poniedziałek, 31 grudnia 2012

Wiadomość

Jeśli ktoś chciałby poczytać moje imaginy, to zapraszam na mojego bloga, którego stworzyłam właśnie w tym celu. Liczę na wasze jakiekolwiek opinię i komentarze. :) http://imagine-o-1d.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie :)

piątek, 28 grudnia 2012

Przykra wiadomość.

Mam dla was smutną informację. Otóż zawieszam bloga na jakiś czas. Nie na zawsze, o to się nie martwcie się, oczywiście wrócę. Ale ostatnio nie mam weny. Znowu mnie opuściła i dlatego nie wiem co dalej napisać. Następnym powodem jest to, że nie mam dla kogo pisać. Pod ostatnim rozdziałem były 2 komentarze, przez co się zawiodłam. Jeszcze nie dawno miałam około sześciu.;/ Dlatego rozdziału 36 na razie nie będzie. Może jak będzie więcej komentarzy to wróci mi wena... Nie wiem. Liczę na was, misiaki :)

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 35


*perspektywa Mai*
- Ale jak to wypadek?! Co się stało?! - nogi się pode mną ugięły.
- Wracali z Doncaster. Hamulce w samochodzie Lou przestały działać i nie wyrobili na zakręcie, trafiając w drzewo. Eleanor ma lekkie zadrapania i wstrząśnięcie mózgu. Natomiast Louis jest w okropnym stanie. Złamana ręka, połamane żebra i skręcona kostka. Jedno żebro wbiło się w wątrobę. Właśnie jest w trakcie ciężkiej operacji. Musimy tam jechać. - powiedział nadal łkając.
- Harry uspokój się. Louis wyjdzie z tego. Poczekaj przebiorę się i jedziemy do niego dobrze? - spytałam przytulając go. Pokiwał lekko głową.
Szybko wpadłam do sypialni i mijając zdezorientowanego Horana, wyjęłam z szafy byle jakie ciuchy, po czym ruszyłam do łazienki.
- Maja, czemu się ubierasz? I dlaczego jesteś zdenerwowana? - próbował się czegoś dowiedzieć.
- Ubieraj się! Jedziemy do szpitala! - krzyknęłam z łazienki. - Lou i El mieli wypadek!
***
Wbiegliśmy do szpitala i od razu ruszyliśmy w stronę korytarza, na którym znajdywali się nasi przyjaciele. Wszyscy byli załamani i w szoku. Ja nadal nie mogłam uwierzyć, że Eleanor i Lou mieli wypadek. Jednak miałam nadzieję,  że szybko z tego wyjdą.
- Co z nimi? - spytał Niall resztę, kiedy usiedliśmy obok nich, na korytarzu.
- Louis nadal ma operację, a El pojechała na badania. Jej nic poważnego się nie stało, tylko kilka zadrapań i lekki uraz głowy. - odpowiedział Zayn. - Zaraz powinna wrócić do sali, to będziecie mogli z nią porozmawiać.
Kiwnęliśmy głowami ze zrozumieniem i zapadła cisza. Oczekująca cisza, na jakiekolwiek informacje o Louisie. Bałam się o niego, mojego najlepszego przyjaciela, a zarazem brata. Wszyscy się bali, byli przerażeni. Jedna wiadomość mogła zmienić całe dotychczasowe życie chłopców, a przede wszystkim życie Louisa. Mogła zawalić wszystkie cele, marzenia i plany zespołu.
- Maja. - ktoś potrząsnął moje ramie. - Idziemy do El, idziesz z nami? - spytała Danielle.
- Tak, już. - wstałam z miejsca i nadal trochę zamyślona ruszyłam do drzwi sali, w której leżała Eleanor.
- Cześć El, jak się czujesz? - przywitała się z nią Dan, kiedy zasiedliśmy obok łóżka.
- Lepiej. - odparła zachrypniętym głosem. Odchrząknęła i kontynuowała. - Boli mnie trochę głowa. A co z Lou? Lekarze nic nie chcą mi powiedzieć.
Popatrzyliśmy na siebie smutno, po czym przemówiłam.
