się obok mnie. Odwróciłam głowę i ujrzałam szczerzącego się Horana.
- Jak się czujesz? Pati, mówiła, że wymiotowałaś. - zmartwił się, a ja wywróciłam oczami. - No co? Martwić się nie mogę?
- Nie o to chodzi, tylko o to, że Pati ci o tym powiedziała. Nie chce, żebyś się zamartwiał. Zatrułam się czymś, ale już mi lepiej. - uśmiechnęłam się.
- To się cieszę. - ucałował mój policzek. - Widzę, że masz już ciuchy naszykowane na imprezę.
- Tak. - przytaknęłam, po czym wtuliłam się w jego tors. - Będę za tobą tęsknić.
- Ja za tobą też. Obiecaj mi, że będziemy rozmawiać co najmniej 2 razy dziennie. - wyszeptał mi na ucho.
- Oczywiście. - pocałowałam go delikatnie.
- Gołąbeczki moje kochane, wy sobie tak leżycie, a tu już po 13:00 i na stole stoi obiad. - zaśmiała się Patrycja. - Maja po obiedzie pomogłabyś mi wybrać strój na wieczór?
- No pewnie. - uśmiechnęłam się. - Niall idziemy.
- Musimy? - spytał, a my stanęłyśmy jak wryte i spojrzałyśmy na niego z miną `WTF?!` . - No co?
- Czy ty nie chcesz iść jeść? Majka, sprawdź czy on nie jest chory! - odezwała się po chwili Pati.
- Śmieszne. - powiedział sarkastycznie. - Takie dziwne, że chcę spędzić przedostatni dzień z moją dziewczyną? Ona jest ważniejsza.
- Awww.. Też cię kocham miśku. - ucałowałam jego policzek. - Ale chodź na ten cholerny obiad.
- Dobra, już dobra. - wywrócił oczami i łapiąc mnie za rękę, ruszył w stronę drzwi pokoju.
Zeszliśmy na dół i usiedliśmy do stołu, przy którym siedział już Patryk.
Kiedy zjedliśmy zrobione przez Pati pyszne spaghetti, była już 14:30, dlatego postanowiliśmy zrobić krótkiego twitcama. Patryk wyszedł na miasto pozałatwiać jakieś sprawy, a nasza trójka usadowiła się na kanapie, razem z laptopem na kolanach Horana.
- Hej wszystkim. - przywitał się z widzami, uśmiechając się przy tym szeroko. - Siedzieliśmy sobie z Mają i Patrycją, no i wpadliśmy na pomysł, by zrobić twitcama.
- Hej. - odezwałyśmy się równocześnie, machając do kamery.
Przez półtorej godziny odpowiadaliśmy fanom na różne pytania i żartowaliśmy z nimi. Ok 16:00 zakończyliśmy twitcama i stwierdziliśmy, że czas się szykować.
Niall poszedł do siebie, a ja i Patrycja do naszych pokoi. Od razu wzięłam swój szlafrok i ruszyłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i umyłam głowę. Wytarłam swoje ciało ręcznikiem, po czym rozczesałam i wysuszyłam moje blond włosy. Wróciłam do pokoju, z zamiarem przebrania się w naszykowane wcześniej rzeczy. Następnie umalowałam się i wyprostowałam włosy. Kiedy już byłam gotowa było za dwadzieścia 18:00, dlatego postanowiłam zajrzeć do Patrycji.
- Gotowa? - spytałam stojąc w drzwiach jej pokoju. W odpowiedzi tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się. Ubrana była w granatową krótką sukienkę z koronkami, w tym samym kolorze szpilki oraz srebrne kolczyki i również srebrną bransoletkę.
- Świetnie wyglądasz. - odezwałyśmy się równocześnie, po czym wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
Nasze chichoty, przerwał dzwonek do drzwi. Na tyle ile szybko pozwalały mi szpilki ruszyłam by je otworzyć. Naszym gościem okazała się Jessika ubrana w jasnofioletową sukienkę na ramiączkach, która w pasie owinięta była brązowym paskiem, tego samego koloru co pasek baleriny.
- Hej kochana, ślicznie wyglądasz. - przywitała się, wchodząc do środka.
- Już to gdzieś słyszałam. - zaśmiałam się pod nosem, po czym zwróciłam się do szatynki. - Ty też, Harry będzie wniebowzięty.
- Patrycja gotowa? - spytała, uśmiechając się od ucha do ucha, na co ja kiwnęłam głową.
