Dzisiejszy dzień zapowiadał się wyjątkowo nudno. Od rana nie dostałam
żadnego sms'a od Alana, co ogromnie mnie martwiło. Czyżby się gniewał za nasze
ostatnie spotkanie? Wiem, że oczekiwał ode mnie czegoś więcej niż zwykłej
przyjaźni, ale ja nie potrafiłam okazać mu niczego innego. Nie znam go za
dobrze, minęły dopiero dwa tygodnie od naszego pierwszego spotkania.
Chyba już setny raz dzisiaj odświeżyłam Facebook'a, w poszukiwaniu
czegoś co zabiłoby moją nudę. Było po czternastej, a ja nadal nie miałam co
robić. Babcia zajęta sprzątaniem, dziadek naprawianiem auta, Łukasz pojechał do
swojej dziewczyny, a ja zostałam sama. Korciło mnie, by napisać do Alana, ale
powstrzymywałam się przed tym. Będzie chciał to się odezwie.
Jak na zawołanie na moją komórkę przyszedł SMS, dlatego podekscytowana
sięgnęłam po urządzenie i odblokowałam je, otwierając wiadomość, która jak się
okazało była od Alana. Czyli jednak się nie obraził, wręcz przeciwnie. Zabiera
mnie gdzieś. Ucieszyłam się na myśl o spędzonym wieczorze z moim przyjacielem.
Podbiegłam do swojej szafy i przejrzałam wszystkie swoje ubrania, jednak nic
nie pasowało do moich upodobań. Zrezygnowana zawołałam babcię, by pomogła mi
wybrać coś na dzisiejsze spotkanie. W końcu razem dokonałyśmy wyboru. Dobrałam
jeszcze dodatki i biżuterię i zostawiłam strój na łóżku.
W związku z tym, że miałam jeszcze, aż trzy godziny, postanowiłam
pomalować paznokcie. Nigdy jakoś nie zwracałam na to uwagi, ale stwierdziłam,
że czas to zmienić. Do mojej stylizacji idealnie pasowały francuskie paznokcie,
także zabrałam się do roboty. Kiedy skończyłam, musiałam poczekać aż wyschnie.
Następnie ruszyłam do łazienki, by wziąć prysznic.
Mokre włosy, wysuszyłam i ułożyłam, żeby delikatnie opadały na moje
ramiona. Na twarz nałożyłam lekki makijaż, tylko usta przejechałam ostro
czerwoną szminką. Zostało trzydzieści minut, do umówionej godziny, dlatego
stwierdziłam, że czas założyć mój strój. Składał się on z białej sukienki, ze
zwiewnym dołem. Na plecach znajdowało się w cięcie związane cienkim
sznureczkiem. Na nogi założyłam beżowe buty na obcasie z dżetami. Na mojej szyi
nadal wisiał tajemniczy naszyjnik, a na palcu znalazł się złoty pierścionek.
Cały strój i dodatki idealnie do siebie pasowały, a makijaż świetnie
oddawał urok stylizacji. Co jak co, ale moja babcia miała bardzo dobry gust.
Teraz zostało mi czekanie na Alana, który miał przybyć za jakieś
dziesięć minut. Zbiegłam po schodach i pokazałam się babci. Kobieta uśmiechnęła
się szeroko na mój widok i klasnęła w dłonie zachwycona.
- Skarbie, wyglądasz niesamowicie!
- No mam nadzieję, że Alanowi się spodoba. - zagryzłam wargę, jeszcze
raz przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
- A więc, to randka?
- Z mojej strony, raczej nie. Ale zobaczymy co z tego będzie. -
obdarzyłam ją nieśmiałym uśmiechem.
W tym momencie do domu wszedł dziadek, który aż zagwizdał, kiedy mnie
zobaczył.
- Ślicznie wyglądasz, pszczółko. Gdzie się wybierasz?
- Alan mnie gdzieś zabiera. - wyjaśniłam, a dziadkowi zrzedła mina.
Wydawał się być zaskoczony i zły na ten fakt, ale po chwili by to ukryć,
uśmiechnął się wesoło i zniknął w łazience. Dziwne.
Po mieszkaniu rozległo się pukanie, dlatego szybko pospieszyłam
otworzyć. Kiedy uchyliłam drzwi, moim oczom ukazał się bukiet czerwono-białych
róż, które wprost uwielbiałam. Po chwili za kwiatów wysunęła się głowa Alana.
- Wow, jaki śliczny bukiet. To dla mnie? - rzuciłam zaskoczona, tym
prezentem.
- Śliczne kwiaty, dla jeszcze śliczniejszej dziewczyny. Proszę. -
podał mi bukiet.
Pocałowałam go w policzek w ramach podziękowania i cofnęłam się do
kuchni odstawić kwiaty do wazonu.
Kilkanaście minut później podjechaliśmy samochodem bruneta pod lokal,
którego wcześniej w Łodzi nie widziałam.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam, przyglądając się nieznajomemu miejscu.