- Sami jeszcze nic nie wiemy, oprócz tego, że Tommo ma w tej chwili poważną operację. Żebro wbiło mu się w wątrobę i ma złamaną rękę, którą też będzie miał operowaną.
- Ale operacja przebiega pomyślnie? - spoglądała to na mnie, to na Dan z nadzieją wymalowaną na twarzy.
- Oczywiście  że tak. - odparłyśmy, same nie wiedząc jaka jest prawda, ale najważniejsze było to, by dziewczyna się nie denerwowała. To nie było by dla niej korzystne.
- Hej Eleanor. - do pomieszczenia weszła Perrie.
Dziewczyna najpierw podeszła do chorej brunetki i przytuliła ją, po czym pocałowała Dan w policzek i zwróciła się do mnie.
- Jestem Perrie. Dziewczyna Zayna. - wyciągnęła w moją stronę dłoń, którą szybko uścisnęłam.
- May - dziewczyna Nialla. - uśmiechnęłam się do niej.
- Miło mi poznać. - odrzekła siadając po drugiej stronie łóżka Eleanor. - El, jak się czujesz?
- Dobrze, oprócz bólu głowy.  - powtórzyła to co wcześniej nam.
*15 minut później* 
Siedzieliśmy całą ósemką w sali, w której leżała Eleanor i niecierpliwie czekaliśmy na koniec operacji, którą miał teraz Louis. Wszyscy byli zdenerwowani i zmartwieni. Baliśmy się z każdą minutą co raz bardziej. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł lekarz.
- Witam panią Eleanor. Nazywam się dr. Watson. - uśmiechnął się. - Głowa boli? - dziewczyna pokiwała głową. - To normalne, miała pani wstrząs mózgu.
- Co z Louisem? - spytała, nie zwracając uwagi na wypowiedź doktora.
- Operacja właśnie się skończyła. Były pewne komplikacje, ale już wszystko jest dobrze. Pan Tomlinson leży teraz w sali obok i odpoczywa po zabiegu. Możecie go odwiedzić, ale po dwie osoby i na krótko. Pani Eleanor'o, pani też może go zobaczyć, ale później, dobrze?
El, ponownie wykonała twierdzący ruch głowy, a my pogrążyliśmy się w naradzie, kto ma pierwszy odwiedzić Lou. Po kilku minutach stwierdziliśmy, że na początku pójdzie Harry i Jess, a później Liam i Dan.
Para wyszła z pomieszczenia, a między nami zapadła niezręczna cisza. Trwała ona do ich powrotu. Kiedy wszyscy już odwiedzili chłopaka, blondyn wstał i łapiąc mnie za rękę ruszył do drzwi. Wyszliśmy i podeszliśmy do wejścia sąsiedniej sali.
Louis leżał bezradnie na łóżku. Twarz miał bladą, a na ciele kilka siniaków i zadrapań. Na ręku widać było gips, który sięgał od ramienia do nadgarstka. Krótko mówiąc wyglądał bardzo źle.
Spojrzałam na Nialla załzawionymi oczami. Chłopak również powstrzymywał się od płaczu. Usiedliśmy po obu stronach łóżka, a ja złapałam szatyna za rękę i przytuliłam do policzka.
Przymknęłam oczy, a łzy ściekły po moich policzkach. Trudnością było patrzeć jak najlepszy przyjaciel jest nieprzytomny, cały w bandażach, gipsie, a na całym ciele ma zadrapania i siniaki. Wielką trudnością. Nie wiadome było kiedy się obudzi. Kiedy będzie cały i zdrowy...
***
Minął już prawie tydzień, a Lou nadal się nie obudził.  Jay mieszka w domu Liama i Louisa, ale i tak praktycznie wszyscy siedzą w szpitalu, czekając aż Tomlinson się wybudzi. Z Eleanor już wszystko dobrze, zostało jej kilka blizn i śladów po siniakach. Ona również nie odstępowała łóżka swojego chłopaka na krok. Przez cały czas obwiniała się za ten wypadek, mówiąc, że to ona narzekała Louisowi, żeby wrócili wcześniej do domu. Była kompletnie załamana. Przyjaciele próbowali do niej dotrzeć, że to nie jej wina, ale nie chciała ich słuchać.
