piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 37


Proszę przeczytaj notkę pod rozdziałem :)

***

- Uff.. Wreszcie wszystko posprzątane. - pomyślałam, ocierając  pot z twarzy.
Niall właśnie był w USA, gdzie razem z resztą zespołu za dwie godziny miał dawać koncert, a ja właśnie wysprzątałam całe mieszkanie. Przez tęsknotę, którą odczuwałam w tym czasie nie wiedziałam co mam robić, dlatego wzięłam się za porządki.
Usiadłam przy stole kuchennym, biorąc dużego łyka chłodnej wody mineralnej, w ten sposób próbując się zrelaksować. Jednak moje odpoczywanie przerwał dzwonek do drzwi. Z trudem wstałam i weszłam do korytarza. Otworzyłam je i zauważyłam wysokiego blondyna o brązowych oczach, dokładnie takich jakie miał mój ojciec.
- Ty jesteś Maja Korbińska? - spytał, a ja pokiwałam niepewnie głową. - Cześć, nazywam Jacob Korbiński i jestem twoim bratem.
- Ale ja nie mam rodzeństwa. - zdziwiłam się. - Jestem jedynaczką.
- Ja też tak do niedawna myślałem, ale nasz tata wszystko mi wyjaśnił i jestem twoim przyrodnim bratem. - wyjaśnił mi. - Mogę wejść? Opowiem ci wszystko.
- A tak, oczywiście. - przesunęłam się, by mógł wejść do mieszkania. - Chcesz herbaty? Trochę chłodno dzisiaj.
- Chętnie. - uśmiechnął się, siadając przy stole. - Sama tu mieszkasz?
- Nie, z chłopakiem, ale on jest teraz w USA na koncercie. - odpowiedziałam, podając mu kubek herbaty, który chłopak źle złapał i wylał na siebie całą jego zawartość. - Ojeju przepraszam.
- Nie to moja wina...
- Musisz się przebrać. - zarządziłam. - Mam suszarkę w pralce, więc szybko wyschnie, daj swoje ciuchy.
- Gdzie masz łazienkę? - zarumienił się.
- Do końca korytarza i w lewo. - pokierowałam go, a sama ruszyłam do sypialni po ręcznik dla Jacoba. - To ręcznik dla ciebie, przebierz się, a ja skoczę do sklepu dobrze? Muszę kupić kilka rzeczy.
- Okej. - przytaknął i zniknął za drzwiami łazienki.
Natomiast ja ubrałam buty i zabierając telefon i portfel ze stołu wyszłam z domu.


Wysiadłem z taksówki i ciągnąc za sobą walizkę, wszedłem do bloku. Właśnie wróciłem z USA, ponieważ odwołali nam koncert i postanowiłem zrobić Mai niespodziankę. Otworzyłem drzwi i zamarłem. Na korytarzu stał jakiś facet, który miał na sobie tylko ręcznik.
- Gdzie jest Majka? - spytałem nieznajomego.
- Poszła do sklepu. A ty pewnie jesteś jej chłopakiem. - kiwnąłem zdezorientowany głową. - Nazywam się Jacob i jestem..
- Nie chcę wiedzieć kim jesteś! - przerwałem mu ostro. - Chcę wiedzieć, dlaczego chodzisz po moim mieszkaniu w samym ręczniku?!
- Wylałem na siebie herbatę i Maja zaproponowała, że wysuszy mi ubrania.
- Tak to się teraz nazywa?! - krzyknąłem.
- Niall, co ty tu robisz?! I dlaczego krzyczysz?! - usłyszałem głos Majki za plecami, dlatego odwróciłem się w jej stronę.
- Chyba to ja powinienem spytać, co on tu robi w samym ręczniku! - wkurzyłem się, wskazując na nieznajomego.
- Uspokój się i daj mi to wytłumaczyć, to mój...
- Nie chcę twoich tłumaczeń!
- Niall proszę cię. - jej oczy zaszły łzami.
- Nie spodziewałem się tego po tobie! To koniec! - warknąłem i zabierając swoją walizkę, ruszyłem do drzwi.
Wybiegłem z bloku i wsiadłem do auta, których zamierzałem dotrzeć do domu chłopaków. To jedyne miejsce, do którego mogę teraz się udać.

