*perspektywa Mai*
Wyszłam z gabinetu lekarskiego, kompletnie zszokowana.W głowie przez cały czas huczały mi słowa ginekologa `Gratuluję, będzie pani mamą.` Nadal to do mnie nie dotarło. Jak ja mogłam być tak nie uważna? Ciąża zepsuje mi całe życie. Niall mnie zostawi, chłopcy znienawidzą. Nie będę miała nikogo, kto mi pomoże.
Od razu podbiegła do mnie Patrycja, zadając miliony pytań, których i tak nie usłyszałam. Patrząc się w jeden punkt usiadłam na jednym z krzeseł w poczekalni.
- Majka! - krzyknęła, potrząsając mną. - Co powiedział lekarz?!
- Jestem w ciąży. - odezwałam się cicho i poczułam łzy spływające po moich policzkach. - On mnie znienawidzi! - schowałam twarz w dłoniach.
- Niall cię kocha! Nie zostawi cię z tym samej. - przytuliła mnie. - Pomożemy ci. Wszyscy ci pomogą. Nie martw się skarbie. Damy radę.
Wtuliłam się w brunetkę, cały czas szlochając.
Po godzinie wróciłyśmy do domu. Postanowiłam, że nie powiem na razie nic chłopakom. Dowiedzą się tylko Jess i El, ale również nie dzisiaj.
Kiedy weszłyśmy do mieszkania, usłyszałyśmy głos Liama wydobywający się z salonu.
- Jesteśmy! - powiadomiła chłopaków Pati, po czym do holu wszedł Patryk.
- I co powiedział lekarz? - zwrócił się do mnie, lecz po chwili zorientował się, że nie chce by Liam się czegoś dowiedział.
- Powiedział, że to tylko zatrucie. - wymusiłam uśmiech.
W drzwiach salonu pojawił się Liam. Przyjrzał mi się dokładnie mrużąc oczy, jakby szukając wyjaśnienia całej tej sytuacji, w moim zachowaniu. Przestraszyłam się, że czegoś się domyśli, dlatego pod pretekstem `złego samopoczucia` udałam się do swojego pokoju.
Położyłam się na łóżku, zakrywając twarz poduszką. Po kilku minutach usłyszałam kroki i otwierające się drzwi.
- Maja.. - szepnął Payne. - Ja wiem, że coś się stało.. Powiedz mi.
Odwróciłam się do chłopaka, patrząc mu w oczy.
- Będę za wami bardzo tęsknić. - mówiąc to, z oka poleciała mi jedna samotna łza.
Szatyn od razu znalazł się przy mnie, tuląc moje ciało do siebie.
- My za tobą też. Tak samo jak za Patrycją, Jessiką, Eleanor i Patrykiem. Ale nic na to nie poradzimy. Zobaczysz szybko zleci. Na początku września będziemy już w domu. A i mam nadzieję, że przylecicie do nas w moje urodziny. - uśmiechnął się łobuzersko.
- No pewnie. - odwzajemniłam gest.
- Proszę cię, nie smuć się ani nie płacz, bo mi się serce kraja.
- Ja idę do sklepu, po coś na obiad, a wy zadzwońcie do chłopaków, żeby przyszli to zjemy razem! - usłyszeliśmy głos Patrycji z dołu.
- Okej! - odkrzyknął Liam, nadal mnie przytulając.
Po chwili doszedł do nas dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Od razu wzięłam do ręki telefon i zauważyłam 5 nieodebranych połączeń, a od kogo? Oczywiście wszystkie od Horana. Wywracając oczami wybrałam jego numer. Po dwóch sygnałach, odebrał.
- No wreszcie! Czemu ode mnie nie odbierałaś telefonu?! Wszystko okej? Martwiłem się. - zalał mnie potokiem słów.
- Nic mi się nie stało. Byłam na mieście. - po tych słowach spojrzałam na Payne wzrokiem `On ma się nie dowiedzieć.` na co pokiwał głową.
- Uff. - odetchnął. - No to co robisz?
- Siedzę z Li i czekamy na Pati, aż wróci z zakupów. Kazała wam tu przyjść na obiad. Wszystkim. - dałam nacisk na ostatnie słowo.
- Okej, będziemy za jakieś 20 minut. Eleanor i Jess są u nas, też mogą przyjść? - spytał.