Siedzieli na korytarzu przed salą i czekali na wieści od doktora, który badał ich przyjaciela. Nienormalnym było, że Louis do tej pory nie obudził się po operacji. Jego śpiączka miała trwać tylko kilka godzin, a trwa prawie tydzień.
- Witam państwa. - usłyszeli głos doktora, dlatego szybkim ruchem podnieśli głowy i spojrzeli w jego stronę. - Zapraszam mamę i dziewczynę poszkodowanego.
Jay oraz Eleanor podniosły się z miejsca i ruszyły za lekarzem. Weszły do jego gabinetu i usiadły przy biurku, patrząc oczekująco na lekarza.
- Co z nim? - spytała dziewczyna, kiedy doktor nie wiedział od czego zacząć.
Mężczyzna wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
- Cóż.. Wystąpiły pewne komplikacje, które wcześniej nie zostały zauważone z powodu braku objawów.
- Niech pan przejdzie do rzeczy. - zirytowała się matka Louisa.
- Otóż, pan Tomlinson miał poważny uraz głowy, przez który w tym momencie nie ma sił się wybudzić. Minie trochę czasu zanim zgromadzi siły. Na początku była robiona tomografia głowy, ale wyniki nie wykryły, żadnego urazu, dlatego jesteśmy teraz zdziwieni i możemy mało zrobić. - wyjaśnił, patrząc smutno na panie. - Musimy czekać...
- Panie doktorze, my od tygodnia nie robimy nic, oprócz czekania! - zdenerwowała się Eleanor. - Wie pan, jak to jest, gdy widzi pan osobę, która jest dla pana wszystkim, leżącą bezsilnie na łóżku w śpiączce i nie może jej w żaden sposób pomóc?! Nie wie pan! - łzy popłynęły po jej policzkach.
- Eleanor skarbie, uspokój się. Nerwy nic tu nie dadzą. - uspokoiła ją Jay.
- Naprawdę nam przykro, ale niestety nic nie możemy w tej chwili zrobić. - odezwał się ze skruchą doktor.
- Dziękujemy, panie doktorze. - kobieta wymusiła do niego uśmiech i wyszły z gabinetu.
Na ich widok, przyjaciele poderwali się z miejsc i podbiegli do nich, zadając mnóstwo pytań o stan Louisa.
- Uspokójcie się, po kolei. - zainterweniował Liam, widząc zdezorientowane miny kobiet.
- Louis ma uraz głowy, przez który nie może wybudzić się ze śpiączki. Jedyne co nam pozostaje, to czekać, aż zgromadzi siły by się obudzić.
- Ale jaki uraz głowy?! - zdziwił się Harry. - Przecież podczas badań, nie wykryto żadnego urazu! Jak to możliwe?
- Sami nie wiedzą Harry, lekarze są równie zdziwieni tak jak my. - wyjaśniła pani Jay, będąc zła na tutejszy personel.
- Jay, wszystko się ułoży... - odezwała się Maja, widząc załzawione oczy rodzicielki swojego przyjaciela. - Louis z tego wyjdzie, musimy czekać.
- Wierzę w to Maju, i dziękuje. - uśmiechnęła się do niej lekko.
Ta sytuacja przerastała wszystkich, ale nie dali po sobie tego poznać. Starali się być silni, by pomóc mamie Louisa, by podnieść ją na duchu.
Harry, Jay i Eleanor weszli do sali Louisa, a reszta usiadła na korytarzu. W pewnym momencie pojawił się Patryk. Maja od razu ruszyła w jego kierunku i po chwili trwali w mocnym uścisku. Na twarzy chłopaka można było zauważyć lekki uśmiech, ale Niall go zignorował, mimo obaw co do tego chłopaka. Ufał swojej dziewczynie w stu procentach.
- Jak Louis się czuje? - spytał zmartwiony brunet. - Wybudził się?
Majka tylko pokręciła głową z głośnym westchnięciem i ponownie zajęła swoje miejsce, obok Niallera, po czym wtuliła się w jego koszulkę. Chłopak objął dziewczynę, słysząc jej łkanie, tym samym starając się ją uspokoić. Bardzo to przeżywała.
