piątek, 29 marca 2013

Rozdział 39


- Więc.. - zaczął. - Rozmawiałem z Patrycją. Ona jest z Robertem i nawet nie uważa, że to jest nie fer wobec ciebie. Zmieniła się nie do poznania. Nie jest dziewczyną, która była naszą przyjaciółką w podstawówce.
- Nie mogę uwierzyć, że kiedykolwiek się z nią przyjaźniłam. Teraz okazuje się, że jej w ogóle nie znam, że jest kompletnie obcą mi osobą. - łzy stanęły mi w oczach.
W tym momencie z domu chłopców wyszła nasza zakochana para, po czym objęci ruszyli w którymś kierunku, głośno się śmiejąc i całując co chwilę.
- To Niall? - Patryk otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.
- Tak, nie jesteśmy już razem od dwóch tygodni, a on już związał się z Suzie. - westchnęłam z bezradności. - Muszę już iść, Liam ma urodziny i świętujemy.
- Złóż mu życzenia ode mnie i pozdrów resztę. - powiedział, przytulając mnie.
- Okej, pa. - pocałowałam go w policzek i weszłam do mieszkania. - Jestem. - powiadomiłam resztę, siadając na kanapie.
Wszyscy pochłonęli się w rozmowie. Chłopcy zadawali mnóstwo pytań, jak się czuję, czy sobie radzę. Rozumiem, że się martwią o mnie, ale nie tylko ja przeżyłam taką sytuację. Wiele dziewcząt rozstaje się ze swoimi chłopakami i jakoś dają radę, ja chyba też potrafię prawda?
W ciągu piętnastu minut do salonu wrócili Susan z Niallem i stanęli przed nami.
- Muszę wam coś powiedzieć. - zaczął blondyn, a wszyscy ucichli. - Suzie jest w ciąży! Będę tatą! - klasnął w dłonie, ciesząc się jak małe dziecko.
Na te słowa zamurowało mnie, a łzy napłynęły do oczu. Teraz już na pewno nie będziemy razem. Widać po jego oczach, że cieszy się z bycia ojcem.
- Przepraszam Liam, ale muszę wyjść. Przepraszam was wszystkich. - szepnęłam i ruszyłam do wyjścia z salonu, ale zatrzymał mnie głos Harrego.
- May, on musi wiedzieć!
Odwróciłam i spojrzałam na zdezorientowane miny moich przyjaciół. Wszyscy czekali na mój ruch, a ja przerażona nie mogłam wydobyć z siebie słowa.
- Nie. - odezwałam się w końcu cicho. - Poradzę sobie sama. - oznajmiłam i wyszłam z domu.
- Maja poczekaj! - Harry wybiegł za mną i złapał moje ramię. - Co zamierzasz zrobić?
- Wrócę do dziadków, nie chcę wam zawracać głowy. Kocham was, jesteście najlepszymi przyjaciółmi na świecie, ale macie swoje życie i własne problemy. Niall będzie miał dziecko z Suzie, dlatego ja muszę mu zejść z drogi. Może kiedyś dowie się, że ma córkę albo syna. - wzruszyłam ramionami, ocierając policzek, po którym popłynęła łza. - Jutro wieczorem wracam do Polski, dlatego pożegnaj i ucałuj wszystkich ode mnie. - przytuliłam się do niego. - Dziękuje Harry, za wszystko, co dla mnie zrobiłeś.
- Nigdy w życiu nie zawracałaś nam głowy. Jesteś naszą May i chcemy ci pomagać. Ty gdy potrzebowaliśmy pomocy, pomogłaś nam. Jeśli uważasz, że jedynym dobrym wyjściem jest powrót do Polski, to leć, ale wiedz, że zawsze przyjmiemy cię z otwartymi rękoma. - szepnął mi do ucha, po czym objął mocniej.
- Muszę już iść. - pocałowałam go w policzek. - Cześć Harry.

Wróciłem do reszty ze smętną miną, co nie uszło ich uwadze. Od razu zasypali mnie pytaniami dotyczącymi Mai. Nie byłem w stanie, na nie odpowiedzieć, dlatego usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. Niall stał nieruchomo nie wiedząc co ma robić, a ja widząc to wybuchnąłem.
- To wszystko przez ciebie! Przez twoją głupotę i egoizm więcej jej nie zobaczymy! Wyjeżdża, wraca do Polski! - miałem ochotę wspomnieć o ciąży, ale powstrzymałem się. Maja by mi tego nie wybaczyła. - Jesteś zwykłym idiotom!
Podczas wypowiadania tych słów zbliżałem się co raz bliżej do Nialla, a kiedy stanąłem naprzeciwko niego, Zayn natychmiast zareagował i złapał mnie za ramiona.
- Daj spokój, nie warto. - szepnął mi na ucho.