Po 10 minutach byłem na miejscu. Wszedłem do mieszkania i zatrzasnąłem drzwi z hukiem, zwracając tym uwagę reszty.
- Niall co się stało?! Dlaczego płaczesz?! Coś z Majką?! Powiedz co się stało! - zaczęli mnie zasypywać pytaniami, ale ja nie chcąc z nimi rozmawiać, skierowałem się do swojego pokoju.
Położyłem walizkę przy łóżku, a sam położyłem się na nim, czując łzy na policzkach. Chłopcy jednak nie dali za wygraną i po chwili pukali do moich drzwi.
- Zostawcie mnie w spokoju! - krzyknąłem, nie mogąc znieść tego dobijania się.
- Nie damy ci spokoju, póki nie powiesz nam co się stało. - usłyszałem spokojny głos Liama, wchodzącego do mojej sypialni. - Pomożemy ci, tylko powiedz co jest.
- Majka mnie zdradziła, to jest! - spojrzałem mu w oczy, w których teraz widać było zdziwienie.
- A skąd to wiesz? Przyznała ci się?
- Nie, ale po naszym mieszkaniu chodził goły facet. - powiedziałem, tym razem nieco spokojniej.
- Wytłumaczyła ci to? - spytał nadal w szoku.
- Próbowała, ale nie dawałem jej dojść do słowa. Wcisnęła by mi jakieś kłamstwo, a ja bym jej uwierzył.
- A co jeśli by powiedziała prawdę, a jeśli ona cię nie zdradziła?! - zdenerwował się szatyn.
- Bronisz jej? Myślałem, że mogę na ciebie liczyć! - oburzyłem się jego reakcją.
Co jak co, ale na jego wsparcie liczyłem najbardziej. Widocznie się pomyliłem.
- Staram się to wyjaśnić Niall, nie chcę, żebyście zaprzepaścili swój związek z powodu niewyjaśnionej sytuacji! Nikogo nie bronię, bo ty też nie jesteś bez winy! Nie dałeś jej nic wytłumaczyć, a co gorsza w ogóle jej nie ufasz!
- Tak teraz to moja wina no nie?! - podniosłem się z łóżka. - Ugh.. Liam, daj mi spokój! - wybiegłem z pokoju, następnie wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.

Od dwóch godzin chodzę po mieście, bez żadnego celu, nie wiedząc dokąd iść. Do domu chłopaków nie mam ochoty na razie wracać, do Mai tym bardziej. Może dobrym pomysłem byłby wyjazd do Irlandii? Może tam udałoby mi się przemyśleć kilka rzeczy i odpocząć od tego wszystkiego? Ale czy dam radę po prostu uciec od problemów? Pff.. Pytanie, przecież nazywam się Niall Horan, jestem mistrzem uciekania od zmartwień. Jestem żałosny i naiwny. Może to był powód dla którego Maja mnie zdradziła? Może nie byłem dla niej wystarczająco przystojny i wybrała tamtego?
Podczas moich rozmyślań wpadłem na kogoś, powodując nasz upadek.
- Niall? - usłyszałem głos Suzie.
- Susan? - zdziwiłem się.
Byłem zaskoczony jej widokiem, a tym bardziej speszony, bo to ona zniszczyła przyjaźń Mai i Patrycji. Miałem do niej o to żal, ale w końcu ludziom powinno się wybaczać, po za tym minęło sporo czasu od tego wydarzenia.
- Co ty tu robisz o tej porze? - spytała.
- Musiałem się przejść i przemyśleć kilka spraw. - westchnąłem, siadając na ławce, która znajdowała się obok nas.
- Coś się stało? - dziewczyna zajęła miejsce obok mnie.
- Maja mnie zdradziła, gdy ja byłem w USA. - wyżaliłem się jej, nie wiedząc nawet dlaczego. - Rozstaliśmy się.
- Niall, wybacz, że to powiem, ale ja wiedziałam, że coś jest z nią nie tak. Ona cię wykorzystała i porzuciła. Nie zasłużyłeś na to, w żadnym stopniu. - położyła rękę na moim ramieniu.
- Powiedz mi, co ja mam robić? - przeczesałem palcami grzywkę.
- Wiem, że to trudne, ale musisz o niej zapomnieć i pokazać, że bez niej jest ci lepiej. Ona musi wiedzieć co straciła..
- Ale ja ją kocham i nie umiem o niej zapomnieć. Nawet nie wiem, czy chcę ją wymazywać z mojego życia. - spojrzałem na nią.
- To przykro mi Niall, ale ja ci nie pomogę. Sam musisz dokonać wyboru. Jeśli się zdecydujesz to zadzwoń, wtedy pogadamy. - poklepała mnie po plecach, wstając z ławki i odeszła.
Mam o niej tak po prostu zapomnieć? Ułożyć sobie życie na nowo? Bez niej? Przecież ja tak nie potrafię. Ale może to jest jedyne wyjście w tej sytuacji?