- Pati, ruszał się bo wychodzimy. - krzyknęłam do przyjaciółki, przeglądając się w lustrze.
Po chwili obok mnie pojawiła się brunetka i we trójkę wyszłyśmy z domu. Po drodze napisałam sms'a do Patryka.
~ Mam nadzieję, że pojawisz się na imprezie. Jesteś zaproszony, czekamy. :) xxx Maja ~
Na odpowiedź nie czekałam długo.
~ Wypadło mi ważne spotkanie, ale przyjdę. Będę trochę później. xx Patryk ~ 
Uśmiechnęłam się do ekranu, nawet nie zauważając, że jesteśmy już przed domem chłopaków i przygląda mi się stojący w drzwiach Niall.
- Z kim księżniczka tak SMS-uje. Zdradzasz mnie? - zaciekawił się.
- Tak, właśnie napisałam do świętego mikołaja, że liczę na kolejną tak upojną noc jak ostatnia. - powiedziałam sarkastycznie, a chłopak się zaśmiał.
- To widzę, że mam niezłą konkurencję. - podszedł do mnie, kładąc mi dłonie na biodrach i przyciągając do siebie. - Nawet nie wiesz jaka jesteś piękna.
- Oj wiem, wiem. - przyznałam, patrząc się w jego tęczówki.
- A skąd?
- Święty Mikołaj mi powiedział. - parsknął śmiechem i pocałował mnie delikatnie. - Wejdźmy do środka.
~~~~ 
Jak widzicie wszystko ułożyło się pomiędzy Niallem, a Mają. Ale uwierzcie mi, że to nie koniec akcji. ;p To dopiero początek. ;p Mam bardzo dużo pomysłów, co do tej historii i chyba będzie jeszcze dużo rozdziałów :) Zostaje mi życzyć wam miłego czytania i papa ;*

niedziela, 14 października 2012

Rozdział 25


*Perspektywa Harrego*
Wreszcie spotkałem miłość mojego życia. Jest nią Jessika. Odkąd z nią jestem, stałem się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Postanowiłem w końcu poznać ją z moją rodziną.
Paul zadzwonił do nas, że będzie dopiero wieczorem, dlatego pomyślałem by odwiedzić Holmes Chapel razem z Jess. Jestem pewien, że mama ją pokocha.
Rano obudziłem się dosyć wcześnie, czemu się sam zdziwiłem, bo zwykle śpię, jak najdłużej się da. Była 9:00, więc postanowiłem zadzwonić do mamy i uprzedzić ją przed naszym przyjazdem. Wybrałem numer rodzicielki i przystawiłem komórkę do ucha.
- Cześć synku. Co tam u ciebie? - przywitała się miłym i troskliwym głosem, którego mi zawsze brakuje.
- Cześć mamo. Nic ciekawego, ale ja nie o tym. Pamiętasz jak opowiadałem ci o Jessice? Mojej dziewczynie? - spytałem.
Nastąpiła chwila ciszy. Zapewne próbowała sobie ową opowieść o dziewczynie przypomnieć.
- Tak pamiętam. - odparła po kilku sekundach.
- Chciałbym ci ją przedstawić. Przyjechałbym dzisiaj dobrze? Razem z nią oczywiście. Na obiad. Co ty na to? 
- No pewnie skarbie. Jeszcze pytasz? - ucieszyła się, po czym krzyknęła w głąb domu. - Gemma, słyszałaś?! Harry dzisiaj przyjeżdża! Z dziewczyną!
Zaśmiałem się cicho.
- Gem już nie może się doczekać, by poznać twoją nową dziewczynę. - powiadomiła mnie uradowana, po czym znów zwróciła się do mojej siostry. - Co ugotować na obiad?! Jezu, w domu nie posprzątane! Harry kochanie, muszę kończyć, bo mam tyle rzeczy do zrobienia.
Mogę się założyć, że złapała się za głowę i zaczęła panikować.
- Pa mamo. - pożegnałem się rozbawiony jej zachowaniem.
Szczerze mówiąc to bałem się tych odwiedzin. Nigdy nie wiadomo co mojej siostrzyczce wpadnie do głowy.
Zostało mi powiadomić Jess o moich planach. Więc napisałem jej sms'a.
