- Więc.. - zaczął. - Rozmawiałem z Patrycją. Ona jest z Robertem i nawet nie uważa, że to jest nie fer wobec ciebie. Zmieniła się nie do poznania. Nie jest dziewczyną, która była naszą przyjaciółką w podstawówce.
- Nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek się z nią przyjaźniłam. Teraz okazuje się, że jej w ogóle nie znam, że jest kompletnie obcą mi osobą. - łzy stanęły mi w oczach.
W tym momencie z domu chłopców wyszła nasza zakochana para, po czym objęci ruszyli w którymś kierunku, głośno się śmiejąc i całując co chwilę.
- To Niall? - Patryk otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Tak, nie jesteśmy już razem od dwóch tygodni, a on już związał się z Suzie. - westchnęłam z bezradności. - Muszę już iść, Liam ma urodziny i świętujemy.
- Złóż mu życzenia ode mnie i pozdrów resztę. - powiedział, przytulając mnie.
- Okej, pa. - pocałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. - Jestem. - powiadomiłam resztę, siadając na kanapie.
Wszyscy pochłonęli się w rozmowie. Chłopcy zadawali mnóstwo pytań, jak się czuję, czy sobie radzę. Rozumiem, że się martwią o mnie, ale nie tylko ja przeżyłam taką sytuację. Wiele dziewcząt rozstaje się ze swoimi chłopakami i jakoś dają radę, ja chyba też potrafię prawda?
W ciągu piętnastu minut do salonu wrócili Susan z Niallem i stanęli przed nami.
- Muszę wam coś powiedzieć. - zaczął blondyn, a wszyscy ucichli. - Suzie jest w ciąży! Będę tatą! - klasnął w dłonie, ciesząc się jak małe dziecko.
Na te słowa zamurowało mnie, a łzy napłynęły do oczu. Teraz już na pewno nie będziemy razem. Widać po jego oczach, że cieszy się z bycia ojcem.
- Przepraszam Liam, ale muszę wyjść. Przepraszam was wszystkich. - szepnęłam i ruszyłam do wyjścia z salonu, ale zatrzymał mnie głos Harrego.
- May, on musi wiedzieć!
Odwróciłam i spojrzałam na zdezorientowane miny moich przyjaciół. Wszyscy czekali na mój ruch, a ja przerażona nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
- Nie. - odezwałam się w końcu cicho. - Poradzę sobie sama. - oznajmiłam i wyszłam z domu.
- Maja poczekaj! - Harry wybiegł za mną i złapał moje ramię. - Co zamierzasz zrobić?
- Wrócę do dziadków, nie chcę wam zawracać głowy. Kocham was, jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie, ale macie swoje życie i własne problemy. Niall będzie miał dziecko z Suzie, dlatego ja muszę mu zejść z drogi. Może kiedyś dowie się, że ma córkę albo syna. - wzruszyłam ramionami, ocierając policzek, po którym popłynęła łza. - Jutro wieczorem wracam do Polski, dlatego pożegnaj i ucałuj wszystkich ode mnie. - przytuliłam się do niego. - Dziękuje Harry, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- Nigdy w życiu nie zawracałaś nam głowy. Jesteś naszą May i chcemy ci pomagać. Ty gdy potrzebowaliśmy pomocy, pomogłaś nam. Jeśli uważasz, że jedynym dobrym wyjściem jest powrót do Polski, to leć, ale wiedz, że zawsze przyjmiemy cię z otwartymi rękoma. - szepnął mi do ucha, po czym objął mocniej.
- Muszę już iść. - pocałowałam go w policzek. - Cześć Harry.
Wróciłem do reszty ze smętną miną, co nie uszło ich uwadze. Od razu zasypali mnie pytaniami dotyczącymi Mai. Nie byłem w stanie, na nie odpowiedzieć, dlatego usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. Niall stał nieruchomo nie wiedząc co ma robić, a ja widząc to wybuchnąłem.
- To wszystko przez ciebie! Przez twoją głupotę i egoizm więcej jej nie zobaczymy! Wyjeżdża, wraca do Polski! - miałem ochotę wspomnieć o ciąży, ale powstrzymałem się. Maja by mi tego nie wybaczyła. - Jesteś zwykłym idiotom!
Podczas wypowiadania tych słów zbliżałem się co raz bliżej do Nialla, a kiedy stanąłem naprzeciwko niego, Zayn natychmiast zareagował i złapał mnie za ramiona.
- Daj spokój, nie warto. - szepnął mi na ucho.
Po powrocie do domu, od razu rzuciłam się na łóżku zalana łzami. Co ja sobie myślałam? Że gdy pójdę na to przyjęcie i spędzę czas z Niallem to on do mnie wróci? Że nie przyprowadzi Susan na te urodziny?
Sięgnęłam do torebki, by wyjąć z niej komórkę. Szybko wystukałam wiadomość i wysłałam do Liama.