- No mówiłam, że wszystkim! To chyba jasne, że mają przyjść, no nie?
- Spoko, to zaraz będziemy. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam, rozłączając się, po czym zwróciłam się do szatyna. - Będą za jakieś 20 minut.
- To może zejdziemy już na dół. A tak w ogóle, to jak się czujesz? Wszystko dobrze? - spytał zmartwiony.
- Trochę boli mnie głowa, ale wezmę tabletkę i mi przejdzie. - uśmiechnęłam się blado.
Co raz trudniej było mi go okłamywać. Byłam na siebie za to okropnie zła, ale powiedzieć prawdy mu nie mogłam. Żaden z nich nie może się dowiedzieć o mojej ciąży, a tym bardziej Niall. Wiem, że w końcu wszystko wyjdzie na jaw, ale wolę później niż teraz. To wszystko jest o wiele za trudne.
- Ziemia do Majki. - zauważyłam dłoń Liama, którą zaczął machać mi przed oczami. - O czym tak myślisz?
- O niczym. - kolejny wymuszony uśmiech. - To idziemy na dół? - spytałam, na co kiwnął głową, nadal mało przekonany czy wszystko jest okej.
Zeszliśmy do salonu, gdzie zastaliśmy Patryka. Usiedliśmy wszyscy na kanapie, włączając telewizor. Akurat leciał jakiś teleturniej, który jakoś niespecjalnie mnie interesował. Cały czas po głowie chodziła mi myśl, że za 9 miesięcy zostanę mamą, że będę miała dziecko. Nie miałam pojęcia jak sobie poradzę z tym wszystkim. Jak pogodzę szkołę, pracę, związek z Niallem i opiekę nad dzieckiem. Nie jestem gotowa, na rodzicielstwo. Mam dopiero 18 lat.
Gdy tak siedziałam na kanapie, rozmyślając o przyszłości, usłyszałam w przedpokoju krzyki. Od razu domyśliłam się, że to chłopcy i tak też było. Oczywiście jak zwykle się kłócili. Weszli do salonu kompletnie nie zwracając na nas uwagi, a zaraz za nimi podążały rozbawione zachowaniem chłopaków, dziewczyny.
- Cisza! - krzyknął Daddy, w ten sposób uciszając czwórkę wariatów. - O co chodzi?
- Harry zjadł moje marchewki! - poskarżył się Lou.
- Skończyło się już jedzenie! - załamał się Horan.
- Bo je zjadłeś! - odparł mu Zayn.
- Zayn powiedział, że nie mogę mieć kota! - dramatyzował Harry.
- Louis zabrał mi lusterko oraz grzebień i nie chcę oddać! - odezwał się Malik.
- Cicho! - tym razem ja krzyknęłam, na co chłopcy popatrzyli na mnie zdezorientowani.
- Dziękuje. - uśmiechnął się do mnie Liam, który jeszcze chwilę temu siedział załamany, nie mogąc uspokoić chłopaków. - Po kolei. Więc Harry zadzwoń do Patrycji, by kupiła Louisowi marchewki, ty później oddasz jej kasę. Niall, spokojnie i tak dzisiaj wyjeżdżamy, więc przeżyjesz, tym bardziej, że za chwile będzie obiad. Harry o kocie porozmawiamy innym razem. Zayn nie drzyj się na Nialla, znasz go. Louis masz oddać Zaynowi jego własność, zrozumiano?!
- Tak. - powiedzieli jednogłośnie, spuszczając głowy.
- Harry! - Payne spojrzał na loczka groźnie, gdy on chciał już siadać na tapczanie.
- No już idę. - odpowiedział zrezygnowany i wyjmując telefon, wyszedł z salonu.
- Grzeczny chłopiec! - krzyknął za nim Liam, na co wszyscy parsknęli śmiechem.
- Bardzo śmieszne! - usłyszeliśmy z korytarza głos Harrego.
- Cześć skarbie. - poczułam całusa na policzku.
- No hej. - wymusiłam uśmiech, który chyba przekonał chłopaka, bo nie zwrócił na to specjalnej uwagi. - Spakowani? - zwróciłam się do wszystkich.
- Ta.. - odparł Zayn ze smętną miną.
