- Już schodzę.
Przeglądając się w lusterku, poprawiłam swoje ubranie i wyszłam na korytarz. Z parteru słychać było ciche, przytłumione rozmowy, jednak nie rozpoznałam żadnego z głosów. Powoli zeszłam ze schodów, a moim oczom ukazała się, kobieta o brązowych włosach i miłym wyrazie twarzy, mniej więcej w wieku mojej babci.

- Wnusiu, poznaj moją przyjaciółkę Teresę i jej wnuczka. - wymieniona dwójka, uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Cześć, jestem Alan. Miło mi cię poznać.
- Maja, mi również. - obdarzyłam go miłym uśmiechem.
- Twoja babcia, wiele nam o tobie opowiadała. - wtrąciła pani Teresa. - Janinko, zrobisz mi kawy? Niech sobie młodzi porozmawiają. - zerknęła na nią znacząco.
- A może, przejdziecie się na spacer. Taka ładna pogoda jak na początek września, szkoda ją zmarnować. - zaproponowała babcia.
- Co ty na to? - zwrócił się do mnie ciemnowłosy. Kurcze kogoś mi przypominał...
- Dobry pomysł, tylko jeśli pozwolisz, muszę się przebrać. To zajmie tylko chwilkę. - spojrzałam
na niego błagalnie.
- Oczywiście, poczekam. Leć. - uśmiechnął się do mnie.