- Ej, skarbie nie płacz, proszę. - zaczął głaskać ją po plecach. - Lou wyzdrowieje, spokojnie. Może, pojedziemy do domu, odpoczniesz trochę?
Blondynka tylko pokiwała lekko głową i odkleiła się od Nialla, po czym oboje żegnając się z resztą ruszyli do wyjścia. Kiedy byli już przy wyjściu ze szpitala, dogonił ich Patryk, który wołał coś za Mają.
- Maja, możemy porozmawiać? To ważna sprawa. - spojrzał na nią błagalnie.
- Tak, Niall poczekaj na mnie w samochodzie, dobrze? - zwróciła się do blondyna, na co ten pokiwał głową i ruszył w stronę auta. - O co chodzi?
- Widziałem Roberta. - oznajmił niepewnie, a Maja zamarła.
- Jak to go widziałeś?! Gdzie?!
- Przed waszym domem, a co gorsza.. Był z Patrycją. - spuścił głowę. - Całowali się... - dodał cicho.
- Całowali się?! - wrzasnęła niedowierzająco. - Oni są razem?!
- Widocznie tak, ale nie wiem. Wyprowadziłem się od Patrycji, a wczoraj pojechałem tylko po swoje rzeczy. - wyjaśnił zaskoczonej dziewczynie.
- Patryk proszę, dowiedz się więcej, okej? - poprosiła, czując, że nogi się pod nią uginają.
- Pewnie, dla ciebie wszystko. - uśmiechnął się do niej lekko. - Dobrze się czujesz? - spytał, widząc jej bladą twarz.
- Słabo mi. - szepnęła i zachwiała się.
Chłopak złapał ją w pasie, w ten sposób, pomagając utrzymywać równowagę.
- Maja co się dzieje? - Niall podbiegł do ich dwójki i przejął od bruneta swoją dziewczynę.
- Już lepiej. - uspokoiła go, kiedy usiedli na pobliskiej ławce. - Zakręciło mi się w głowie.
- Na pewno już wszystko dobrze? - upewnił się, na co pokiwała głową.
- Na sto procent. - powoli się podniosła i wolnym krokiem ruszyła w stronę auta.
Blondyn dogonił ją i objął.
- May! Poczekaj! - zawołał za nimi Patryk, biegnąc w ich stronę. - A pożegnać się? - uśmiechnął się do niej lekko, wyciągając ręce w jej stronę.
Dziewczyna niepewnie wtuliła się w przyjaciela, zaciągając się jego zapachem i nie zauważając skwaszonej miny Nialla.
- Dobra, lećcie już, bo jesteś blada. Musisz odpocząć. - niechętnie odsunął się od blondynki.
Majka pomachała mu z uśmiechem i przytulając się do boku Nialla, ruszyła do samochodu.
- Co sprawiło, że źle się poczułaś? - spytał, kiedy wsiedli do pojazdu.
- Możemy porozmawiać o tym w domu? - uniknęła odpowiedzi, odwracając wzrok.
- Pewnie, jeśli chcesz... - uśmiechnął się, patrząc na drogę.
***
15 minut później byli już w mieszkaniu.
- Jesteś głodna? - dziewczyna pokiwała twierdząco głową, a blondyn ruszył do kuchni.
- I herbaty! - krzyknęła za nim.
- Okej!
Po kilku minutach wrócił do salonu z herbatą i talerzem kanapek.
- Proszę. - podał Mai  kubek.
- Dziękuje. - posłała mu uśmiech i wzięła duży łyk gorącego napoju.
- Powiesz mi co się takiego stało, że źle się poczułaś? - ponowił temat.
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i niepewnie zaczęła mówić.
- Patryk, widział Roberta.. - umilkła na chwilę. - całującego się z Patrycją.
- Jak to?! Są razem?! - zdziwił się.
- Tego nie wiem, ale Patryk obiecał, że dowie się czegoś na ten temat. - wyjaśniła chłopakowi.
Nialler usiadł obok blondynki i objął ją, przytulając mocno do siebie.
