poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 2

- Maju, zejdź proszę na dół. Chcę ci kogoś przedstawić. - wołanie babci, rozniosło się po mieszkaniu.
- Już schodzę.
Przeglądając się w lusterku, poprawiłam swoje ubranie i wyszłam na korytarz. Z parteru słychać było ciche, przytłumione rozmowy, jednak nie rozpoznałam żadnego z głosów. Powoli zeszłam ze schodów, a moim oczom ukazała się, kobieta o brązowych włosach i miłym wyrazie twarzy, mniej więcej w wieku mojej babci.
Obok niej stał wysoki, ciemnowłosy chłopak o piwnych oczach i pięknym uśmiechu. Ubrany był w szarą koszulę z bordowym krawatem, ciemno-szare rurki i szarą bluzę. Na nogach miał czarne nike, a na nosie tego samego koloru okulary, typu kujonki.
- Wnusiu, poznaj moją przyjaciółkę Teresę i jej wnuczka. - wymieniona dwójka, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Cześć, jestem Alan. Miło mi cię poznać.
- Maja, mi również. - obdarzyłam go miłym uśmiechem.
- Twoja babcia, wiele nam o tobie opowiadała. - wtrąciła pani Teresa. - Janinko, zrobisz mi kawy? Niech sobie młodzi porozmawiają. - zerknęła na nią znacząco.
- A może, przejdziecie się na spacer. Taka ładna pogoda jak na początek września, szkoda ją zmarnować. - zaproponowała babcia.
- Co ty na to? - zwrócił się do mnie ciemnowłosy. Kurcze kogoś mi przypominał...
- Dobry pomysł, tylko jeśli pozwolisz, muszę się przebrać. To zajmie tylko chwilkę. - spojrzałam
na niego błagalnie.
- Oczywiście, poczekam. Leć. - uśmiechnął się do mnie.

Wbiegłam po schodach, przeskakując co dwa schodki i weszłam do pokoju. Stanęłam przed moją szafą zastanawiając się, co ubrać. Miałam tak dużo ciuchów, a i tak miałam problem. W końcu wybrałam, krótkie czarne spodenki, białą koszulkę z nadrukiem i szary sweterek z długimi rękawami. Na stopy włożyłam ciemno-szare sandałki. Na nadgarstki nałożyłam jeszcze bransoletki, a na szyi uwiesiłam naszyjnik z serduszkiem, który nawet nie wiem skąd mam. Poprawiłam delikatnie włosy i stwierdziłam, że jestem gotowa.
Alan stał już przy drzwiach, cierpliwie na mnie czekając. Sprawiał wrażenie bardzo miłego i wyrozumiałego na kobiece potrzeby.
- Możemy iść. - obdarzyłam go uśmiechem.
Chłopak odetchnął z ulgą i otworzył drzwi wyjściowe.