Alan stał już przy drzwiach, cierpliwie na mnie czekając. Sprawiał wrażenie bardzo miłego i wyrozumiałego na kobiece potrzeby.
- Możemy iść. - obdarzyłam go uśmiechem.
Chłopak odetchnął z ulgą i otworzył drzwi wyjściowe.
***
- Jak długo jesteś w Polsce? - spytał, zerkając na mnie ukradkiem, kiedy usiedliśmy na jednej z ławek, by trochę odsapnąć.
- Razem z pobytem w szpitalu, około trzech tygodni. - zaczęłam bawić się swoimi rękoma. To już siódmy tydzień ciąży.
- Na prawdę nic nie pamiętasz z pobytu w Londynie?
- Nic a nic. Kiedy kładę się spać i zamykam oczy, w myślach pojawiają mi się dziwne obrazy, ale są zbyt rozmazane by cokolwiek z nich zrozumieć. Dziwnie się czuję z tym, że nie pamiętam dobrych dwóch miesięcy mojego życia. Czasem mam wrażenie, że ludzie coś przede mną ukrywają, ale nie mam pojęcia co to jest i dlaczego.
- Może zmieńmy temat. Nie chcę by było ci przeze mnie smutno. - zaproponował.
- Nie, nic mi nie będzie. - uśmiechnęłam się do niego szeroko. - A ty pochodzisz z Polski?
- Moja mama urodziła się w Polsce, ale mój tata jest holendrem. Moi rodzice mieszkają w Amsterdamie, a ja studiuję i mieszkam tutaj w Łodzi, u babci. - wyjaśnił.
- Jak tam jest? - spojrzał na mnie pytająco. - W Holandii. Nigdy tam nie byłam.
- To wspaniały kraj, ale do Polski dużo mu brakuje. Obiecuję ci, że kiedyś cię zabiorę i przedstawię moim rodzicom. - uśmiechnął się na ten pomysł.
- Bardzo chętnie. Co studiujesz?
- Psychologię.
Zapadła chwilowa cisza, jakby Alan zastanawiał się o co zapytać.
- Moja babcia mówiła, że jesteś w ciąży. Więc ty...
- Zostałam zgwałcona. - przerwałam jego wypowiedź. - Przynajmniej tak mi powiedzieli. Ale ja tego nie czuję. Nie mam urazu do mężczyzn. Ciebie się nie boję, a jesteś facetem.
- Każda dziewczyna jest inna i inaczej to odbiera. Czasem w umyśle zostaje ci obraz tego mężczyzny, a czasem po prostu o tym zapominasz. Jesteś silną dziewczyną, bardzo dużo przeszłaś. Myślę, że to dlatego nie masz urazu. Mimo wszystko, pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć. - dodał.
Zerknęłam na godzinę, dochodziła osiemnasta.
- Wracamy? - zapytał ciemnowłosy, zupełnie jakby czytał w moich myślach.
Pokiwałam głową na znak zgody.
***
- No i jak? - zaczęła. - Spotkacie się jeszcze?
- Ale z kim? - udawałam, że nie wiem o kogo chodzi.
- No z Alankiem, a z kim. - oburzyła się kobieta. - Widziałyśmy, że się polubiliście.
- Znam go nie całe pięć godzin. Wymieniliśmy się numerami i umówiliśmy na jutro do kina. Ale to nie jest randka. To zwykłe spotkanie dwóch znajomych. - podkreśliłam od razu.
Na prawdę polubiłam Alana za jego naturalność i poczucie humoru. Był na prawdę przystojny i bardzo miły, ale nie liczyłam na nic więcej niż przyjaźń. W głębi serca czułam, że kogoś mi brakuje i za nic nie mogłam od siebie odpędzić myśli, że może podczas pobytu w Anglii w kimś się zakochałam.
- Babciu? - odezwałam się po kilkuminutowej ciszy.
- Tak, kochanie?
- Czy ja w Londynie, no wiesz... - nie mogłam znaleźć odpowiednich słów - miałam chłopaka?
Starsza kobieta odwróciła gwałtownie głowę w moją stronę, wyraźnie zszokowana moim pytaniem, lecz nieudolnie próbowała to ukryć. Odchrząknęła delikatnie, starając się by wyglądać naturalnie.
- Z tego co mi opowiadała Jessie, umawiałaś się z kilkoma na randkę, ale nic poważniejszego z tego nie wyszło. - spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. - Chcesz o coś jeszcze zapytać? - dodała, przełączając kanały w telewizji.
Pokręciłam głową, przenosząc swój wzrok na ekran telewizora. Nagle babcia trafiła na kanał muzyczny, na którym akurat leciała nowa piosenka mojego ulubionego zespołu. Zabrałam jej pilota i pogłośniłam, nucąc sobie piosenkę.
Kiedy na ekranie pojawiły się uśmiechnięte buzie pięciu chłopaków, ponownie ogarnęło mnie dziwne uczucie tęsknoty. Czułam jakbym znała ich długi czas, jakbym wiedziała o nich wszystko, a tak na prawdę nigdy w życiu ich nie spotkałam.
Akurat w tym momencie zadzwonił telefon babci. Kobieta poderwała się z miejsca i odebrała, zmierzając do kuchni. Słyszałam tylko szczątki rozmowy, dlatego postanowiłam podejść bliżej drzwi.
- Nie, powiedziałam tylko o tobie... Oczywiście, że możesz przyjechać, Jessiko... Nic sobie nie przypomniała do tej pory... - w tym momencie zobaczyła mnie. - Porozmawiamy jak przyjedziesz, dobrze? Do widzenia.
Odłożyła telefon i przeniosła swój wzrok na moją osobę.
- Z kim rozmawiałaś? - podeszłam bliżej.
- Z twoją przyjaciółką z Anglii, Jessiką. Przylatuje do nas jutro, cieszysz się? - pokiwałam głową.
Tak na prawdę miałam mieszane uczucia. Chciałam ją zobaczyć, mogła mi opowiedzieć co się zdarzyło przez ten cały czas, kiedy przebywałam w Londynie. Ale z drugiej strony, bałam się tego spotkania, a raczej tego co mogę się od niej dowiedzieć.
- Pójdę się położyć, dobrze? Dzisiejszy dzień, był pełen wrażeń. - westchnęłam i ruszyłam, w stronę łazienki.
.png)
Uśmiechnęłam się na widok, przysłanej przez Alana wiadomości. Szybko wystukałam na klawiaturze odpowiedź i kliknęłam wyślij. Z o wiele lepszym humorem, ponownie zamknęłam oczy. Przez mój umysł ponownie przewinęły się trudne do odczytania, ale znajome obrazy. Czułam się źle z myślą, że nie pamiętam najważniejszych dla mnie osób. Osób, które tyle dla mnie zrobiły.
***
Została godzina do wylądowania samolotu Jessiki, kiedy przyjechaliśmy na lotnisko, a ja co bardziej się denerwowałam. Dziadek próbował mnie uspokoić, co nie do końca mu wychodziło. W końcu, po długim, męczącym wyczekiwaniu, po hali lotniskowej rozniósł się miły, kobiecy głos, świadczący, że samolot Londyn-Łódź właśnie wylądował.
Zeszłam do kuchni, kiedy babcia robiła już obiad. Obydwie przygotowywałyśmy się do przyjazdu Jessiki. Babcia, nie mogła się jej doczekać, ja natomiast byłam ciekawa jej osoby. W końcu nawet nie pamiętam jak wygląda, ani jaka jest. Miałam tylko nadzieję, że nie zrobię jej przykrości.

- Cześć May.
Od autorki:
Tak kolejny rozdział drugiej części :) Proszę o komentarze, każdego kto czyta. Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne :)
boooski rozdział ;)
OdpowiedzUsuńciekawe czy Jess powie o wszystkim May ..
i co knuje jej babcia.? już nie lubię tej kobiety!! grrrrr...
mam nadzieję, że Nialler dowie się o May i i dziecku ;)
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Już nie mogę się doczekać kolejnego! ♥ Uwielbiam too <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział czekałam na niego jak szalona :-)
OdpowiedzUsuńWreszcie coś napisałaś!!! Szczerze się cieszę, że Maja nic nie pamięta, bo ja też tak mam:( Jedyne co mi się przypomniało, to to, że jest to dziecko Niallerka, a ona uciekała do Polski oraz trochę epilog 1 części. Naprawdę mało pamiętam, więc przepraszam, ale za długo nie miałam co czytać na tym blogu i tam wyszło:S Będę komentować rozdziały. Mam nadzieję, że chociaż średnio, raz na miesiąc będziesz dodawać po rozdziale. Pozdrawiam:* Weny życzę:> I oczekuję szybkiego dodania kolejnego rozdziału:3 - Ziallka
OdpowiedzUsuń