- Wszystko będzie dobrze skarbie. Patrycja źle się zachowała, że nawiązała z nim jakikolwiek kontakt, bo wie przecież, jak cię zranił, ale masz mnie, Jessikę, Dan, Eleanor, Harrego, Liama, Zayna, Perrie i Louisa.
- Kocham cię Niall. - spojrzała mu w oczy i pocałowała czule.
- Ja ciebie też.
~~~~~
Witam was, moi kochani. Wreszcie napisałam rozdział :) Trochę się dzieje, ale to nie koniec. To dopiero początek. Znowu nieźle się namiesza w życiu bohaterów, nie tylko głównych, również drugoplanowych... Mam bardzo dużo pomysłów co do następnych rozdziałów, dlatego myślę, że kolejny będzie dosyć szybko, ponieważ mamy też dużo wolnego :) A właśnie jak tam przygotowania do świąt? Czy ty też nie możecie się tak doczekać wigilii? :) Buziaki kochani. ;*

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Przeprosiny

Muszę was przeprosić za brak rozdziałów ostatnio, ale miałam pewne problemy nie tylko w życiu, ale także z weną, która znów mnie opuściła i za nic nie chce wrócić. Co dziennie napiszę może, dwa/trzy zdania i nic więcej, pustka w głowie i kompletnie nie wiem co napisać. Jeszcze doszło to, że dzisiaj miałam zainstalowany nowy Windows i pół dnia wszystko ogarniałam i nie mogłam znaleźć mojego folderu z rozdziałami. Na poprzednim Windowsie miałam go ukrytego na pulpicie, ale mój brat dziwnym trafem odkrył. Jak on to stwierdził `Głupi to ja nie jestem!`. Także w najbliższym czasie rozdziału nie będzie (jakieś kilka dni), ale postaram się napisać to w jak najkrótszym czasie. Komentujcie poprzedni rozdział, może dzięki nim moja wena wróci? Zobaczymy, wszystko w swoim czasie. :) Buziaki, kochani ;* 

piątek, 7 grudnia 2012

Liebster Awards V

Zostałam nominowana do Liebster Awards przez Directioner
Pytania:
1.Co dla ciebie znaczy bycie Directioners?
2.Jakiej muzyki słuchasz?
3.Co uwielbiasz robić?
4.Umiesz gotować?
5.Twoje ulubione danie?
6.Dlaczego jesteś Directioners?
7.Największe marzenie?
8.Ulubiony artysta solowy?
9.Co jest najważniejsze w twoim życiu?
10.Gdybyś spotkała 1D co byś im powiedziała?
11.Czy ktoś kiedyś w życiu cię zranił?

Odpowiedzi: 

1. Bycie osobą która kocha chłopaków bez względu na wszystko i dla której najważniejsze jest ich szczęście. Która nie kocha ich za wygląd, ale za charakter, talent, wyjątkowość, poczucie humoru, wrażliwość. Za to co mają w środku, a nie tylko na zewnątrz. 
2. Tej która mi wpadnie w ucho :) 
3. Siedzieć przy komputerze, słuchając muzyki i pisząc moje opowiadanie.
4. Wodę na herbatę. :D ale tak na poważnie to jest kilka rzeczy, które potrafię ugotować i nie spalić. 
5. Naleśniki!! :D i pizza i kebab i frytki z kurczakiem. :D 
6. Bo kocham chłopaków całym sercem. 
7. Być w końcu szczęśliwą i spotkać chłopaków 1D :D 
8. Jula, Justin Bieber, Ed Sheeran i Ewelina Lisowska.
9. Moi przyjaciele, 1D, taki jeden chłopak :)
10. Poprosiłabym o autograf, zdjęcie i powiedziałabym, że są dla mnie bardzo ważni i, że im dziękuje, za to, że są. 
11. Bardzo dużo osób, ale się nie przejmuje. Trzeba cieszyć się życiem :) 

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 34


*perspektywa Zayna*
- Zayn? - usłyszałem głos za plecami, dlatego szybko się odwróciłem.
W drzwiach mojego pokoju stała Patrycja.
- No?
- Powiesz mi, dlaczego jesteś taki oschły? Coś ci zrobiłam? - spytała przyglądając mi się ze smutną miną.