~Bądź uszykowana o 10:00, dobrze? Zabieram cię gdzieś. Niespodzianka. Ubierz się na luzie, ale ładnie ok? Co ja mówię? Ty zawsze ubierasz się ślicznie. :) Do zobaczenia. xo. Harry.~
Odłożyłem telefon i podszedłem do szafy z ubraniami. Chwilę zastanowiłem się co ubrać, po czym postawiłem na szarą koszulę, ciemne rurki i białe convers przed kostkę. Następnie udałem się do łazienki, by wziąć krótki prysznic i ubrać wybrany zestaw. Uwinąłem się ze wszystkim w ciągu 20 min. Gotowy zszedłem na dół, zabierając ze sobą telefon.
W kuchni zastałem już Liama pijącego kawę jednocześnie robiącego coś na telefonie i Louisa jedzącego śniadanie, mianowicie kanapki z nutellą. Codzienny widok, dlatego nie zwróciłem na to specjalnie uwagi.
- Jadę dzisiaj do mamy. - oznajmiłem i nie oczekując na jakąkolwiek odpowiedź, usiadłem na kanapie, biorąc łyk zrobionej dla mnie wcześniej przez Daddiego kawy.
Włączyłem telewizję i przeleciałem po kanałach. Nie leciało nic ciekawego, dlatego wyłączyłem TV i spojrzałem na zegarek, 9:35. Jessika mieszkała dosyć daleko od nas, dlatego postanowiłem już wyjechać by zdążyć na czas. Zabrałem ze sobą kluczyki od auta i żegnając się z chłopakami wyszedłem z domu i wsiadłem do auta.
Po 20 minutach byłem już przed domem dziewczyny. Tak jak myślałem w centrum były korki. Jess mieszkała w dość dużym bloku na 5 piętrze. Na szczęście budynek posiadał windę, dzięki czemu nie musiałem wspinać się po schodach. Zapukałem do drzwi i po chwili zobaczyłem w nich dziewczynę mojego życia. Przywitała mnie buziakiem w policzek i gestem ręki, zaprosiła do środka.
- Zaraz wracam. - oznajmiła i zniknęła w sypialni.
Byłem w tym mieszkaniu drugi raz, a dopiero teraz zauważyłem jak jest ono piękne. Urządzone było w stylu nowoczesnym, lecz dość skromnym. Dominował tu kolor beżowy, czekoladowy oraz biały. W salonie, na samym środku znajdowała się duża biała kanapa, stolik wykonany z brązowego drewna, nieduży telewizor wbudowany w ścianę, szafki również z brązowego drewna oraz ściany w kolorze beżu i bieli.
Po kilku minutach w drzwiach stanęła gotowa już Jessika, która była ubrana w to.
- Nieładnie? - skrzywiła się patrząc na moją minę. - Wiesz nie powiedziałeś gdzie jedziemy więc nie wiedzia.. - umilkła bo zamknąłem jej usta pocałunkiem.
- Wyglądasz ślicznie. - Stwierdziłem lustrując ją jeszcze raz. - Możemy już jechać? - Dziewczyna pokiwała głową, po czym wyszliśmy z bloku i wsiedliśmy do auta.
Po 3 godzinach jazdy, wjechaliśmy do Holmes Chapel. Od razu poczułem się tu bezpiecznie i miło. Miasteczko było piękne.
- Jeeej.. Jak tu ślicznie. - zachwyciła się. - Gdzie jesteśmy?
- W Holmes Chapel. Przyjechaliśmy odwiedzić moją rodzinę. - odpowiedziałem, uśmiechając się pod nosem.
- Jak to?! Harry, powiedz, że to żart! - popatrzyła na mnie ze strachem w oczach, ale po mojej minie zrozumiała, że nie żartuje. - Boję się. A jak mnie nie polubią.
Wziąłem głęboki oddech i zatrzymałem się na poboczu. Odwróciłem się w stronę brunetki i spojrzałem głęboko w jej oczy, łapiąc ją za rękę.
- Kochanie, ciebie nie da się nie lubić. Moja mama, jest wspaniałą kobietą i wspiera mnie w każdej podjętej decyzji. Zależy jej na tym bym był szczęśliwy, dlatego uwierz mi zaakceptuje nas, bo ja nigdy nie będę szczęśliwy bez ciebie. Jesteś dziewczyną mojego życia. Może nie znamy się długo, ale ja już wyobrażam sobie nasz ślub, nasze dzieci, nasze życie. Kocham Cię. - po skończonym monologu, pocałowałem ją delikatnie.