- Cześć Niall, jak się czujesz? - spytał Louis, kiedy wszedłem następnego dnia do kuchni na śniadanie.
- Koszmarnie.
- Jesteś głodny? - wtrącił Liam, który rozkładał jajecznicę na talerze. - Zjesz z nami?
- Nie, zaraz wychodzę. Umówiłem się. - odpowiedziałem, nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego.
- Z kim? - zaciekawił się Zayn.
- Z Susan.
Chłopcy zamarli, lustrując mnie uważnie wzrokiem. Spoglądali to na siebie to na mnie, nie mogąc uwierzyć w moje słowa.
- Po tym wszystkim co ci zrobiła? Co zrobiła nam i dziewczynom? Co zrobiła Majce? - odezwał się w końcu Daddy.
- Majka mnie już nie obchodzi. Zdradziła mnie, a Susan rozumie to co przechodzę i mogę na nią liczyć w każdej sprawie.
- Ja cię czasem nie rozumiem Horan, wiesz? Możesz stracić kobietę swojego życia, przez niewyjaśnioną sytuację! - wkurzony Liam, zostawiwszy niedokończone jedzenie wyszedł z kuchni, trzaskając drzwiami.
- Był wczoraj u Majki. - wyjaśnił Louis, widząc moją zdziwioną zachowaniem Payna twarz. - Rozmawiał z nią, dlatego jest wkurzony. Przejdzie mu.
- Dobra, ja lecę. Jeszcze muszę zabrać kilka swoich rzeczy od Majki. Cześć chłopaki. - pożegnałem się z nimi i wyszedłem z domu, na spotkanie z Susan.

Siedzenie przy łóżku i patrzenie się w jeden punkt, wypłakując setki chusteczek - zajęcie, znajdujące się na samej górze rzeczy, które mam siłę wykonywać. Od wczorajszej sytuacji z Niallem jestem załamana. Tak po prostu ze mną zerwał, nie pozwalając sobie nic wyjaśnić. Przecież ja nie mogłabym go zdradzić, przecież go kocham! Jest dla mnie wszystkim. Jedyną osobą, którą mam.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka, który rozniósł się po pustym mieszkaniu. Nie miałam siły nawet podnieść się z miejsca, więc stwierdziłam, że skoro ma klucze to będzie potrafił obsłużyć się sam. Po kilku sekundach, do pomieszczenia wszedł Niall, który na mój widok skrzywił się na mój widok i podszedł do szafy.
- Stwierdzam, że nie chcesz ze mną rozmawiać. - zauważyłam, widząc jak pakuję do walizki swoje ubrania.
- I masz rację. - rzekł krótko, nawet nie patrząc w moją stronę. - Nie chcę słuchać żadnych twoich tłumaczeń, bo to nie ma sensu.
- Ale ja nie mam zamiaru się tłumaczyć, ponieważ nie jestem winna. Nigdy cię nie zdradziłam, bo cię kocham, ale ty tego nie zauważasz. - wyszłam z sypialni, trzaskając drzwiami.

Wyszedłem z mieszkania, które jeszcze kilka dni temu dzieliłem z May i wsiadłem do taksówki. Piętnaście minut później byłem już w domu chłopaków. Ciągnąc za sobą walizkę, ruszyłem do drzwi. Czy trudno było, tak po prostu wyjść z mieszkania które wiązało się z niesamowitymi wspomnieniami, kreśląc parę miesięcy bycia ze sobą? Okropnie trudno, ale nie miałem innego wyjścia. Zdrada Mai okropnie mnie zraniła. Nie potrafię jej tego wybaczyć, po prostu nie potrafię...