- Nie nic. Chyba, że o czymś nie wiem. - mruknąłem.
- Nie ufasz mi? - usiadła mi na kolanach.
- Ufam, ufam. - skłamałem. Chciałem ją podpuścić. - Dobra, ja muszę lecieć. Paul do mnie dzwonił i prosił, żebym przyjechał po jakieś dokumenty.
Dziewczyna zeszła z moich ud i stanęła obok z założonymi rękoma.
- To dlaczego, nie poprosił Liama, albo Lou, tylko ciebie?
- Bo Li jest u Danielle, a Louis pojechał do rodziców z El. - odparłem wkładając telefon i portfel do tylniej kieszeni jeansów. - Pa. - pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z pokoju.
Wsiadłem do auta Harrego, które wczoraj przyprowadził Niall.
Po jakiś 15 minutach, byłem przed blokiem w którym mieszkał Horan z Majką. Wszedłem do windy i wjechałem odpowiednie piętro. Zapukałem do drzwi z numerem, który mi podali i po chwili stanął w nich blondyn.
- Cześć stary. Co ty tu robisz? - przytulił mnie przyjacielsko i wpuścił do środka. - Stało się coś?
- Tak, właściwie to tak. Chciałbym pogadać z May, tylko ona może mi pomóc. - westchnąłem bezradnie.
- Majka! - krzyknął w głąb mieszkania, po czym zwrócił się do mnie. - Rozgość się w salonie, napijesz się czegoś?
- Nie, dzięki. - uśmiechnąłem się do niego lekko.
- Co chciałeś? - do salonu weszła blondynka. - O cześć Zayn. - przytuliła mnie.
- Możemy pogadać? Mam problem. - skrzywiłem się.
- No pewnie. - usiadła na kanapie na przeciw mnie. - Co się stało?
- Chodzi o Patrycje... - zrzedła jej mina. - Dwa dni temu widziałem ją jak całowała się z jakimś facetem i weszli objęci do waszego domu. Wcześniej powiedziała Patrykowi, żeby zostawił jej wolną chatę bo chciała spędzić ze mną trochę czasu. Po tym co zobaczyłem, poszedłem do parku i spotkałem Perrie, no i mi się całowaliśmy i ja chyba nadal coś do niej czuję. Co mam robić?
- Jesteś pewny, że była to Patrycja? Może to była jakaś jej koleżanka. - odezwał się Niall.
- Sugerujesz, że nie poznałbym swojej dziewczyny? - spojrzałem na niego, spode łba.
- No w sumie masz rację. - przyznał.
-  Według mnie powinieneś z nią porozmawiać, niech ci wyjaśni tą sytuację. A co do Perrie, to musisz wiedzieć którą kochasz bardziej i z którą czujesz się bardziej szczęśliwy. Twoje szczęście jest najważniejsze. - poradziła mi Majka.
- Tylko jak stwierdzić, z którą czuje się szczęśliwy, skoro obydwie mnie uszczęśliwiają?
- A kochasz Patrycję? - spytała prosto z mostu.
- Właśnie, chyba o to chodzi, że nie.
- A Perrie?
- Tak... - mruknąłem.
- No to masz odpowiedź na pytanie. Jeśli kochasz Perrie, to z nią będziesz szczęśliwy. Porozmawiaj z Patrycją i delikatnie powiedz jej, że to koniec bo twoje uczucie do niej, wygasło. Ona to zrozumie, uwierz mi. - uśmiechnęła się do mnie lekko.
- Dziękuje. Majka, jesteś wielka! - przytuliłem ją i ucałowałem jej policzki.
- Ekhem... - odchrząknął Niall. - Starczy, to nie twoja dziewczyna.
- Skarbie nie bądź zazdrosny. - blondyna podeszła do niego i dała mu buziaka.
- Ładnie ze sobą wyglądacie. Pasujecie do siebie. - stwierdziłem z uśmiechem, a oni spojrzeli na siebie.
- Wiemy.. - szepnął Niall i tym razem on dał jej buziaka.
- Dobra, ja się będę już zbierał, umówiłem się z Perrie. Jeszcze raz dziękuje. Narazie. - przytuliłem dziewczynę, przybiłem piątkę Niallowi i wyszedłem z mieszkania.
