*perspektywa Harrego*
- Harreh zanieś mnie do auta, bo nie mogę ustać na tych szpilkach. - marudziła mi do ucha Jess, na co szybko wykonałem polecenie, bojąc się, by nie upadła.Wyszliśmy z imprezy Ed'a i ruszyliśmy do samochodu. Na szczęście nie piłem nic, bo nie wiem w jaki sposób dostalibyśmy się do domu. Dziewczyna wtuliła się w moje ramię i usnęła. Ona w przeciwieństwie do mnie, nie szczędziła sobie dzisiejszego wieczoru alkoholu. Może nie wypiła bardzo dużo, ale jednak coś. Kto jak kto, ale Jessika miała słabą głowę do alkoholu.
Dotarliśmy do auta. Posadziłem śpiącą dziewczynę na miejscu pasażera, a sam udałem się na siedzenie kierowcy. Było po północy, na ulicach nie było żywej duszy, dlatego szybko dojechaliśmy do mieszkania Jessi. Wniosłem ją do środka budynku, następnie do windy, by wjechać nią na górę. Kluczami, które dostałem od Jessiki przed wyjściem na imprezę, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Szatynkę położyłem na łóżku w jej sypialni i już chciałem wychodzić, kiedy usłyszałem jej szept.
- Nie zostawiaj mnie samej, proszę.
- Nie zostawię. - pocałowałem ją w czoło. - Za chwilkę wracam, dasz radę się sama przebrać?
Dziewczyna pokiwała głową i chwiejnym krokiem wstała, podeszła do szafy, by wyjąć z niej piżamę i następnie skierować się do łazienki. Poszedłem do salonu i wyjąłem komórkę.
do: Louis :)
~Zostaję na noc u Jessiki, nie wiem o której jutro wrócę. Harry xx ~
Schowałem telefon do kieszeni i wróciłem do sypialni. Zdjąłem z siebie ubrania i w samych bokserkach położyłem się na łóżku. Po chwili do pomieszczenia wróciła szatynka, po czym położyła się obok, przytulając mnie i mrucząc coś pod nosem.
- Dobranoc skarbie. - dałem jej buziaka w usta i zgasiłem światło.
Dziewczyna w odpowiedzi mruknęła nie zrozumiałe `dobranoc`, po czym zasnęła. Ja natomiast po kilku minutach poszedłem w jej ślady.
*perspektywa Mai*
Obudził mnie dźwięk telefonu, który zapowiadał połączenie. Szybkim, ale ostrożnym, by nie obudzić Nialla ruchem wstałam z łóżka i podbiegłam do telefonu.- Halo? - odebrałam, bez patrzenia na ekran.
- Cześć May. - usłyszałam głos Patrycji po drugiej stronie.
- Cześć Patrycja.
- Mogłybyśmy się spotkać? Chcę pogadać. Proszę, to ważne.
- No dobra, o której i gdzie? - spytałam po chwili namysłu. Spotkanie z nią, to ostatnie co chciałam teraz zrobić.
- W Starbucks? O 12:30? Pasuje ci? - zaproponowała.
- Okej, do zobaczenia. - pożegnałam się i rozłączyłam.
Zerknęłam na godzinę. Dochodziła 11:30, dlatego podeszłam do szafki, do której wczoraj włożyłam swoje ubrania i wybrałam z niej miętowe rurki, sweterek w biało-szare pasy i białe converse za kostkę. Biorąc potrzebne rzeczy, ruszyłam do łazienki, by wykonać poranną toaletę. Kiedy byłam już gotowa, podążyłam do kuchni, gdzie spotkałam paradującego w samych bokserkach Nialla, który robił śniadanie.
- Hej skarbie, ale ładnie pachnie. - przytuliłam się do niego od tyłu, zaciągając się zapachem jajecznicy.
- No cześć. - pocałował mnie w usta. - Za ile wychodzisz?
- A skąd wiesz, że gdzieś wychodzę? - popatrzyłam na niego podejrzliwie, siadając przy stole kuchennym.
- Słyszałem twoją rozmowę z Patrycją. Nie spałem, tak dla twojej wiadomości. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Podsłuchiwałeś! - zaśmiałam się.
- Nie. - zaprotestował, kręcąc głową. - To ty rozmawiałaś przy mnie.
- Dobra już dobra, ty możesz podsłuchiwać. - pstryknęłam go w nos, a on już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam. - Wiem, wiem. Ty nie podsłuchiwałeś. Wychodzę za 20 minut.