 Kiedy oderwałem się od jej słodkich ust, spojrzałem w brązowe tęczówki dziewczyny. Jej oczy były przepełnione łzami.
- Dlaczego płaczesz? Powiedziałem coś nie tak? - zmartwiłem się, a ona pokręciła tylko przecząco głową.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham cię najmocniej na świecie. - wtuliła się we mnie, a ja uśmiechnąłem się pod nosem.
- Możemy już jechać? - spytałem niepewnie.
- Tak. - otarła dłonią mokre policzki, prostując się i siadając ponownie na siedzeniu.
Ruszyłem dalej. Po 5 minutach, znaleźliśmy się przed bardzo dobrze znanym mi domem. Wysiedliśmy z auta i trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Od razu do moich nozdrzy dostał się przyjemny zapach obiadu. Po chwili z kuchni wyłoniła się sylwetka mojej siostry.
- Harry! - krzyknęła i po kilku sekundach trwaliśmy w mocnym uścisku. - Tak bardzo się stęskniłam.
- Muszę częściej przebywać w domu, bo jak się bardziej za mną stęsknisz, to mnie udusisz. - zaśmiałem się, a dziewczyna oderwała się ode mnie. - Poznaj moją dziewczynę Jessikę. - wskazałem na moją ukochaną. - Jess to moja wkurzająca siostra Gemma.
- Wystarczy Gem. - uśmiechnęła się szeroko. - A za tą wkurzającą dostaniesz w dziób.
- Harry, synku. - w drzwiach kuchni zobaczyłem mamę. Przytuliłem się do niej mocno. - Nawet nie wiesz, jak dobrze mieć cię w domu.
- A ty nawet nie wiesz jak dobrze być w domu. - wziąłem głęboki oddech i oderwałem się od rodzicielki. - Mamo, poznaj Jessikę. - wskazałem na zawstydzoną dziewczynę. - Jessika, to moja najukochańsza mama.
- Dzień Dobry pani. - uśmiechnęła się brunetka.
- Witaj Jessiko i żadna pani, tylko Anne, dobrze? - odwzajemniła uśmiech, a dziewczyna pokiwała głową. - Zapraszam, wejdźcie i się rozgośćcie, za chwilę będzie obiad.
*Perspektywa Jessiki*
Posiłek spędziliśmy na wspólnym poznawaniu się, rozmowach i śmianiu się. Stwierdziłam, że nie potrzebnie bałam się tego spotkania, bo mama oraz siostra Harrego, to najmilsze osoby jakie spotkałam. Anne bez przerwy wypytała mnie o rodzinę, zainteresowania, pracę, szkołę i inne rzeczy, co bardzo wkurzało Hazze. Natomiast mi to nie przeszkadza, bo uwielbiam opowiadać o mojej rodzinie. Moi rodzice są bardzo kochani, a z bratem połączona jestem wyjątkową więzią. Ufam mu jak nikomu innemu i tęsknie za nim bardzo.
Ok godziny 19:00 byliśmy z powrotem w Londynie. Paul miał coś do ogłoszenia chłopakom. Szczerze? To bałam się jak cholera, że będzie to jakaś długa trasa koncertowa. Nie chcę rozstawać się Harrym. Tęsknie za nim gdy nie widzimy się 1 dzień, a co dopiero kilka miesięcy, jak nie dłużej. Przerażona weszłam do domu chłopaków i witając się z resztą usiadłam na kanapie. W salonie był tylko Zayn, Patrycja, Louis, Eleanor, Patryk i Liam. Zdziwiło mnie to, że nie ma Mai i Nialla. Zapewne rozmawiają. Wszyscy pochłonięci byli rozmowami i nawet nie zauważyliśmy kiedy do pomieszczenia wszedł Paul.
~~~~
Przepraszam, że tak długo, ale nie miałam weny. Wiem, pewnie niektóre osoby mnie zabiją, za to, że nie napisałam w tym rozdziale nic o Niallu i o tym co mu się stało, ale to nic. :D i mam tylko jedno pytanie do Meggie. Dlaczego usunęłaś swojego starego bloga `Forever and for eternity ♥`? I czy masz to opowiadanie gdzieś zapisane? Bo ostatnio chciałam go ponownie przeczytać, ale oczywiście musiałam usunąć i nie mogłam. :C Byłabym ci wdzięczna, gdybyś mi przesłała. Tu jest mój email: ania.lober@gmail.com 
Czekam na komentarze i życzę miłego czytania. <3