Po powrocie do domu, od razu rzuciłam się na łóżku zalana łzami. Co ja sobie myślałam? Że gdy pójdę na to przyjęcie i spędzę czas z Niallem to on do mnie wróci? Że nie przyprowadzi Susan na te urodziny?
Sięgnęłam do torebki, by wyjąć z niej komórkę. Szybko wystukałam wiadomość i wysłałam do Liama.
Do: Liam :)
~Przepraszam za to całe zamieszanie. Zepsułam Ci przyjęcie urodzinowe. Jeszcze raz Cię przepraszam. Maja xx ~
Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną, po czym zabierając za dużą koszulkę Nialla, w której od dłuższego czasu sypiam, ruszyłam do łazienki, wziąć prysznic. Po kilkunastu minutach, odświeżona i umyta wróciłam do sypialni. Dopiero w tym momencie poczułam burczenie w brzuchu. Przez tą sytuację nie zauważyłam, że mój żołądek domaga się jedzenia. Leniwie pomaszerowałam do kuchni. Otworzywszy lodówkę przekonałam się, że oprócz mleka nic w niej nie ma. W szafce znalazłam jeszcze jakieś płatki.
- Trzeba iść na małe zakupy... - stwierdziłam, mówiąc sama do siebie, jednocześnie zalewając mlekiem miskę z płatkami.
Po około piętnastu minutach przeżuwania pożywienia, najedzona odłożyłam miseczkę do zlewu i ruszyłam do pokoju. Zmęczenie dawało już o sobie znać, dlatego położyłam się na łóżku, następnie wzięłam na kolana laptopa. Odpaliłam komputer, a kiedy pojawił się pulpit weszłam od razu na stronę lotniska by zakupić bilet. Na moje szczęście miejsca w samolocie na jutrzejszy, wieczorny wylot do Polski były jeszcze wolne. Odłożyłam laptopa z powrotem pod łóżko i opatuliłam się kołdrą.
To był ciężki dla nas dzień, co nie maluchu? pomyślałam.

Ze snu wydobył mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Szybkim ruchem zerwałam się z łóżka i pobiegłam do korytarza, potykając się o wszystko co napotkałam na mojej drodze. Owymi osobami, które dobijały się do mojego mieszkania okazały się Jessika i Danielle, a za nimi stał Liam, ze smętną miną.
- Co wy tu robicie? - spytałam się zdziwiona ich wizytą.
- Myślisz, że uda ci się wyjechać bez pożegnania? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Dani.
Cała trójka weszła do środka i przytuliła mnie mocno. Lekkim ruchem dłoni zaprosiłam ich dalej, mimo, że nie miałam ochoty na jakiekolwiek odwiedziny czy rozmowy.
- Dlaczego chcesz wyjechać? - odezwał się w końcu Liam, przyglądając się mi uważnie.
Przez dłuższy czas nie mogłam zdobyć się na odpowiedź. Najzwyczajniej w świecie chciałam stchórzyć i uciec, ale nie potrafiłam się do tego przyznać.
- Muszę od tego wszystkiego odpocząć, bo szczerze powiedziawszy nie radzę sobie. - przyznałam.
- Przecież zawsze służymy ci pomocą. Nie zostawimy cię z tym samej. - usiadła przy mnie Jessika. - Żadne z nas nie chce, żebyś wyjeżdżała.
- Nialler chce. - odparłam krótko, przerywając jej wypowiedź.
- To nie prawda, nie mów tak. - pokręcił głową Payne. - To, że jest z Susan, nie znaczy, że pragnie twojego wyjazdu.
- Nie chcę przeszkadzać mu w szczęściu. - dalej trwałam przy swoim.
- A skąd możesz wiedzieć, że on jest szczęśliwy?! - zdenerwował się. - Ja ani razu od waszego rozstania nie słyszałem od niego, że jest szczęśliwy... Podejrzewam, że nawet jego wczorajszy entuzjazm nie był prawdziwy, a udawany!
- Liam uspokój się, nie potrzebujemy tutaj unoszeń. - skarciła go Danielle.
Chłopak westchnął głęboko, nie wiedząc co dalej powiedzieć.
- O której masz samolot? - spytał w końcu.
- O dziewiętnastej trzydzieści.
- Możemy cię chociaż odwieść na lotnisko? - spojrzał na mnie oczami pełnymi smutku, ale też nadziei.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i przytuliłam mocno.