- Zdążysz zjeść. - rzekł stawiając przede mną kawę i talerz z jajecznicą. - Smacznego.
- Smacznego. - uśmiechnęłam się do niego, kiedy usiadł na przeciwko mnie.
Szybko zabrałam się za śniadanie, bo byłam bardzo głodna. Jakoś po poronieniu mogę jeść i jeść, mimo bólu brzucha, o którym nie chcę mówić Niallowi. Tak dużo dla mnie zrobił, nie mogę obarczać go kolejnymi zmartwieniami.
- Dziękuje. - rzekłam, kiedy skończyłam posiłek. - Będę się zbierać.
- Odwieźć cię? - spytał, patrząc jak wychodzę do korytarza.
- Nie. To blisko, przejdę się. - odpowiedziałam, zakładając buty. - No to pa.
Już chciałam wychodzić, ale Niall złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- A buziak na do widzenia? - uśmiechnął się łobuzersko i nie pozwalając mi na odpowiedź, wpił się w moje usta. - Musisz iść? - oderwał się na chwilę ode mnie.
- Umówiłam się. - powiedziałam i pocałowałam go jeszcze raz.
- Możesz to odwołać, no nie? - zaczął obsypywać buziakami moją szyję.
- No mogę. Ale nie chce. - cmoknęłam go przelotnie w usta, po czym wywinęłam się z jego objęć i wyszłam z mieszkania, mówiąc krótkie "pa".
Windą zjechałam na dół i wyszłam z budynku, kierując się do umówionego miejsca, gdzie po jakiś 10 minutach doszłam. Weszłam do lokalu i rozejrzałam się po sali. Dostrzegłam sylwetkę podobnej do Patrycji dziewczyny, ale ta miała blond włosy. Spojrzałam w innym kierunku, ale nigdzie nie zauważyłam brunetki, natomiast blond włosa zaczęła do mnie intensywnie machać. Niepewnie ruszyłam w jej stronę i dopiero po chwili zorientowałam się, że jest to Patrycja.
- Cześć. - przywitałam się z brunetką, a teraz już raczej blondynką, siadając naprzeciwko niej.
- Hej. - uśmiechnęła się lekko na mój widok. - Dzięki, że przyszłaś.
- Co ci się stało z włosami? I o czym chciałaś porozmawiać? - spytałam, ignorując jej wypowiedź.
- Przefarbowałam je. - machnęła ręką. -Czemu nie wróciłaś do domu? - walnęła prosto z mostu. - Przecież nam wybaczyłaś...
- Wybaczyłam chłopakom, a nie tobie. - wyjaśniłam, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Ale dlaczego? - dopytywała.
- Ty naprawdę nie wiesz dlaczego? Patrycja ty byłaś dla mnie jak siostra, a zachowałaś się, jakbym była dla ciebie nikim. Rozumiem chłopaki mogli się tak zachować, bo nie znamy się długo i to faceci, ten typ tak ma. Ale ty? Moja przyjaciółka, od piaskownicy.. Myślałam, że mogę ci ufać, wierzyć, że mogę na ciebie liczyć. A ty po prostu olałaś mnie dla Susan. Widziałaś w jakim jestem stanie, a mimo to nie zareagowałaś. Tak nie robi przyjaciółka! A co dopiero siostra! - podniosłam głos.
- Przepraszam. Naprawdę nie chciałam! Uwierz mi, jesteś dla mnie bardzo ważna. Ona rzuciła na nas urok! - mówiła błagalnym tonem.
- Pati, zwykłe przepraszam nie wystarczy. Nie jesteś już moją przyjaciółką. Rozumiesz? Nie mam do ciebie zaufania! Nie chce cię znać! - krzyknęłam, w ten sposób zwracając na siebie uwagę innych osób i wybiegłam z lokalu.
Podeszłam do jakiejś ławki i na niej usiadłam, wybuchając płaczem. Słowa, które wypowiedziałam strasznie bolą. Patrycja to w końcu moja przyjaciółka, traktowałam ją jak siostrę, a teraz musiałam powiedzieć, że jej nienawidzę. To boli. Cholernie.
*15 minut później*
Weszłam do mieszkania i od razu poczułam zapach przygotowywanego obiadu. Uśmiechnęłam się lekko, mimo smutku, który wypełniał mnie od środka.- Maja? To ty? - blondyn wyjrzał z kuchni. - Co się stało? Źle się czujesz? - spytał, na mój widok.