Wsiadłem do auta i ruszyłem do kawiarni London Caffee, w której umówiłem się z blondynką. Po 10 minut dotarłem na miejsce. Wszedłem do środka i od razu przywitał mnie zapach świeżej kawy, który tak bardzo uwielbiałem. Podszedłem do dziewczyny, siedzącej przy stoliku pod oknem.
- Cześć Perrie. - dałem jej buziaka w usta.
- Hej Zayn. - uśmiechnęła się.
- Co podać? - przywitał nas kelner.
- Ja poproszę Caffè Misto. - odpowiedziałem, patrząc na kartę menu.
- Ja to samo. - rzekła blondynka.
- Spotkanie z Paulem tak? - usłyszałem głos Patrycji, zaraz po odejściu kelnera.
- Co ty tu robisz? - zdziwiłem się. - Śledziłaś mnie?!
- Nie, przyszłam na spotkanie w sprawie pracy. - założyła ręce na piersi. - Czekam na wyjaśnienia.
- Nie mam zamiaru się tłumaczyć... Mam prawo spotykać się z kim chce, tak jak ty, co chyba wykorzystujesz.
- Co?! O czym ty w ogóle mówisz?! - spojrzała na mnie zszokowana i wystraszona.
*perspektywa Nialla*
- Niall, jak myślisz, Zayn zerwie z Patrycją? - spytała oglądając katalog z kosmetykami. -  W sumie pasowali do siebie...
- Skoro już się nie kochają, a co ważniejsze nie ufają sobie, to nie ma sensu, by dalej ze sobą byli..
- Z jednej strony masz rację, ale z drugiej.. Może Zaynowi się tylko wydaje, że nie kocha Patrycji? - nie dawała za wygraną.
- Maja.. To już nie nasza sprawa, czy Zayn kocha Patrycję, czy też nie. - spojrzałem na nią gniewnie.
- Przepraszam, ale co poradzę, że się o niego boję? Jest moim przyjacielem, nie chcę, żeby cierpiał.
- Wiem, ale Malik jest dorosły i wie co robi. - przytuliłem ją  i pocałowałem w czubek głowy. - Jak się czujesz?
- Bardzo dobrze. - uśmiechnęła się do mnie. - Kocham cię wiesz?
- Ja ciebie też skarbie. - dała mi buziaka w usta.
Usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu, który zapowiadał sms'a. Szybko wyciągnąłem go z kieszeni i otworzyłem wiadomość.
Od: Liam :)
~Za pół godziny jest spotkanie z Paulem, które zostało przełożone z jutra na dzisiaj. Przyjadę po ciebie za 15 minut ok? ~
Do: Liam :)
~Ok..~
- Skarbie muszę jechać na spotkanie z menagerem. Przepraszam, przełożyli nam, ale o 19:00 będę już w domu, a za to jutro będę cały dzień w domu. - pocałowałem ją w czoło.
- Skoro musisz, to cię nie zatrzymuje. - powiedziała bez przekonania i wyszła z salonu.
Wiem, była zła i nie winiłem jej za to. Dzisiejszy wieczór mieliśmy spędzić razem. Tylko nasza dwójka, ale oczywiście musieli nam przełożyć to cholerne spotkanie.
Po około 10 minutach zobaczyłem auto Liama przez okno, dlatego wziąłem telefon i ruszyłem do drzwi.
- Maja, ja wychodzę! - krzyknąłem w głąb mieszkania i wyszedłem.
- Cześć Liam. - mruknąłem, wsiadając do samochodu.
- Co jest? - spytał, gdy zobaczył moją skwaszoną minę.
- Majka była zła, bo mieliśmy spędzić ten wieczór tylko we dwoje.
- Stary, to spotkanie nie jest aż takie ważne, koncert dopiero za trzy dni. Leć po jakieś kwiaty i wracaj do dziewczyny. - poklepał mnie po ramieniu. - Zawieźć cię do kwiaciarni?
- Jak byś mógł...  - uśmiechnąłem się lekko, a chłopak odpalił auto.