- Otworzyli kilka dni temu nową restauracje, a dziś jest oficjalne
otwarcie. Pomyślałem, że zjemy jakąś dobrą kolację, a później się gdzieś
przejdziemy. Co myślisz? - spojrzał na mnie, wyczekująco.
- Jestem za.
Wysiedliśmy z auta i pokierowaliśmy się, do wejścia lokalu. Przed
budynkiem, kręciło się już sporo osób, ale to było nic w porównaniu z ilością
ludzi w środku. Każdy stolik był zajęty, przynajmniej tak mi się zdawało. Kiedy
chciałam zaproponować Alanowi, byśmy poszli do innej restauracji, on uciszył
mnie gestem dłoni i podszedł do szefowej sali, podając swoje nazwisko. Miła
pani, uśmiechnęła się do niego i wskazała stolik znajdujący w koncie sali. Brunet
łapiąc mnie za rękę, poprowadził do stolika i odsuwając jedno z krzeseł,
nakazał usiąść. Pośpiesznie zrobiłam to o co mnie prosił, a on usiadł na
przeciwko mnie.
Dopiero w tym momencie, miałam okazję przyjrzeć się wnętrzowi
restauracji. Lokal urządzony był w kolorze beżowym i brązowym. Dominował tutaj
nowoczesny wystrój, ale gdzie nie gdzie, można było dojrzeć rękę wielbiciela
średniowiecza. Mniej więcej na środku dużego pomieszczenia, znajdowała się duża
scena, którą z naszego miejsca idealnie było widać. Ustawiała się na niej
wysoka, ładna brunetka, przygotowując się do występu. Pod sceną widniało
mnóstwo wolnej przestrzeni, za pewne na tańce. Obok znajdował się bar z
alkoholem, zza którego uśmiechał się do klientów przystojny barman.
Przeniosłam swój wzrok na Alana, akurat w tym momencie kelner
przyniósł nam kartę dań. Przyjrzałam się propozycjom potraw, ale nic oprócz
spaghetti nie odpowiadało moim wymaganiom cenowym.
- Mogę już przyjąć zamówienie? - przy naszym stoliku tym razem
pojawiła się niska kelnerka.
- Ja poproszę spaghetti bolognese i sok pomarańczowy.
- Poprosimy dwa razy spaghetti bolognese i sok pomarańczowy. - brunet
posłał dziewczynie miły uśmiech, a ona zarumieniona podążyła w stronę kuchni.
Pogrążyliśmy się w luźnej rozmowie. Alan zapytał jak spędziłam
ostatnie dni, a ja natomiast poruszyłam temat jego rodziców. Lubiłam, kiedy
opowiadał o swojej rodzinie i mieście, w którym się urodził. Robił to z taką
pasją, miłością i szczęściem. Wiedziałam, że za nimi tęskni, ale jego marzeniem
od zawsze były studia w Polsce.
Po jakimś czasie, dostaliśmy swoje zamówienia. Byłam na prawdę głodna,
dlatego od razu zabrałam się za jedzenie. Mój towarzysz przyglądał mi się z
niemałym zaskoczeniem i uśmiechem. Byłam w ciąży, więc mój apetyt nie był
niczym dziwnym dla mnie, ale rozumiałam zdziwienie Alana.
- Moja młodsza siostra, bardzo chce cię poznać. - odezwał się w końcu.
- Nie mówiłeś mi, że masz rodzeństwo. - zmarszczyłam brwi, a on się
zaśmiał.
- Przepraszam, wypadło mi to z głowy. Ma na imię Oliwia i ma osiem
lat. Kiedy dzwonię do domu i dają mi ją do telefonu, ciągle pyta kiedy cię jej
przedstawię.
- To słodkie. - uśmiechnęłam się. - Opowiadałeś o mnie swojej
rodzinie? - uświadomiłam sobie po chwili.
- No tak, jesteś moją przyjaciółką. Masz mi za złe, że to im
powiedziałem?
- Nie, oczywiście, że nie. Tylko... - moje policzki ogarnęło ciepło.
Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. - Nie ważne.
Chłopak złapał moją dłoń w swoją i delikatnie ścisnął. Przyglądał mi
się z lekkim uśmiechem.
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się rumienisz. - szepnął mi na ucho, kiedy
się pochylił nad stolikiem.
Rozmowa między nami ożywiła się, chcieliśmy dowiedzieć się o sobie jak
najwięcej. W końcu dotarliśmy do tematu miłości. Alan w pewnym momencie, wziął
głęboki oddech i spojrzał mi w oczy.
- Maju, muszę ci coś powiedzieć - zaczął. - Już od momentu, kiedy
zobaczyłem cię, schodzącą po schodach w domu twojej babci, wiedziałem, że muszę
cię poznać. Coś mnie do ciebie ciągnęło i nie potrafiłem tego zatrzymać.
Zauroczyłaś mnie sobą. A kiedy dowiedziałem się o tobie więcej i spotkaliśmy
się wtedy w kinie, wiedziałem, że coś do ciebie czuję. To było coś mocnego, jak
na długość naszej znajomości. Zakochałem się w tobie. Kocham cię.