Znużona pakowaniem, odstawiłam walizkę pod ścianę sypialni, następnie do torby zapakowałam kilka podręcznych rzeczy i dokumenty. Zostało mi jeszcze trochę czasu, dlatego usiadłam na brzegu łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Miałam dziwne przeczucie, że muszę pożegnać się z tym mieszkaniem. Nie mieszkałam w nim długo, ale przywiązałam się do niego. Jeszcze nie dawno we wszelkich zakamarkach, leżało pełno moich i Nialla rzeczy oraz zdjęć, a teraz? Wszędzie pustka, nawet pod łóżkiem. To wszystko, każdy szczegół, każdy mebel wiązał się ze wspomnieniami, które teraz miałam zostawić.
Do moich uszu dobiegł dźwięk mojego telefonu. Na ekranie widniał napis "DZWONI LIAM", dlatego nie odbierając zabrałam ze sobą wszystkie rzeczy oraz walizkę i ruszyłam do drzwi. Zamknęłam je za sobą na klucz i już miałam schodzić, kiedy zobaczyłam Harrego.
- Cześć May, nie odebrałaś od Liama, dlatego wysłali mnie po ciebie. Pomóc ci z walizką? - odezwał się wskazując na bagaż.
- Jeśli byś mógł. - odparłam krótko, poprawiając torbę na ramieniu.
W ciszy zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed blok, gdzie stała już pozostała trójka chłopaków i dziewczyny. One niestety nie mogły razem z nami jechać na lotnisko, więc musiałyśmy pożegnać się teraz. Podeszłam do Danielle i z całej siły ją przytuliłam.
- Będę za tobą tęsknić Dan. Dziękuje za każdą pomoc i wsparcie, które od ciebie otrzymałam. - szepnęłam jej na ucho.
- Ja też będę tęsknić. Dzwoń do nas często. - uśmiechnęła się blado.
Następnie przytuliłam Eleanor, która ocierała łzę spływającą po jej policzku. Po niej objęłam Perrie. Ona również nie kryła swojego smutku, z powodu mojego wyjazdu. Było mi z tym źle, ale nie miałam innego wyjścia. W końcu nadszedł czas na Jessikę. Dziewczyna przybliżyła się do mnie i mocno przytuliła. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale starałam się je powstrzymać. Nie mogłam się teraz rozkleić.
- Pa Jessie. - wychlipałam.
- Pa May. - szepnęła, ściskając mnie mocniej.
Kiedy w końcu oderwałyśmy się od siebie, razem z chłopcami wsiadłam do samochodu Liama. Pomachałam dziewczynom i ruszyliśmy. Droga na lotnisko niestety zleciała nam bardzo szybko, dlatego nawet się nie spostrzegłam kiedy nadszedł czas pożegnania z chłopakami. Spojrzałam na ich smutne miny i wybuchłam płaczem. Nie chciałam się z nimi rozstawać, ale nie było innego wyjścia. Musiałam wyjechać.
Pierwszy podszedł do mnie Zayn. Ocierając łzy spływające po moich policzkach, przygarnął mnie do siebie i mocno uścisnął.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Następny był Louis. Wtuliłam się w niego ostrożnie i delikatnie, by nie uszkodzić żadnej jego części ciała.
- Będzie mi ciebie brakować May.
Dalej Harry, który nie mógł opanować swoich łez. Płakał i to przeze mnie. Czułam się okropnie. Przytuliłam go mocno, by chociaż na chwilę poczuł się lepiej, ale nie pomogło. Ze spuszczoną głową odszedł do Zayna i Lou. Zabolało...
- Jest załamany, ale nie obwiniaj się. On jest po prostu z nas najbardziej wrażliwy. - szepnął mi na ucho Payne.
- Nie chciałam, żebyście cierpieli. - stwierdziłam widząc smutną twarz każdego z nich. - Chciałam wam tego oszczędzić.
- Ale to nie przez ciebie cierpimy, a z powodu twojego wyjazdu. Będziemy za tobą bardzo tęsknić. Jesteś naszą małą siostrzyczką i zawsze nią będziesz. - objął mnie.
- Liam, muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz kiedy razem byliśmy w Polsce? - pokiwał głową. - Ja wtedy coś do ciebie czułam. - zapadła między nami cisza, którą w końcu przerwałam. - Nie martw się, już mi przeszło. Pomyślałam, że musisz o tym wiedzieć.
Chłopak nic nie odpowiedział, bo po hali rozniósł się głos kobiety.
- Pasażerowie lotu Londyn-Łódź proszeni są do odprawy. Samolot startuje za dwadzieścia minut.
- Muszę już iść. - zwróciłam się do chłopców. - Pilnujcie go, okej? Kocham was chłopcy, pamiętajcie o tym.
Ruszyłam w stronę odprawy, słysząc za plecami ciche "My ciebie też".

Siedząc w samolocie przez cały czas rozmyślałam o mojej dalszej przyszłości. Jak to się dalej potoczy? Czy nie będę miała już żadnego kontaktu z Niallem? A co z dzieckiem? Jak odnajdę się w roli matki? Nie mam bladego pojęcia.
Wyjęłam swój telefon i napisałam sms'a

Do: Niall xoxo
~Nawet jeśli mamy się już więcej nie zobaczyć, musisz o czymś wiedzieć... Jestem z Tobą w ciąży, dlatego postanowiłam wyjechać. Nic od ciebie nie chcę i pamiętaj, że nigdy o Tobie nie zapomnę. Kocham Cię. May xoxo

W pewnym momencie maszyna wykonała mocne szarpnięcie, następnie usłyszeć można było głos pilota.
- Drodzy państwo, mamy dość duże turbulencje, a szanse na bezpieczne lądowanie jest niskie. Proszę zachować spokój i zapiąć pasy.
Jednak mimo prośby pilota, ludzie wokół zaczęli krzyczeć i modlić się o przeżycie. Przerażona nie wiedziałam co mam robić. Czy krzyczeć, płakać, modlić się czy zachować spokój. Nie wiedziałam nic.