Od autorki: 
Witam was wszystkich, mimo że nie jest was dużo :) Nie raz już wam to mówiłam, ale powtórzę się. Komentujcie rozdziały, bo jest to dla mnie bardzo ważne. Nawet krótka, szczera opinia, ogromnie mnie cieszy i dodaje chęci do napisania kolejnej części. Dla was to tylko nie ważna chwila. 
~Nulka :)

wtorek, 5 lutego 2013

Rozdział 36


- Niall! Dlaczego lodówka znów jest pusta?! Wczoraj robiłam zakupy! - krzyknęła Maja z pretensją i rozbawieniem w stronę chłopaka, który siedział na kanapie w salonie.
Poczuła dotyk tak dobrze jej znanych, ciepłych ust na szyi.
- Zaraz pójdę do sklepu. - szepnął jej na ucho. - Wiesz, że cię kocham?
- To fajnie masz. - pstryknęła go w nos, po czym zwinnym ruchem wywinęła się z jego objęć i wyszła z kuchni. - A i lepiej, żebyś już poszedł na te zakupy, bo na kolacje przychodzą Jessika i Harry!
Blondyn wywrócił oczami, zabierając portfel z parapetu i wyszedł na korytarz by ubrać buty.
- Co mam kupić? - spytał, zaglądając do salonu, gdzie dziewczyna rozłożyła się na kanapie.
Maja wyciągnęła w jego stronę listę zakupów, dlatego on podszedł do niej szybkim krokiem i usiadł obok.
- Nie pójdę póki nie dostanę buziaka. - położył nogi na stole i założył ręce w celu protestu.
Blondynka roześmiała się i pocałowała czule swojego chłopaka w usta, co spowodowało uśmiech na jego twarzy. Uśmiech, który najbardziej uwielbiała, dzięki któremu robiło jej się ciepło na sercu.
- Kocham, gdy się uśmiechasz. - wtuliła się w Nialla. - Idź już do tego sklepu, bo nie zdążę nic przyrządzić.
- Idę, idę. - wstał z kanapy i wyszedł z mieszkania.

Kiedy Niall poszedł do sklepu, ja ponownie rozłożyłam się na kanapie, włączając serial, który właśnie leciał. Nie miałam nic innego do roboty, bo wszystko było posprzątane i przygotowane, oprócz jedzenia, ale tego nie mogłam dokończyć, ponieważ w lodówce świeciła pustka. Ahh ten Niall.. Gdzie on to wszystko mieści?!
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu, dlatego wzięłam go do ręki i odebrałam.
- No cześć Patryk. - przywitałam się radośnie.
- Hej May. Co tam?
- A no nic, siedzę przed telewizorem i czekam, aż Niall wróci ze sklepu. A u ciebie?
- Właśnie przeglądam stronki plotkarskie i są zdjęcia Patrycji i Roberta. Robi się afera pt. "Dziewczyna Zayna, zdradza go z nieznajomym mężczyzną!" - westchnął.
- Rozmawiałeś z nią? - spytałam zaraz po tym, jak wzięłam łyk wody.
- Jeszcze nie, ale porozmawiam. - obiecał. - Ale ja nie dzwonię w tej sprawie... Miałabyś ochotę wyjść na spacer dzisiaj wieczorem?
- Bardzo chętnie, ale nie mogę. Mamy dzisiaj gości na kolacji. - wyjaśniłam, po czym wpadłam na pomysł. - Ale jutro możemy się gdzieś przejść na obiad. Co ty na to?
- Nie ma sprawy. - słychać było jak się uśmiecha.
W tym momencie do mieszkania wszedł Niall, targający torby z zakupami. Chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, prosząc bym mu pomogła.
- Muszę już kończyć, Niall wrócił i błaga o pomoc, pa. - rozłączyłam się i szybkim krokiem podążyłam ku blondynowi.
Wzięłam od niego kilka reklamówek i zaniosłam je do kuchni. Od razu zabrałam się za szykowanie kolacji.
- Stęskniłem się. - przytulił się do moich pleców i ucałował mój policzek.
- Ja też, ja też. - rzekłam z rozbawieniem i nie zwracając uwagi na chłopaka kontynuowałam pracę.
- Mógłbym chociaż dostać buziaka za targanie zakupów, co? - oburzył się, siadając na krześle kuchennym.
- Aww... Skarbie. - usiadłam mu na kolanach i pocałowałam namiętnie jego usta.
Niall przyciągnął mnie mocniej do siebie i objął ramionami moje plecy, nie chcąc mnie wypuszczać.
- Dobra koniec tych czułości, bo nie zdążę zrobić kolacji. - oderwałam się od niego i wróciłam do przygotowywania posiłku. - Może mi pomożesz?
- No to co mam robić? - zainteresował się, kładąc brodę na moim ramieniu.