- Alan - rozpoczęłam - Jesteś moim przyjacielem i jesteś dla mnie
bardzo ważny. Również cię kocham, ale nie wiem czy w takim sensie jakim ty
mnie. Muszę mieć trochę czasu, by sobie to wszystko uświadomić, poukładać. To
nie jest takie proste.
- Ja to w pełni rozumiem. Spróbujmy, to jedyny sposób byś mogła się
dowiedzieć, co dokładnie do mnie czujesz.
- Może masz racje. Tylko nie ręczę, że będzie łatwo.
- Czyli zgadzasz się? - uśmiechnął się.
Pokiwałam głową, a on ponownie nachylił się nad stolikiem i pocałował
mnie w policzek.
- Nawet nie masz pojęcia, jak ogromnie się cieszę.
- Ja też się cieszę.
Tak cieszyłam się, ale w głębi serca czułam, że robię źle. Miałam
przeczucie, że dokonuję się zdrady wobec innej osoby.
- Masz ochotę przejść się na spacer?
Pokiwałam głową nieśmiało. W mojej głowie panował niesamowity mętlik,
lecz starałam się żyć tym co jest teraz. Po prostu nie myśleć o problemach. Nie
teraz.
Spacerowaliśmy po ulicach Łodzi, trzymając się za ręce, co jakiś czas
spoglądając sobie w oczy. Czułam się niezręcznie, ale nie chciałam robić
przykrości Alanowi.
- Mam świetny pomysł! – odezwał się nagle. Skierowałam ku niemu swój
wzrok, który przez kilka dobrych minut poświęcałam moim butom. – Pojedźmy na
takie spóźnione wakacje do Hiszpanii. Ale to nie będą takie tradycyjne wakacje.
Możemy pojechać tam autem. Po drodze zatrzymamy się u moich rodziców, a może
nawet w Londynie u twojego taty.
- Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo chciałabym z tobą pojechać, ale
nie mogę podjąć decyzji sama. Nie chce wyciągać od babci pieniędzy, a sama za
dużo ich nie mam. Obawiam się, że ten wyjazd raczej nie wypali.
- Ja mam dużo oszczędności, a to ma być prezent dla ciebie. Nic nie
będziesz musiała płacić. – zatrzymał się i stanął naprzeciw mnie. – Chcę spędzić
z tobą trochę czasu, a takie wakacje to idealny sposób na to, byśmy się lepiej
poznali. Proszę zgódź się. – nalegał.
- Obiecuję, że się nad tym poważnie zastanowię, zgoda?
- Zgoda.– spojrzał mi głęboko w oczy. – Kocham cię Maju.
Wtuliłam się w jego tors, czując łzy w oczach.
- Tak bardzo bym chciała powiedzieć ci to samo. – szepnęłam.
Od autorki:
Na samym początku muszę was ogromnie przeprosić, za ponowną tak długą nieobecność. Problemy z weną i internetem, niestety.;/ Ale już jestem i teraz postaram się zaglądać do was systematycznie. Wracamy z dodawaniem rozdziałów w weekendy, bo tylko wtedy mam chwilę czasu wolnego.
KOCHAM WAS KICIE, PAMIĘTAJCIE O TYM ♥
Jejuuu <3 nic wiecej nie jestem w stanie napisac <3 czekam z niecierpliwoscia na cd ;3 ;*
OdpowiedzUsuńDobra teraz łaskawie dodaj kolejny rozdział .;D Bo ja się już doczekać nie mogę ! Serio postój w Londynie ? Ej moment gdzie Hiszpania a gdzie Londyn ? Dobra nie ważne miałam 3 z gegryy ;D Czekam, aż coś się będzie działo, brakuje mi chłopaków. Jak było z tą sceną to myślałam, że oni tam wybiegną i Niall zobaczy Maje jak się z Alanem całuje! xd Rozdział jak zwykle genialny ^^ Czekam na nn krówko ;*<3
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział ^^ , też cię kooooooocham ♥ , czekam na nn i życzę weny ;*
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział naprawdę też cię kocham ale boli mnie to że nie ma nie ma nialla :-( ale co tam rozdziały są super masz wielki talent ten blog chowa się do mojego naprawdę :-)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że spotka Nialla w Londynie =D Przepraszam, ale nie cierpię tego gości, który się ciągle kręci obok naszej bohaterki:S Wnerwia mnie:S Sorki, że dzisiaj tak krótko... Pozdrawiam:* Weny życzę:} I oczekuję z niecierpliwością szybkiego dodania kolejnego rozdziału:3 -Ziallka
OdpowiedzUsuńWspaniały, cudowny, kocham! Naprawdę świetny rozdział, czekam na next i życzę weny! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na opowiadanie o 1D:
http://chatty-blogg.blogspot.com/
Jesteś świetna,czekam na kolejny rozdział i błagam Cię niech będzie jakiś więcej szczegółów takich jak ten naszyjnik żeby ona sobie powoli przypominała o Niall'u i reszcie proszę niech oni się spotkają w Londynie plizka.Jesteś genialna życzę weny ;]
OdpowiedzUsuń