Od autorki: 
I jest rozdział 39. Jest to rozdział przed ostatni oprócz epilogu. Planuję drugą część tego opowiadania, ale nie zacznę jej od razu po zakończeniu tego. Najpierw muszę ją dokładnie przemyśleć i zrobić sobie plan. A wracając do rozdziału, końcówkę trochę zwaliłam, bo chciałam go szybko skończyć i dziś wam dodać. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi tego za złe. Miłego czytania ;) 
~Nulka :) 

wtorek, 12 marca 2013

Rozdział 38


Przeczytaj proszę notkę pod rozdziałem :) 

***

Nie pewnie zapukałam do drzwi, a drugą ręką otarłam łzę, spływającą po moim policzku. Po chwili otworzyła mi uśmiechnięta Jessika, jednak na mój widok zrzedła jej mina.
- Maja, co się stało? Dlaczego płaczesz? - wpuściła mnie do środka, po czym przytuliła mocno.
W odpowiedzi tylko wybuchłam płaczem, nie mogąc wydusić z siebie żadnej wypowiedzi. Dziewczyna objęła mnie mocniej i zaczęła pocierać moje plecy, w celu uspokojenia mnie. Następnie zaprowadziła mnie do kuchni, w której usiadłyśmy przy stole.
- Powiesz mi, co się stało? - spytała po raz kolejny.
- Ja... Ja jestem w ciąży. - wydusiłam z siebie i któryś raz z rzędu dzisiaj zalałam się łzami.
Zapadła cisza, która była powodem zdziwienia Jessiki. Zamurowało ją i przez kilka dobrych minut nie potrafiła nic powiedzieć, ani się ruszyć.
- W ciąży?!
- Tak. I po raz kolejny w takich okolicznościach. - spuściłam głowę. - Proszę nie mów nikomu, a już tym bardziej Niallowi.
- A Harry? Może wiedzieć? Musimy coś z tym zrobić.- pokiwałam lekko głową, mimo obaw.
- Tak, on może.
- Harry! Chodź na chwilę. - krzyknęła w głąb mieszkania i w ciągu kilku sekund do kuchni wszedł loczek.
- O cześć Maja, jak się czujesz? - spytał, po czym zauważył moje zapłakane oczy. - Co się stało?! - ukucnął przy mnie.
- May jest w ciąży. Z Niallem. - wytłumaczyła za mnie Jess, widząc, że znów się rozpłakałam.
Hazza spoglądał to na mnie, to na Jessikę przerażony. Tak bardzo bałam się jego reakcji.
- Z Niallem?! - tylko to mógł z siebie wydusić. - Maja, musisz o czymś wiedzieć... - zaczął po chwili. - Bo Horan jest z Suzie...
- Jak to jest z Suzie?! - poderwałam się z krzesła. - Czyli nie ma szans, żebyśmy do siebie wrócili.. - powiedziałam bardziej do siebie, niż do nich.
- Ale według nas ten związek jest tylko po to, by Niall mógł o tobie zapomnieć. Przynajmniej z Nialla strony. - starał się mnie uspokoić.
- On nie chce o mnie pamiętać?! Aż tak mnie nienawidzi?! - krzyczałam przez łzy.
- May, ty go nie zdradziłaś prawda? - spytał z nadzieją w głosie.
- Jak mogłam go zdradzić, z moim bratem?! - spojrzałam na jego co raz bardziej zdziwioną twarz.
- Bra.. Bra.. Bratem?
- No tak, przyszedł do mnie wtedy, mówiąc mi, że jest moim przyrodnim bratem i nasz tata mu o mnie powiedział. Wpuściłam go do środka i zrobiłam mu herbaty, ale on upuścił kubek i oblał się gorącą wodą, dlatego dałam mu ręcznik, mówiąc by się przebrał, a sama poszłam do sklepu. - opowiedziałam im.
- Jezu, jaki Niall jest głupi, że nie dał ci tego wytłumaczyć... - szepnęła Jessika.
- Widocznie mu na mnie nie zależy. No nic.. Poradzę sobie sama, a w najgorszym wypadku wrócę do Polski, do dziadków. - wzruszyłam ramionami, powstrzymując łzy.
- Nie! Pomożemy ci! - zareagował od razu Harry, a w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. - Otworzę.
Loczek wyszedł z kuchni, by otworzyć, a Jessika podeszła do mnie i przytuliła mocno.
- Niall? - usłyszałam głos Hazzy z korytarza i znieruchomiałam. - Co ty tu robisz?
- Mogę wejść? - spytał blondyn.
- Możesz, tylko...
- Daj spokój Harry. - przerwałam mu, wychodząc z kuchni. - Ja już i tak wychodzę. Cześć Niall. - spojrzałam na niego smutno, po czym odwróciłam się do przyjaciół. - Dziękuje wam za wsparcie, dam sobie radę. - przytuliłam ich.
- Jakby coś się działo, to dzwoń tak? Od razu przyjedziemy. I pamiętaj, żeby iść do lekarza. - poinformowała mnie Jessika.
- Jess! - syknął Harry, gromiąc ją wzrokiem.
- To pa. - pożegnałam ich, nie zwracając uwagi na wypowiedź szatynki i wyszłam z mieszkania.