Plotkowanie i picie wina z przyjaciółką - tylko tyle brakowało mi do szczęścia. Z Jessiką mogę porozmawiać o wszystkim i w pełni jej ufam, a odkąd pokłóciłam się z Patrycją, oprócz Danielle nie rozmawiałam z nikim szczerze.
Obecnie, Niall i Harry - zwolennicy piłki nożnej, oglądają, lecący w tym momencie w telewizji mecz, a ja i Jessika przesiadujemy w kuchni, rozmawiając na każdy możliwy temat.
- Byliście ostatnio u Lou? Jak on się czuje? - spytałam dziewczynę, jednocześnie zmieniając kierunek rozmowy.
Louis już kilka dni temu wyszedł ze szpitala i przebywa w domu, gdzie zajmuję się nim jego mama, Eleanor i Liam.
- Tak, twierdzi, że czuję się jak nowo narodzony  - zaśmiała się, przypominając zapewne sposób w jaki to wypowiadał. - Jednak wszyscy doskonale wiedzą, że wkurza go ten gips i to, że nie może poszaleć.
- Zapewne cieszy się z tego, że mama go rozpieszcza. - powiedziałam. - Co jak co, ale nasi chłopcy to nie potrafią nawet zrobić prania, a już tym bardziej coś ugotować. Ostatnio Niall spalił patelnię przy robieniu jajecznicy.
- Ekhem! - usłyszałam za plecami, dlatego szybko się odwróciłam, kierując wzrok na Nialla, który patrzył na mnie gniewnie. - Pff.. Nie odzywaj się do mnie. - i już go nie było.
Zdziwiona, odwróciłam się z powrotem w stronę śmiejącej się z całej sytuacji Jessiki. Po chwili sama wybuchłam śmiechem. Chichotałyśmy dopóki do kuchni nie wszedł Harry, oznajmiając, że muszą się już zbierać. Szatynka niechętnie wstała z krzesła i zabierając swoją torebkę, skierowała do korytarza.
- My widzimy się jutro na próbie, nie? - zwrócił się do mojego chłopaka loczek.
Blondyn tylko pokiwał głową i uśmiechnął się. Para pożegnała się z nami, po czym wyszła z mieszkania. Niall od razu czmychnął do salonu, a ja zdziwiona jego zachowaniem, ruszyłam za nim. Usiadłam obok niego na kanapie i położyłam głowę na jego kolanach, jednak on zdawał się nic sobie z tego nie robić i nadal wpatrywał się tępo w telewizor.
- Będziesz się na mnie teraz gniewał? - przejechałam palcem po jego torsie, ale ten ani drgnął.
Włożyłam rękę pod jego koszulkę, jeżdżąc po jego klatce piersiowej. Po ciele chłopaka przeszły ciarki, kiedy moja chłodna dłoń dotknęła jego gorącego ciała, ale nadal siedział niewzruszony. Podniosłam się do pozycji siedzącej i pocałowałam go w policzek, ale i to nic nie dało. Zrezygnowana wstałam, kierując się do łazienki. Widocznie z miłego wspólnego wieczoru nic nie wyjdzie, dlatego odpuściłam i postanowiłam iść spać, w końcu było po 22:00.
Po wziętym prysznicu, położyłam się do łóżka i przykryłam szczelnie kołdrą. Łzy zaczęły napływać mi do oczu, by po chwili spłynąć pojedynczo po policzkach. Kolejna kłótnia w ciągu dwóch dni. Każda sprzeczka, nawet o najmniejszą głupotę strasznie mnie boli, a zdarzały się one ostatnio bardzo często.
Usłyszałam otwierające się do drzwi, po chwili poczułam czyiś dotyk na plecach. To ciepło i zapach poznam wszędzie. Niall przytulił się do moich pleców i nachylił się, by pocałować mój policzek. Jednak kiedy zorientował się, że jest mokry od łez, odwrócił mnie w swoją stronę.
- Skarbie, dlaczego ty płaczesz? - szepnął, zaraz po zapaleniu lampki nocnej, jednak nie usłyszał odpowiedzi. - Ej no misiu. Chodzi o to w salonie?
Kiwnęłam lekko głową i mocno się do niego przytuliłam. Chłopak tylko westchnął, obejmując moje ciało.
- Przepraszam. - wyszeptał mi na ucho. - Nie płacz proszę.
- Nie kłóćmy się już więcej. Nawet nie wiesz jak to boli.
- Oczywiście, przepraszam. - złożył na moich ustach czuły pocałunek, który po chwili stał się pełen namiętności i pożądania.