*pół godziny później* 
Wszedłem do domu z dużym bukietem czerwonych róż. Wszędzie było ciemno, tylko w salonie paliła się lampa. Dziewczyna siedziała na parapecie, trzymając w dłoniach kubek kakao i patrząc przez okno. Widocznie nie usłyszała, że ktoś przyszedł. Podszedłem do niej i położyłem kwiaty na jej kolanach.
- Niall?! Przestraszyłeś mnie! - powiedziała z wyrzutem, łapiąc się za serce. - Co ty tu robisz? Miałeś być u Paula.
- Miałem, ale obiecałem jednej pięknej damie, że spędzę z nią ten wieczór, a ja zawsze dotrzymuje obietnic. - posłałem jej najpiękniejszy uśmiech, który szybko odwzajemniła i rzuciła mi się na szyję, mocno przytulając. - Kocham cię i jesteś dla mnie najważniejsza. - wyszeptałem jej na ucho.
- Ja ciebie też kocham. - wtuliła się we mnie mocniej.
*następny dzień* 
*perspektywa Mai*
- Pobudka skarbie. - usłyszałam nad uchem głos Horana. - Śniadanie na ciebie czeka.
- Jeszcze pięć minut. - mruknęłam, przekręcając się na drugi bok.
- Mieliśmy ten dzień spędzić razem, a ty śpisz. Obrażam się. - oburzył się.
- Już wstaję, przecież. - otworzyłam oczy i zauważyłam, szczerzącego się do mnie Nialla, który trzymał tacę ze śniadaniem. - Mmm.. dziękuje. - pocałowałam go w policzek.
Usadowił się obok mnie i wzięliśmy się za jedzenie, tego co przygotował. Co chwilę wybuchałam śmiechem. Nic mi nie brakowało, wystarczy On.
- Co dziś robimy? - spytał, odkładając pustą już tackę.
- Nie mam pojęcia, może ty coś zaproponujesz? - wystawiłam mu język.
- Ja to bym mógł nawet siedzieć w łóżku, byleby z tobą. - pocałował mnie w nos.
- A która jest tak w ogóle godzina? - spojrzałam na zegarek. - Już 13:00?!
- No a co ty myślałaś? Jesteś śpiochem.
- A ty głodomorem! - zaśmiałam się. - Właśnie, ostatnio mało jesz, źle się czujesz? Coś się stało?
- Nie nic. - spuścił głowę.
- Niall powiedz, mi możesz ufać. - podniosłam jego podbródek, by mógł na mnie spojrzeć.
- Ja chciałem się zmienić dla ciebie. Ostatnio przyszło mi na myśl, że ile jem, może ci przeszkadzać, dlatego postanowiłem się ograniczyć. - spojrzał mi w oczy.
- Skarbie, ja kocham ciebie takiego jakim jesteś. Nie chcę, żebyś się dla mnie w jakikolwiek sposób zmieniał! To ile jesz wcale mi nie przeszkadza, a zadziwia. Obiecaj mi, że nigdy nie będziesz chciał się zmienić, dla kogoś. Bądź sobą! - wtuliłam się w niego.
Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie z miną typu `Spodziewasz się kogoś?` po czym pokręciliśmy głowami. Wstałam z łóżka i poprawiając piżamę udałam się by otworzyć. Dobijanie się do drzwi nie ustawało, wręcz przeciwnie, było coraz głośniejsze. Otworzyłam drzwi, a stał w nich zdyszany i załamany Harry.
- Czemu nie macie wyłączone telefony?! Nie można się do was dodzwonić! - krzyknął bliski płaczu.
- Ale Hazza co się stało?! - potrząsnęłam nim.
- Louis i Eleanor mieli wypadek!
~~~~~
Przepraszam, że takie krótkie, ale chciałam w końcu dodać, a humor nie pozwala mi napisać więcej. Ostatnio mam gorsze dni. Postaram się pisać rozdziały systematycznie, przynajmniej dwa razy w tygodniu, ale nie obiecuję, że mi się uda, bo muszę się uczyć. Wiecie gimnazjum, to nie przelewki. :P Życzę miłego czytania i mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy niż pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę dla was to kilka sekund, a dla mnie chęć do pisania. :)