Do: Liam :)
~Przepraszam za to całe zamieszanie. Zepsułam Ci przyjęcie urodzinowe. Jeszcze raz Cię przepraszam. Maja xx ~
Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną, po czym zabierając za dużą koszulkę Nialla, w której od dłuższego czasu sypiam, ruszyłam do łazienki, wziąć prysznic. Po kilkunastu minutach, odświeżona i umyta wróciłam do sypialni. Dopiero w tym momencie poczułam burczenie w brzuchu. Przez tą sytuację nie zauważyłam, że mój żołądek domaga się jedzenia. Leniwie pomaszerowałam do kuchni. Otworzywszy lodówkę przekonałam się, że oprócz mleka nic w niej nie ma. W szafce znalazłam jeszcze jakieś płatki.
- Trzeba iść na małe zakupy... - stwierdziłam, mówiąc sama do siebie, jednocześnie zalewając mlekiem miskę z płatkami.
Po około piętnastu minutach przeżuwania pożywienia, najedzona odłożyłam miseczkę do zlewu i ruszyłam do pokoju. Zmęczenie dawało już o sobie znać, dlatego położyłam się na łóżku, następnie wzięłam na kolana laptopa. Odpaliłam komputer, a kiedy pojawił się pulpit weszłam od razu na stronę lotniska by zakupić bilet. Na moje szczęście miejsca w samolocie na jutrzejszy, wieczorny wylot do Polski były jeszcze wolne. Odłożyłam laptopa z powrotem pod łóżko i opatuliłam się kołdrą.
To był ciężki dla nas dzień, co nie maluchu? pomyślałam.
Ze snu wydobył mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Szybkim ruchem zerwałam się z łóżka i pobiegłam do korytarza, potykając się o wszystko co napotkałam na mojej drodze. Owymi osobami, które dobijały się do mojego mieszkania okazały się Jessika i Danielle, a za nimi stał Liam, ze smętną miną.
- Co wy tu robicie? - spytałam się zdziwiona ich wizytą.
- Myślisz, że uda ci się wyjechać bez pożegnania? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Dani.
Cała trójka weszła do środka i przytuliła mnie mocno. Lekkim ruchem dłoni zaprosiłam ich dalej, mimo, że nie miałam ochoty na jakiekolwiek odwiedziny czy rozmowy.
- Dlaczego chcesz wyjechać? - odezwał się w końcu Liam, przyglądając się mi uważnie.
Przez dłuższy czas nie mogłam zdobyć się na odpowiedź. Najzwyczajniej w świecie chciałam stchórzyć i uciec, ale nie potrafiłam się do tego przyznać.
- Muszę od tego wszystkiego odpocząć, bo szczerze powiedziawszy nie radzę sobie. - przyznałam.
- Przecież zawsze służymy ci pomocą. Nie zostawimy cię z tym samej. - usiadła przy mnie Jessika. - Żadne z nas nie chce, żebyś wyjeżdżała.
- Nialler chce. - odparłam krótko, przerywając jej wypowiedź.
- To nie prawda, nie mów tak. - pokręcił głową Payne. - To, że jest z Susan, nie znaczy, że pragnie twojego wyjazdu.
- Nie chcę przeszkadzać mu w szczęściu. - dalej trwałam przy swoim.
- A skąd możesz wiedzieć, że on jest szczęśliwy?! - zdenerwował się. - Ja ani razu od waszego rozstania nie słyszałem od niego, że jest szczęśliwy... Podejrzewam, że nawet jego wczorajszy entuzjazm nie był prawdziwy, a udawany!
- Liam uspokój się, nie potrzebujemy tutaj unoszeń. - skarciła go Danielle.
Chłopak westchnął głęboko, nie wiedząc co dalej powiedzieć.
- O której masz samolot? - spytał w końcu.
- O dziewiętnastej trzydzieści.
- Możemy cię chociaż odwieść na lotnisko? - spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku, ale też nadziei.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno.
Znużona pakowaniem, odstawiłam walizkę pod ścianę sypialni, następnie do torby zapakowałam kilka podręcznych rzeczy i dokumenty. Zostało mi jeszcze trochę czasu, dlatego usiadłam na brzegu łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Miałam dziwne przeczucie, że muszę pożegnać się z tym mieszkaniem. Nie mieszkałam w nim długo, ale przywiązałam się do niego. Jeszcze nie dawno we wszelkich zakamarkach, leżało pełno moich i Nialla rzeczy oraz zdjęć, a teraz? Wszędzie pustka, nawet pod łóżkiem. To wszystko, każdy szczegół, każdy mebel wiązał się ze wspomnieniami, które teraz miałam zostawić.
Do moich uszu dobiegł dźwięk mojego telefonu. Na ekranie widniał napis "DZWONI LIAM", dlatego nie odbierając zabrałam ze sobą wszystkie rzeczy oraz walizkę i ruszyłam do drzwi. Zamknęłam je za sobą na klucz i już miałam schodzić, kiedy zobaczyłam Harrego.
- Cześć May, nie odebrałaś od Liama, dlatego wysłali mnie po ciebie. Pomóc ci z walizką? - odezwał się wskazując na bagaż.
- Jeśli byś mógł. - odparłam krótko, poprawiając torbę na ramieniu.