Niall przeniósł swój zdziwiony wzrok, na moją osobę.
- O co chodziło Jess, że Maja ma iść do lekarza?
- Nie powinno cię to interesować, skoro masz nową dziewczynę. - warknęła Jessika i poszła do sypialni.
- Sorry za nią, za dużo wrażeń jak na jeden dzień. - wyjaśnił Harry. - Wejdź do salonu.
- Czemu wszyscy się na mnie wściekają? Przecież to Majka mnie zdradziła, a nie ja ją. - oburzyłem się.
- Niall, ona cię nie zdradziła! To był jej brat, idioto! - wybuchnął.
- Ona nie ma brata! Kit ci wcisnęła, a ty głupi uwierzyłeś. Susan miała rację.
- O to chodzi! On przyszedł do niej, żeby ją poznać, bo ich ojciec powiedział mu, że ma siostrę. To jej przyrodni brat! - wytłumaczył mi. - Ah no tak, Susan już cię nastawiła przeciwko byłej dziewczynie. Ciekawe kiedy na nas przyjdzie kolej.
- Nie mów tak o niej! - krzyknąłem, zaciskając pięści ze złości.
- Nialler zastanów się! Możesz stracić miłość swojego życia i swoich przyjaciół! A zyskasz co? Wredną sukę, która nie jest ciebie warta! - przegiął.
- Każesz mi wybierać i jeszcze obrażasz moją dziewczynę?! Zajebisty z ciebie przyjaciel! - ponownie podniosłem głos i wybiegłem z mieszkania mojego dawnego kumpla.


Jak ja sobie teraz poradzę? Nie mam pojęcia. Nialla straciłam... Nie, ja go nie straciłam, sam odszedł, pokazując mi kim dla niego byłam. Może tak naprawdę nigdy mnie nie kochał i tylko czekał na to by ode mnie odejść. No bo kto by chciał być z taką dziewczyną jak ja? Robert mnie zdradził, Niall mnie zostawił dla innej.
Kolejny raz już tego dnia płacząc, wybiegłam z bloku moich przyjaciół i usiadłam na ławce przed budynkiem. Po kilku minutach usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który oznaczał nadchodzące połączenie. Szybko wyjęłam komórkę i odebrałam, nie patrząc kto dzwoni.
- Halo?
- May, gdzie ty jesteś?! - spytał zdenerwowany Liam. - Stoję przed twoimi drzwiami od 15 minut i dzwonię do ciebie, ale ty masz wyłączony telefon. Czy ty chcesz, żebym zawału dostał?!
- Nie krzycz. Jest cała i zdrowa. - uspokoiłam go. - Byłam u Harrego i Jessiki, a u nich nie ma zasięgu.
- Za ile będziesz w domu? I gdzie teraz jesteś?
- Jestem przed ich blokiem, będę za 10 minut. - oznajmiłam i odwróciłam się, słysząc trzask drzwi do klatki.
Zdenerwowany Niall wybiegł z budynku, po czym wsiadł do auta i nie zauważając mnie, odjechał z piskiem opon.
- Co to było? - przestraszył się Payne.
- Niall też tu był i widocznie pokłócił się z Harrym, bo odjechał z przed bloku z piskiem opon. - wyjaśniłam mu.
- Przyjadę po ciebie. - powrócił do wcześniejszego tematu i rozłączył się.
W ciągu 5 minut, pod budynek podjechało auto Liama, dlatego szybko do niego wsiadłam.
- Hej złotko. - przytulił mnie na powitanie. - Wszystko okej?
- Tak, jest dobrze. - odwróciłam wzrok, ponieważ nie umiałam kłamać.
Chłopak tylko kiwnął głową, odpalając samochód i ruszył.
- W sobotę jest moja impreza urodzinowa, wpadniesz prawda? - spytał, spoglądając na mnie.
- Pewnie, z chęcią. - wymusiłam uśmiech.
- Dobra... - zjechał na pobocze, po czym odwrócił się w moją stronę. - co jest?
- Tęsknie za nim. - znów go okłamałam, to znaczy w pewnym sensie, bo to też był powód mojego humoru. - Cholernie za nim tęsknie, ale on ma Suzie.
- Skąd o tym wiesz? - zdziwił się. - Harry ci powiedział? - kiwnęłam głową w odpowiedzi, a szatyn wziął głęboki oddech.
- Liam, on mnie już nie chce i ja to rozumiem. Wychowam dziecko sama. - oznajmiłam, po czym ugryzłam się w język. Czy ja nie umiem go trzymać za zębami?!
- Jesteś w ciąży? - otworzył szerzej oczy ze zdziwienia.
- Ugh.. Mieliście o tym nie wiedzieć, ale tak jestem w ciąży. - spuściłam głowę.
- Co na to Niall?
- On nic nie wie i ma się nie dowiedzieć, jasne? - spojrzałam na niego groźnie, a on kiwnął głową. - W sobotę minie dwa tygodnie odkąd zerwaliśmy. - powiedziałam smutno.
Chłopak przytulił mnie mocno, w ramach wsparcia, a ja wtuliłam się w jego pierś.
- Nie smuć się mała.