Czułam się bardzo źle. Nie tylko z powodu rozmowy z Patrycją, ale też ból brzucha nie dawał mi spokoju. Co ja mówię? On nasilał się z każdą chwilą. Chłopak, szybko znalazł się przy mnie, obejmując mnie.
- Skarbie, boli cię coś? - zmartwił się. - Jesteś blada.
- Brzuch. - szepnęłam, łapiąc się za wymienioną część ciała.
Niall wziął mnie na ręce i położył na kanapie, po czym pobiegł do kuchni by wyjść z niej, niosąc szklankę wody i tabletkę. Podał mi ją, mówiąc ciche `połknij`. Szybko zrobiłam, to co mi rozkazał.
- Co ty robisz? - zapytałam, widząc jak wyjmuje komórkę.
- No jak to co? - spojrzał na mnie dziwnie. - Dzwonię na pogotowie.
- Nie! - zaprotestowałam. - Zaraz mi przejdzie. To z nerwów.
- Co się stało? - przestraszył się.
- Jak wiesz, spotkałam się dzisiaj z Patrycją... - zaczęłam. - Spytała mnie, dlaczego nie z powrotem nie zamieszkałam u niej. Wyjaśniłam jej, że nie chcę jej znać, że nie umiem jej wybaczyć. No bo Niall, jak mogę tak po prostu zapomnieć, co zrobiła moja przyjaciółka, moja siostra? Rozumiem was opętała, bo jesteście facetami, ale ją? Nie mam do niej zaufania.. Nawet nie wiesz jak to wszystko co jej powiedziałam, mnie bolało. - po policzkach pociekły mi łzy.
Chłopak szybko przytulił mnie do siebie, widząc mój stan. Tego potrzebowałam - jego bliskości, zrozumienia, gestów i ciepła.
*perspektywa Zayna*
- Idę do Patrycji! - krzyknąłem do chłopaków siedzących w salonie i nie czekając na ich odpowiedź wyszedłem z domu, po czym ruszyłem do mieszkania mojej dziewczyny.Zapukałem do drzwi teraz już blondynki, lecz nikt mi nie otwierał. Po dłuższej chwili czekania, przeszedłem przez ulicę z zamiarem powrotu do domu, gdy zobaczyłem, że pod bramę dziewczyny podjeżdża czarne BMW, po czym wysiadły z niego dwie osoby - moja dziewczyna i jakiś chłopak. On podszedł do niej i pocałował namiętnie, następnie obejmując się weszli do mieszkania. Stałem jak wryty, nie mogąc się ruszyć.
Ona, moja Patrycja mnie zdradza?! Nie mogę uwierzyć! Podobno mnie kocha.. A może kochała? Może to ja dla niej nie wystarczałem. Może nie byłem dla niej wystarczająco przystojny, romantyczny...
Ból w sercu daje o sobie znać, dlatego biorę głęboki oddech i ruszam do pobliskiego parku, który jak to mówi May rozwiązuje problemy. Nie mogę płakać, muszę być silny. Nie mogę pokazać Patrycji jak bardzo mnie zraniła.
Doszedłem do parku i usiadłem na wolnej ławce, chowając twarz w dłoniach. Dlaczego ona mi to zrobiła? Jak pomyślę co oni teraz tam robią... Ugh... Mam pomysł! Wybrałem numer i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
- Halo? - odebrał po trzech sygnałach. - No co tam, Zayn?
- Cześć Patryk. Słuchaj, ty jesteś teraz w domu? - przeszedłem od razu do rzeczy.
- Nie, bo Pati poprosiła mnie, bym wyszedł, żebyście mieli wolną chatę. - zatkało mnie. My? - A stało się coś? Czemu nie jesteś z nią?
- No właśnie o to chodzi, że to nie ze mną miała się dzisiaj spotkać. Widziałem jak wchodzi z jakimś facetem do was do domu... - łzy zaczęły napływać mi do oczu.
- O kurwa... To się porobiło. - wymsknęło mu się. - Zayn trzymasz się?
- Ta.. Jakoś się trzymam. Dobra, muszę kończyć. Dzięki stary, cześć. - rozłączyłem się.
Ponownie schowałem twarz w dłoniach i wziąłem głęboki oddech. Zdradziła mnie. Innego wyjaśnienia tej sytuacji nie ma.