Rankiem, obudziłam się z uśmiechem na twarzy, wtulona w nagi tors Nialla. Ten niewinny i słodki wyraz twarzy chcę oglądać codziennie. Tylko on sprawi, że na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech.
- Dzień dobry skarbie. - zaspany chłopak złożył na moim policzku słodkiego buziaka.
- No hej. Głodny?
- Strasznie. - uśmiechnął się słodko, patrząc na mnie niebieskimi oczkami.
Podniosłam się z łóżka, by z szafy wybrać sobie dzisiejsze ubrania, czyli spódniczkę w kwiatki, biała podkoszulka na ramiączkach i tego samego koloru baleriny. W łazience wykonałam poranną toaletę i ruszyłam do kuchni. Postanowiłam na śniadanie zrobić kanapki, dlatego od razu z lodówki wyjęłam masło, szynkę, ser i pomidora.
Kiedy posiłek był gotowy do pomieszczenia wszedł ubrany w same bokserki, z nie ogarem na głowie Niall.
- Mmm...
- Aż tak apetycznie wyglądają te kanapki? - zdziwiłam się jego reakcją.
- Mam na myśli ciebie. Ślicznie wyglądasz, ładnie ci w białym. - posłał mi szczery uśmiech, siadając przy stole.
Oprócz odwzajemnienia gestu, nic nie odpowiedziałam. Obydwoje zabraliśmy się za jedzenie.

- Gdzie się tak stroisz? - Niall stał w progu naszej sypialni, lustrując każdy mój ruch.
Stojąc przy lustrze i zakładając kolczyki, spojrzałam ukradkiem na chłopaka.
- Zapomniałam ci powiedzieć, że umówiłam się z Patrykiem na spacer.
- Jak to? - mina mu zrzedła. - Myślałem, że spędzimy mój wolny dzień razem. Ale idź, zadzwonię do Liama, może do nich wpadnę.
- Ale nie gniewasz się na mnie? - upewniłam się.
- Nie, no co ty. - wymusił uśmiech.
- Wrócę jak najszybciej się da, dobrze? - objęłam go za szyję i pocałowałam w policzek, po czym ruszyłam do drzwi. - To ja idę! Pa!
- Ta, no pa. - odparł bez entuzjazmu.
Był zły i zawiedziony, miał to wymalowane na twarzy. Wiem, że powinnam spędzić jego wolny dzień z nim, ale to tylko głupi spacer, z którego wrócę w ciągu niecałej godziny.
Wyszłam przed blok cały czas zastanawiając się nad tą sytuacją. Może powinnam wrócić do Nialla, a spotkanie z Patrykiem przełożyć? W końcu Niall niedługo wyjeżdża na jakiś koncert, więc teraz będą mieli cały czas próby i braknie nam wspólnego czasu. Wyjęłam z torebki komórkę i wybrałam numer mojego przyjaciela.
- Patryk, przepraszam cię, ale Niall ma dziś wolny dzień i chcę z nim go spędzić. Możemy się spotkać kiedy indziej? - spytałam, kiedy odebrał połączenie.
- Nie ma sprawy, mi też coś wypadło i właśnie miałem do ciebie dzwonić. - wyjaśnił.
- To dobrze, cześć. - pożegnałam się.

Otworzyłam drzwi od naszego mieszkania i weszłam do niego po cichu. Z salonu dobiegały mnie odgłosy telewizji, dlatego udałam się w tamtym kierunku. Przybliżyłam się do kanapy, na której znajdował się mój chłopak, w celu zakrycia mu oczy. Położyłam dłonie na jego twarzy i w tej samej chwili blondyn pociągnął mnie w taki sposób, że wylądowałam na jego kolanach.
- Wystraszyłeś mnie! - rzuciłam w niego poduszką.
- Przecież miałaś iść do Patryka.
- Odwołałam. Wolę spędzić ten dzień z tobą.

Od Autorki: 
Witam was kochani, bo długiej przerwie. Wreszcie zakończyłam ten rozdział i przemyślałam sobie kilka spraw. Mam nadzieję, że teraz jakoś pójdzie łatwiej i szybciej bo już niedługo planuję koniec części pierwszej. Tak dobrze przeczytaliście, ma być część druga, ale po zakończeniu tej obecnej będzie troszkę przerwy bym mogła sobie przemyśleć jak to ma wyglądać. Wszystko zależy od mojej weny i wyobraźni. Liczę na wasze komentarze ze szczerą opinią :) 
~Nulka :)