***
Impreza miała zacząć się o 18:00, dlatego od samego rana razem z Danielle, Eleanor, Perrie i Jessiką chodzimy po Centrum Handlowym, w poszukiwaniach kreacji na wieczór. Dochodziła już 15:00, a my nadal niczego nie znalazłyśmy, nie licząc milion innych ciuchów, które zakupiłyśmy pod pretekstem, że to nam jest potrzebne. W końcu zmęczone, postanowiłyśmy odpocząć w KFC przy okazji jedząc jakiś obiad, bo mój żołądek od dłuższego czasu domagał się jedzenia. Co tu się dziwić, w końcu jestem w ciąży.
Usiadłyśmy przy wolnym stoliku i złożyłyśmy zamówienie. Wzięłam dla siebie porcję frytek i kanapkę z kurczakiem, Perrie mały kubełek kurczaczków, Danielle i Eleanor po sałatce z tuńczykiem, a Jess, zestaw Brazer Menu z kanapką. Jadłyśmy śmiejąc się i rozmawiając o imprezie urodzinowej Liama. Dziewczyny nie poruszały tematu mojego i Nialla, za co byłam im ogromnie wdzięczna, bo nie miałam ochoty wracać do tego i psuć sobie dnia.
Kiedy wszystko było zjedzone, wróciłyśmy do naszych zakupów, które tym razem poszły nam o wiele lepiej. Przyjaciółki wybrały dla mnie czarną bluzkę z kołnierzykiem bez rękawów, krótkie spodenki z jasnego jeansu, czarne wysokie buty typu glany i szary kapelusz. Do tego Jessika dobrała mi czarno-szarą bransoletkę i naszyjnik ze srebra. Każda z dziewczyn dodała coś od siebie do mojego stroju, dlatego wyszedł wyjątkowy i śliczny. Danielle wybrała dla siebie jasną spódniczkę do kolan, czarną podkoszulkę na ramiączka, kurtkę z jasnego jeansu, z rękawami 1/2, czarne botki na grubym obcasie i beżowy kapelusz. Eleanor kupiła niebieskie rurki, ciemnoszarą luźną bluzkę, czarne botki na grubym obcasie, czarny kapelusz i niebieski szal typu `komin`. Jessika natomiast wybrała dla siebie legginsy w panterkę, białą luźną koszulę z rękawami 3/4, białe vans, brązowy pasek i tego samego koloru czapkę. Perrie wzięła dla siebie krótkie obcisłe spodenki, luźny, biały T-shirt, jasną jeansową kamizelkę, czarne botki na wysokim, cienkim obcasie i czarną czapkę z daszkiem.
Było kilka minut po szesnastej, dlatego postanowiłyśmy wrócić do mojego mieszkania, gdzie miałyśmy się szykować. Ubrałyśmy się w nasze zestawy i zaczęłyśmy układać włosy, które po jakiejś godzinie były skończone. Było przed osiemnastą, kiedy już gotowe mogłyśmy wychodzić, więc zamówiłyśmy taksówkę i wyszłyśmy przed blok.
- Cześć Liam. - przywitałam się z jubilatem, kiedy dojechałyśmy na miejsce i weszłyśmy do środka. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, spełnienia najskrytszych i wszelkich marzeń, dużo zdrowia, szczęścia i słodyczy! - pocałowałam go w policzki.
- Jak ty się ubrałaś? - zlustrował mnie od góry do dołu, po czym coś sobie uświadomił. - Moja dziewczyna ci pomagała?
- I moja? - dodał Louis.
- I moja? - odezwał się Zayn.
- No i moja? - spytał Harry, po czym razem z dziewczynami wybuchłyśmy śmiechem.
- Cześć Lou, jak się czujesz? - przytuliłam delikatnie pasiastego, by nie uszkodzić jego złamanej ręki i żeber.
- Już lepiej, kostka już prawie nie boli, tylko ten nieszczęsny gips mnie denerwuję. - zaczął marudzić.
- Biedny Tommo.  - pogłaskałam go po głowie, co spowodowało uśmiech na jego twarzy, po czym podeszłam do Zayna. - Hej DJ Malik. - pocałowałam go w policzek.
- Cześć Pszczółka Maja. - zaśmiał się, na co zgromiłam go wzrokiem. - No co? Przepraszam. - objął mnie ramieniem, po czym pocałował w czubek głowy.
- Hazzuś! - krzyknęłam i wtuliłam się w loczka.
- Hej May. - powiedział poważnie, dlatego spojrzałam na jego twarz.
- Coś się stało?
- Horan przyprowadzi Suzie, dlatego się z nim o to znowu pokłóciłem, bo nie chciałem, żebyś cierpiała i psuła sobie wieczór, a ona nie jest tu mile widziana. - wyjaśnił, chowając twarz w moich rozpuszczonych włosach.
- Harry, nic nie szkodzi, nic nie zepsuje mi humoru, nawet Susan. - uśmiechnęłam się do niego. - Świętujemy urodziny Liama, dlatego nie mam zamiaru tego wieczoru zmarnować.
- Cieszę się, że masz do tego takie podejście. A jak się czujesz? Byłaś u lekarza? Z dzieckiem w porządku? - ostatnie dwa zdania wyszeptał, za co byłam mu wdzięczna.