***

Spacerowaliśmy po parku, poruszając wszystkie możliwe tematy. Od ulubionej muzyki, przez podróże, aż po hobby. Opowiedziałam mu o moim ulubionym zespole, One Direction. Mówiąc na ich temat, czułam dziwną pustkę i tęsknotę. Czy to odczuwają Directioners? Alan natomiast opowiedział mi o jego ukochanych wykonawcach tj. Linkin Park czy Lemon. Był na prawdę ciekawym człowiekiem.
- Jak długo jesteś w Polsce? - spytał, zerkając na mnie ukradkiem, kiedy usiedliśmy na jednej z ławek, by trochę odsapnąć.
- Razem z pobytem w szpitalu, około trzech tygodni. - zaczęłam bawić się swoimi rękoma. To już siódmy tydzień ciąży.
- Na prawdę nic nie pamiętasz z pobytu w Londynie?
- Nic a nic. Kiedy kładę się spać i zamykam oczy, w myślach pojawiają mi się dziwne obrazy, ale są zbyt rozmazane by cokolwiek z nich zrozumieć. Dziwnie się czuję z tym, że nie pamiętam dobrych dwóch miesięcy mojego życia. Czasem mam wrażenie, że ludzie coś przede mną ukrywają, ale nie mam pojęcia co to jest i dlaczego.
- Może zmieńmy temat. Nie chcę by było ci przeze mnie smutno. - zaproponował.
- Nie, nic mi nie będzie. - uśmiechnęłam się do niego szeroko. - A ty pochodzisz z Polski?
- Moja mama urodziła się w Polsce, ale mój tata jest holendrem. Moi rodzice mieszkają w Amsterdamie, a ja studiuję i mieszkam tutaj w Łodzi, u babci. - wyjaśnił.
- Jak tam jest? - spojrzał na mnie pytająco. - W Holandii. Nigdy tam nie byłam.
- To wspaniały kraj, ale do Polski dużo mu brakuje. Obiecuję ci, że kiedyś cię zabiorę i przedstawię moim rodzicom. - uśmiechnął się na ten pomysł.
- Bardzo chętnie. Co studiujesz?
- Psychologię.
Zapadła chwilowa cisza, jakby Alan zastanawiał się o co zapytać.
- Moja babcia mówiła, że jesteś w ciąży. Więc ty...
- Zostałam zgwałcona. - przerwałam jego wypowiedź. - Przynajmniej tak mi powiedzieli. Ale ja tego nie czuję. Nie mam urazu do mężczyzn. Ciebie się nie boję, a jesteś facetem.
- Każda dziewczyna jest inna i inaczej to odbiera. Czasem w umyśle zostaje ci obraz tego mężczyzny, a czasem po prostu o tym zapominasz. Jesteś silną dziewczyną, bardzo dużo przeszłaś. Myślę, że to dlatego nie masz urazu. Mimo wszystko, pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć. - dodał.
Zerknęłam na godzinę, dochodziła osiemnasta.
- Wracamy? - zapytał ciemnowłosy, zupełnie jakby czytał w moich myślach.
Pokiwałam głową na znak zgody.

***

Po kolacji, usiadłam razem z babcią w salonie. Czułam jej spojrzenie na sobie, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Wiedziałam, że była ciekawa mojego spaceru z Alanem.
- No i jak? - zaczęła. - Spotkacie się jeszcze?
- Ale z kim? - udawałam, że nie wiem o kogo chodzi.
- No z Alankiem, a z kim. - oburzyła się kobieta. - Widziałyśmy,  że się polubiliście.
- Znam go nie całe pięć godzin. Wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na jutro do kina. Ale to nie jest randka. To zwykłe spotkanie dwóch znajomych. - podkreśliłam od razu.
Na prawdę polubiłam Alana za jego naturalność i poczucie humoru. Był na prawdę przystojny i bardzo miły, ale nie liczyłam na nic więcej niż przyjaźń. W głębi serca czułam, że kogoś mi brakuje i za nic nie mogłam od siebie odpędzić myśli, że może podczas pobytu w Anglii w kimś się zakochałam.
- Babciu? - odezwałam się po kilkuminutowej ciszy.
- Tak, kochanie?
- Czy ja w Londynie, no wiesz... - nie mogłam znaleźć odpowiednich słów - miałam chłopaka?
Starsza kobieta odwróciła gwałtownie głowę w moją stronę, wyraźnie zszokowana moim pytaniem, lecz nieudolnie próbowała to ukryć. Odchrząknęła delikatnie, starając się by wyglądać naturalnie.
- Z tego co mi opowiadała Jessie, umawiałaś się z kilkoma na randkę, ale nic poważniejszego z tego nie wyszło. - spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. - Chcesz o coś jeszcze zapytać? - dodała, przełączając kanały w telewizji.
Pokręciłam głową, przenosząc swój wzrok na ekran telewizora. Nagle babcia trafiła na kanał muzyczny, na którym akurat leciała nowa piosenka mojego ulubionego zespołu. Zabrałam jej pilota i pogłośniłam, nucąc sobie piosenkę.
Kiedy na ekranie pojawiły się uśmiechnięte buzie pięciu chłopaków, ponownie ogarnęło mnie dziwne uczucie tęsknoty. Czułam jakbym znała ich długi czas, jakbym wiedziała o nich wszystko, a tak na prawdę nigdy w życiu ich nie spotkałam.
Akurat w tym momencie zadzwonił telefon babci. Kobieta poderwała się z miejsca i odebrała, zmierzając do kuchni. Słyszałam tylko szczątki rozmowy, dlatego postanowiłam podejść bliżej drzwi.
- Nie, powiedziałam tylko o tobie... Oczywiście, że możesz przyjechać, Jessiko... Nic sobie nie przypomniała do tej pory... - w tym momencie zobaczyła mnie. - Porozmawiamy jak przyjedziesz, dobrze? Do widzenia.
Odłożyła telefon i przeniosła swój wzrok na moją osobę.
- Z kim rozmawiałaś? - podeszłam bliżej.
- Z twoją przyjaciółką z Anglii, Jessiką. Przylatuje do nas jutro, cieszysz się? - pokiwałam głową.
Tak na prawdę miałam mieszane uczucia. Chciałam ją zobaczyć, mogła mi opowiedzieć co się zdarzyło przez ten cały czas, kiedy przebywałam w Londynie. Ale z drugiej strony, bałam się tego spotkania, a raczej tego co mogę się od niej dowiedzieć.