W ciszy zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed blok, gdzie stała już pozostała trójka chłopaków i dziewczyny. One niestety nie mogły razem z nami jechać na lotnisko, więc musiałyśmy pożegnać się teraz. Podeszłam do Danielle i z całej siły ją przytuliłam.
- Będę za tobą tęsknić Dan. Dziękuje za każdą pomoc i wsparcie, które od ciebie otrzymałam. - szepnęłam jej na ucho.
- Ja też będę tęsknić. Dzwoń do nas często. - uśmiechnęła się blado.
Następnie przytuliłam Eleanor, która ocierała łzę spływającą po jej policzku. Po niej objęłam Perrie. Ona również nie kryła swojego smutku, z powodu mojego wyjazdu. Było mi z tym źle, ale nie miałam innego wyjścia. W końcu nadszedł czas na Jessikę. Dziewczyna przybliżyła się do mnie i mocno przytuliła. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale starałam się je powstrzymać. Nie mogłam się teraz rozkleić.
- Pa Jessie. - wychlipałam.
- Pa May. - szepnęła, ściskając mnie mocniej.
Kiedy w końcu oderwałyśmy się od siebie, razem z chłopcami wsiadłam do samochodu Liama. Pomachałam dziewczynom i ruszyliśmy. Droga na lotnisko niestety zleciała nam bardzo szybko, dlatego nawet się nie spostrzegłam kiedy nadszedł czas pożegnania z chłopakami. Spojrzałam na ich smutne miny i wybuchłam płaczem. Nie chciałam się z nimi rozstawać, ale nie było innego wyjścia. Musiałam wyjechać.
Pierwszy podszedł do mnie Zayn. Ocierając łzy spływające po moich policzkach, przygarnął mnie do siebie i mocno uścisnął.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Następny był Louis. Wtuliłam się w niego ostrożnie i delikatnie, by nie uszkodzić żadnej jego części ciała.
- Będzie mi ciebie brakować May.
Dalej Harry, który nie mógł opanować swoich łez. Płakał i to przeze mnie. Czułam się okropnie. Przytuliłam go mocno, by chociaż na chwilę poczuł się lepiej, ale nie pomogło. Ze spuszczoną głową odszedł do Zayna i Lou. Zabolało...
- Jest załamany, ale nie obwiniaj się. On jest po prostu z nas najbardziej wrażliwy. - szepnął mi na ucho Payne.
- Nie chciałam, żebyście cierpieli. - stwierdziłam widząc smutną twarz każdego z nich. - Chciałam wam tego oszczędzić.
- Ale to nie przez ciebie cierpimy, a z powodu twojego wyjazdu. Będziemy za tobą bardzo tęsknić. Jesteś naszą małą siostrzyczką i zawsze nią będziesz. - objął mnie.
- Liam, muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz kiedy razem byliśmy w Polsce? - pokiwał głową. - Ja wtedy coś do ciebie czułam. - zapadła między nami cisza, którą w końcu przerwałam. - Nie martw się, już mi przeszło. Pomyślałam, że musisz o tym wiedzieć.
Chłopak nic nie odpowiedział, bo po hali rozniósł się głos kobiety.
- Pasażerowie lotu Londyn-Łódź proszeni są do odprawy. Samolot startuje za dwadzieścia minut.
- Muszę już iść. - zwróciłam się do chłopców. - Pilnujcie go, okej? Kocham was chłopcy, pamiętajcie o tym.
Ruszyłam w stronę odprawy, słysząc za plecami ciche "My ciebie też".
Siedząc w samolocie przez cały czas rozmyślałam o mojej dalszej przyszłości. Jak to się dalej potoczy? Czy nie będę miała już żadnego kontaktu z Niallem? A co z dzieckiem? Jak odnajdę się w roli matki? Nie mam bladego pojęcia.
Wyjęłam swój telefon i napisałam sms'a
Do: Niall xoxo
~Nawet jeśli mamy się już więcej nie zobaczyć, musisz o czymś wiedzieć... Jestem z Tobą w ciąży, dlatego postanowiłam wyjechać. Nic od ciebie nie chcę i pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Kocham Cię. May xoxo
W pewnym momencie maszyna wykonała mocne szarpnięcie, następnie usłyszeć można było głos pilota.
- Drodzy państwo, mamy dość duże turbulencje, a szanse na bezpieczne lądowanie jest niskie. Proszę zachować spokój i zapiąć pasy.
Jednak mimo prośby pilota, ludzie wokół zaczęli krzyczeć i modlić się o przeżycie. Przerażona nie wiedziałam co mam robić. Czy krzyczeć, płakać, modlić się czy zachować spokój. Nie wiedziałam nic.
Od autorki:
I jest rozdział 39. Jest to rozdział przed ostatni oprócz epilogu. Planuję drugą część tego opowiadania, ale nie zacznę jej od razu po zakończeniu tego. Najpierw muszę ją dokładnie przemyśleć i zrobić sobie plan. A wracając do rozdziału, końcówkę trochę zwaliłam, bo chciałam go szybko skończyć i dziś wam dodać. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Miłego czytania ;)
~Nulka :)