- Tak, byłam i wszystko jest dobrze. Dziękuje za troskę. - uspokoiłam go i razem z resztą udałam się do salonu.
Usiedliśmy na kanapach i zajęliśmy się rozmowami. Wieczór zapowiadał się świetnie, dlatego cały czas się uśmiechałam. Kiedy jednak, do pomieszczenia wszedł mój były chłopak ze swoją obecną dziewczyną, mina mi zrzedła. Poczułam rękę Harrego na mojej. Chłopak starał się dodać mi w ten sposób otuchy, co mu się udało, bo uśmiech od razu wrócił na swoje miejsce.
- Cześć wszystkim. - przywitali się i usiedli na sofie, która znajdowała się na przeciwko mnie i Harrego.
Para nie szczędziła sobie czułości, co bardzo przeszkadzało Harremu. Widoczne było, jak zaciskał szczękę ze złości, ale starał się opanować by nie psuć imprezy.
- Hazza, nic się nie dzieje. Uspokój się. - szepnęłam mu na ucho.
- Nie mogę patrzeć na to, jak się obściskują. - wypuścił głośno powietrze.
- Chodź pójdziemy po coś do picia. - pociągnęłam go za rękę w stronę kuchni.
Nalaliśmy soku do kilku szklanek i położyliśmy je na tacy.
- Co kombinujecie? - zaśmiał się Liam, wchodząc do pomieszczenia. - May, sorry za niego, naprawdę nie chciałem, żeby ONA tu przyszła. - zasmucił się.
- Ej Daddy, to nie twoja wina przecież. - położyłam mu rękę na ramieniu.
- Trójkącik?! A ja?! - popatrzył na nas smutno Louis.
- Oo, chodź tu Tomlinson. - wyciągnęłam ramiona w jego stronę, a on szybko się do mnie przytulił. - Kocham was chłopaki. Jesteście dla mnie takim wsparciem, po za tym ufacie mi i pozwoliliście bym wam tą sytuację wyjaśniła, w przeciwieństwie do innych.
- Przecież jesteś naszą siostrzyczką, a rodzeństwu się pomaga. - wzruszył ramionami Harry. - Chodźmy do tego salonu.
Całą czwórką wróciliśmy do reszty i usiedliśmy na swoich dawnych miejscach.
- A właśnie zapomniałem! - odezwał się nagle loczek. - Zaraz przybędzie tu niezapowiedziany gość. Mam nadzieję, że Liam się na mnie nie obrazi za to, że go zaprosiłem.
W tym momencie po domu rozległ się dźwięk domofonu, dlatego Styles w podskokach pobiegł otworzyć drzwi. Po chwili do salonu wszedł Ed Sheeran, a zaraz za nim nasz przyjaciel.
- To jest Ed, ale chyba go znacie. - uśmiechnął się Harry. - A to jest May, nasza przyjaciółka. - wskazał na mnie.
- Cześć. - uśmiechnęłam się, wyjmując dłoń w jego stronę, którą szybko uścisnął.
- Resztę dziewczyn już znasz... - Hazza rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym zauważył Suzie. - A to jest Susan...
- Moja dziewczyna. - przerwał mu Niall.
- Hej. - odezwała się słodko do Eda, machając mu.
Wywróciłam oczami, po czym zajęłam się rozmową ze znajomym Harrego. Po jakimś czasie chłopcy włączyli muzykę, która idealnie nadawała się do tańca.
- Zatańczysz? - spytał się mnie Ed, na co kiwnęłam głową i złapałam jego wystawioną rękę.
Leciała jakaś wolna piosenka, dlatego nieśmiało położyłam ramiona na barkach rudego, a on objął mnie w pasie. Kołysaliśmy się w rytm muzyki, rozmawiając przy tym na wiele tematów.
- Czemu Niall tak dziwnie na nas patrzy? - zdziwił się mój partner.
Spojrzałam w stronę blondyna, ale ten szybko odwrócił wzrok i uśmiechnął się do swojej dziewczyny.
- Nie wiem. - przyznałam.
- Coś cię z nim łączy? - drążył temat, na który tak bardzo nie miałam ochoty rozmawiać.
- Byliśmy ze sobą, ale dwa tygodnie temu zerwaliśmy. - wyjaśniłam spuszczając głowę.
- Widocznie na ciebie nie zasługiwał, skoro związał się z czymś takim. - zaśmiał się, mając na myśli Susan.
- Dziękuje. - również się zachichotałam.
Kiedy zaczęła się nowa piosenka, do tańca poprosił mnie Harry.
- Widzę, że świetnie dogadujesz się z moim kumplem. - zauważył.
- Tak, jest bardzo miły i zabawny.
- Tylko się nie zakochuj. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Harry! - trzepnęłam go w ramię. - Nie mam czasu na miłości. Za 8 miesięcy będę matką, a ty mi gadasz o zakochaniach.
- A wiesz jak dziecko będzie miało na imię?
- Od zawsze marzyłam, żeby moja córeczka miała na imię Melanie, a synek nie wiem.. - zamyśliłam się. - Doradź mi coś.
- Może Harry? Po wujku? - spytał z nadzieją.
- To, żeby pozostali wujkowie się nie obrazili, musiałby się nazywać LiamoZaynoHarroLouis.