- Pójdę się położyć, dobrze? Dzisiejszy dzień, był pełen wrażeń. - westchnęłam i ruszyłam, w stronę łazienki.

Po wzięciu długiej i gorącej kąpieli, położyłam się do łóżka. Zgasiłam lampkę nocną i zamknęłam oczy, gdy nagle zabrzęczał mój telefon. Sięgnęłam po urządzenie, by po chwili jasny ekran oślepił moją twarz.
Uśmiechnęłam się na widok, przysłanej przez Alana wiadomości. Szybko wystukałam na klawiaturze odpowiedź i kliknęłam wyślij. Z o wiele lepszym humorem, ponownie zamknęłam oczy. Przez mój umysł ponownie przewinęły się trudne do odczytania, ale znajome obrazy. Czułam się źle z myślą, że nie pamiętam najważniejszych dla mnie osób. Osób, które tyle dla mnie zrobiły.

***
Zeszłam do kuchni, kiedy babcia robiła już obiad. Obydwie przygotowywałyśmy się do przyjazdu Jessiki. Babcia, nie mogła się jej doczekać, ja natomiast byłam ciekawa jej osoby. W końcu nawet nie pamiętam jak wygląda, ani jaka jest. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobię jej przykrości.
Została godzina do wylądowania samolotu Jessiki, kiedy przyjechaliśmy na lotnisko, a ja co bardziej się denerwowałam. Dziadek próbował mnie uspokoić, co nie do końca mu wychodziło. W końcu, po długim, męczącym wyczekiwaniu, po hali lotniskowej rozniósł się miły, kobiecy głos, świadczący, że samolot Londyn-Łódź właśnie wylądował.
Po niecałych dziesięciu minutach podeszła do nas uśmiechnięta szatynka, mniej więcej mojego wzrostu. Ubrana była w krótkie jeansowe spodenki z postrzępionymi nogawkami i brązowym paskiem, białą bokserkę z dekoltem i beżowy sweterek. Przez jej ramię zawieszona była biała torba z ćwiekami, a na nogach znajdowały się beżowe baleriny. Jej włosy zostały rozpuszczone co dodawało uroku całej stylizacji i musiałam przyznać, że wyglądała świetnie.
- Cześć May.



Od autorki:
Tak kolejny rozdział drugiej części :) Proszę o komentarze, każdego kto czyta. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne :) 

5 komentarzy:

  1. boooski rozdział ;)
    ciekawe czy Jess powie o wszystkim May ..
    i co knuje jej babcia.? już nie lubię tej kobiety!! grrrrr...
    mam nadzieję, że Nialler dowie się o May i i dziecku ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział. Już nie mogę się doczekać kolejnego! ♥ Uwielbiam too <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekałam na niego jak szalona :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie coś napisałaś!!! Szczerze się cieszę, że Maja nic nie pamięta, bo ja też tak mam:( Jedyne co mi się przypomniało, to to, że jest to dziecko Niallerka, a ona uciekała do Polski oraz trochę epilog 1 części. Naprawdę mało pamiętam, więc przepraszam, ale za długo nie miałam co czytać na tym blogu i tam wyszło:S Będę komentować rozdziały. Mam nadzieję, że chociaż średnio, raz na miesiąc będziesz dodawać po rozdziale. Pozdrawiam:* Weny życzę:> I oczekuję szybkiego dodania kolejnego rozdziału:3 - Ziallka

    OdpowiedzUsuń