Nagle poczułem dłoń na swoim ramieniu, dlatego szybko odwróciłem się w stronę owej osoby.
- Cześć Zayn.
- Hej Perrie. Co tu robisz? - spytałem, kiedy usiadła obok mnie.
- Lubię tu czasem przyjść, pomyśleć, odpocząć. - oparła się o oparcie ławki. - A ty? Stało się coś? Masz łzy w oczach...
- No niestety się stało. - mruknąłem. - Patrycja mnie zdradziła. To znaczy pewny nie jestem, ale to, że weszła do domu z jakimś facetem, mówiąc wcześniej lokatorowi, żeby zostawił jej wolną chatę jest chyba jednoznaczne, prawda? - spojrzałem na nią.
- A może to był tylko znajomy i chciała z nim pogadać?
- Perrie, oni się całowali przed bramą. - jedna łza pociekła po moim policzku.
Dziewczyna widząc to, szybko mnie przytuliła. Kiedy poczułem jej dotyk, przeszły mnie ciarki. Zupełnie tak jak kiedyś, gdy byliśmy parą. Czy nadal coś do niej czułem? Kompletnie nie wiem. W końcu miłości nie da się tak po prostu wymazać po kilku miesiącach bycia ze sobą.
- Możesz mnie pocałować? - zapytałem, odsuwając się od blondynki, która spojrzała na mnie zdziwiona. - Chcę coś sprawdzić. - wyjaśniłem, widząc jej niepewną minę.
Nadal lekko zdezorientowana musnęła swoimi ustami, moje wargi. Przejąłem inicjatywę i wpiłem się w nie natarczywie. Teraz byłem pewny, że miłość do Perrie całkiem nie wygasła i z każdą sekundą pocałunku rosła w siłę.
Przerwał nam dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go pospiesznie i spojrzałem na ekran - `Patrycja xx`. Postanowiłem odebrać.
- No?
- Cześć skarbie, gdzie jesteś? - ale ma tupet.
- W parku.. - odpowiedziałem jej sucho.
Czułem ciepłe wargi Edwards na mojej szyi, dlatego z moich ust wydobył się cichy pomruk.
- Mogę do ciebie przyjść? - spytała.
- A coś się stało?
- Nie, chciałam się z tobą zobaczyć. Stęskniłam się... - szepnęła, a ja prychnąłem cicho pod nosem.
- Wiesz... Chciałbym być teraz sam, muszę odpocząć. - wymigałem się. - Muszę kończyć, cześć.- rozłączyłem się, widząc jak Perrie odsuwa się ode mnie i wstaje z ławki. - Co ty robisz?
- No mówiłeś, że chcesz zostać sam. - spojrzała na mnie smutno.
- Sam z tobą. - uśmiechnąłem się do niej delikatnie. - Nawet nie wiesz jak mi cię brakowało. Chcę się tobą nacieszyć.
Złapałem ją za dłonie i przyciągnąłem do siebie, tak się usiadła na moim kolanach. Wtuliłem twarz w jej włosy, a rękoma objąłem jej biodra.
- Mi ciebie też brakowało. Kocham cię Zayn - pocałowała mnie.
~~~~~
Jak myślicie, co będzie dalej z Patrycją i Zaynem, oraz przyjaźnią Majki i Pati? Powiem, że ja nawet sama nie wiem, co zrobię i może jak napiszecie mi swoje teorię, to którejś z nich użyję. Przepraszam was, że nie było wczoraj rozdziału, ale miałam małe problemy (czyt. sprawdzian z geografii, o którym zapomniałam i inne - jedna osoba wie o co chodzi). Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Następny myślę, że dodam w czwartek jak dobrze pójdzie, a jak nie to w piątek :) Życzę miłego czytania i liczę na wiele komentarzy :)
Ja nie wiem, co będzie. I może to pozostawię tobie. Bo jak ja nawymyślam, to potem będę myślała 'a czemu nie jest tak...'
OdpowiedzUsuńa do tego jeszcze te bóle ;(
Czekam na czwartek :D
P.S. zmiana nicku z Magdaa. na Duśkaa.
No masz szczęście że dzisiaj to dodałaś ! Zayn i Perrie to jest to :D no że w czwartek ? Mam tyle czekać ?! xd A Co Majce jest ??; / nie no doprowadzasz mnie do szału! wrrr !
OdpowiedzUsuńhttp://do-not-forget-about-mee.blogspot.com/