- Mnie pasuję. - kolejny łobuzerski uśmiech. - Ale tak na serio, to co powiesz na Tomy, Toby albo Austin?
- Śliczne, tylko które wybrać?
- Spytajmy Jessiki i Liama, co ty na to? - zaproponował, dlatego zaprzestaliśmy tańczeniu i skierowaliśmy się do dziewczyny loczka i jubilata, którzy siedzieli pod oknem. - Ej, które imię ładniejsze dla chłopca? Tomy, Toby czy Austin?
- Tomy. - powiedzieli jednocześnie, po czym zaśmiali się cicho.
- Mi też się to imię najbardziej podoba. - uśmiechnęłam się do Hazzy. - Melanie Korbińska i Tomy Korbiński. - rozmarzyłam się.
- A dlaczego nie Horan? - odezwał się Liam. - Dziecko powinno mieć nazwisko po ojcu.
- Pytanie czy ojciec zgodzi się dać dziecku swoje nazwisko. - zgasiłam go.
- Dobra nie rozmawiajmy o tym.. - zarządził Liam, próbując rozweselić atmosferę. - May zatańcz ze mną.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo już byłam ciągnięta na `parkiet`. Ponownie leciała wolna piosenka, dlatego przytuliłam się do Payna i położyłam swoją głowę na jego ramieniu.
- Liam, dlaczego to mnie tak pokarało życie? Czy ja coś złego kiedyś zrobiłam? - spytałam po chwili milczenia.
- Ej, nie myśl o tym proszę. Dziś są moje urodziny i nie chcę, żebyś była w nie smutna. - pogłaskał mnie przyjaźnie po policzku, a na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
- Kocham cię Liam, jesteś moim najlepszym przyjacielem. - uścisnęłam go mocniej.
Znowu zapadła cisza między nami. Wcale nam ona nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, była przyjemna. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę.
- Wszystko będzie dobrze. - szepnął mi na ucho Daddy, jakby czytając w moich myślach. - Pomożemy ci.
- Dziękuje.
Piosenka się skończyła, dlatego usiadłam na kanapie obok Danielle i Perrie, które zawzięcie o czym dyskutowały. Spojrzałam w stronę Nialla i Suzie. Dziewczyna siedziała mu na kolanach i kiedy zorientowała się, że na nią patrzę pocałowała go w usta. Wywróciłam oczami i odwróciłam głowę w stronę Larrego, który wygłupiał się razem z Edem na parkiecie. Uśmiechnęłam się na ich widok. Są takimi wspaniałymi przyjaciółmi, traktują się jak bracia i chociaż można pomyśleć, że nie raz zachowują się jak geje to i tak w ich wykonaniu jest to słodkie.
- O czym myślisz? - dosiadł się do mnie Zayn.
- O Larrym. - zaśmiałam się. - Oni są słodcy. - przyznałam.
- W sumie, jak nie raz na nich patrzę, to też tak uważam, ale są tylko przyjaciółmi, najlepszymi, ale tylko przyjaciółmi.
- Wiem Malik. - uśmiechnęłam się do niego. - DJ Malik, zapuść jakąś fajną muzę.
- Już się robi! - zasalutował i pobiegł do swojego komputera.
Po chwili z głośników zaczęła lecieć piosenka Live While We're Young, dlatego od razu wszyscy ruszyli na parkiet, oczywiście oprócz naszej zakochanej pary. Tańczyliśmy w rozsypce, jeżeli nasze wygłupy można nazwać tańcem, świetnie się przy tym bawiąc.
Naszą zabawę przerwał dźwięk mojego telefonu, który szybko odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
- Słucham?
- Cześć May, możesz się spotkać? - usłyszałam głos Patryka w słuchawce. - Mam dla ciebie kilka ważnych informacji.
- Ja jestem teraz u Liama na imprezie, ale możesz przyjść, to wyjdę przed dom. - zaproponowałam.
- Okej, nie mieszkam daleko, więc będę za 5 minut. - rozłączył się.
- Harry, ja wychodzę na chwilę przed dom, Patryk musi mi coś powiedzieć. - powiadomiłam go, a kiedy kiwnął głową wyszłam z salonu.
Ominęłam całujących się Nialla i Suzie, po czym opuściłam dom, gdzie czekał już na mnie Patryk.
- Cześć. - pocałował mnie w policzek.
- Hej, to co to za informacje?
- Więc...

Od autorki:
Witam was po kolejnej przerwie. Ponownie była ona spowodowana brakiem weny. Co do tego opowiadania brakuje mi pomysłów, dlatego już wiele razy myślałam poważnie nad skończeniem go, ale jednak doszłam do wniosku, że muszę go napisać do końca. Nie mogę was zawieźć, ale potrzebuję w tym również waszej pomocy. Na mój email, który podam niżej wysyłajcie swoje propozycje co do dalszych losów bohaterów. Jeśli, których z nich mnie zainteresuję użyję go, oczywiście uwzględniając kogo jest to praca. Mam nadzieję, że będą chętni :) 

Mój email: ania.lober@gmail.com