Reszta zespołu również nie była szczęśliwa z powodu wyjazdu, ale nic nie mogli zrobić. Musieli jechać promować nową płytę. Byłam z nich dumna. Co ja mówię? Ja jestem z nich dumna i to bardzo. Tak daleko zaszli, jeszcze nie dawno śpiewali w X Factorze, jeszcze nie dawno zostali stworzeni w grupę, a teraz? Są znani na całym świecie, miliony dziewczyn ich uwielbiają i mdleją na ich widok, wydali już drugą płytę, zagrali już tysiące koncertów, pod drzwiami czekają na nich fanki. A to dzięki temu, że się nie poddali, że mimo wielu przeszkód dążyli do tego, by spełnić swoje marzenia.
- O czym myślisz? - spytała El, przyglądając mi się.
- O tym, że jestem z chłopców cholernie dumna. Tak dużo osiągnęli. - łzy wzruszenia napłynęły mi do oczu.
- A tak w ogóle, od kiedy jesteś directionerką? - zaciekawił się Lou.
- A czy to ważne? Nie jestem od początku, ale będę do końca. - uśmiechnęłam się do nich ciepło, co szybko odwzajemnili. - I powiem wam, że wiele dziewczyn tak myśli. Wszystkie kochają was i wierzą, że kiedyś spotkają swoich największych idoli, mimo, że większość z nich nie widziało was na żywo w X Factorze. Mają nadzieję, że kiedyś będą mogły porozmawiać z wami choćby przez minutę. Żyją tą nadzieją, którą ja kiedyś wierzyłam i udało się. Siedzę pośród was, widzę codziennie wasze śliczne, uśmiechnięte mordki. Mogę was przytulać, rozmawiać z wami. A jeden z was to najważniejsza osoba w moim życiu, to mój skarb. - wypowiadając ostatnie zdanie, wtuliłam się w Nialla.
- Nawet nie wiesz ile te słowa dla nas znaczą. Wiedzieliśmy, że mamy wiele fanek, ale nigdy nie myśleliśmy, że one tak o nas mówią, że mimo wielu plotek na nasz temat, one się od nas nie odwracają, kochają nas i wspierają na każdym kroku. - odezwał się Liam, któremu łzy pociekły po policzkach. Chłopcom również.
- Chodźcie tu. - szepnęłam i po chwili trwaliśmy w grupowym, mocnym uścisku.
- Jestem! - usłyszeliśmy głos Patrycji z korytarza i po chwili weszła do salonu wraz z Paulem.
- Chłopcy, jest ważna sprawa. - odezwał się poważnie menager, a chłopcy spojrzeli na nich pytająco. - Możecie się rozpakowywać, trasa została odwołana!
Wszyscy na te słowa zaczęli krzyczeć i przytulać się z radości. Jeszcze nigdy nie widziałam chłopców tak szczęśliwych, uśmiechniętych i roześmianych. Przed chwilą byli jeszcze bez entuzjazmu, jakiejkolwiek energii do życia.
- Ej, ej cicho. - uspokoił ich Higgins po kilku minutach. - Jest jeszcze druga sprawa. Córka mojej przyjaciółki, Susan przeprowadza się do Londynu i nie ma gdzie mieszkać, mogłaby zamieszkać u was przez kilka dni?
- Pewnie, a ile ma lat? - zainteresował się Liam.
- 18, tyle co Maja, Patrycja, Jessika i Harry. Założę się, że się dogadacie. Jest bardzo miłą i spokojną dziewczyną. Jutro ją przywiozę. Dobra to ja lecę. - pożegnał się i wyszedł.
- A właśnie, mamy coś dla was. - przypomnieli sobie. - Mieliśmy wam to dać podczas pożegnania, ale skoro nie jedziemy, to możemy dać teraz. - dodał Zayn, wyjmując z torebki 4 pudełeczka i podając je nam.
Zaciekawione otworzyłyśmy opakowania i naszym oczom ukazały się srebrne bransoletki z napisem:
`L + E + H + J + M + N + L + Z + P = FRIEND FOREVER <3`
- Podobają się? - spytał Tommo z bananem na twarzy.
- Czy się podobają? - spojrzałam na nich groźnie, a oni zrobili smutne miny. - One są przepiękne! - krzyknęłam, po czym ucałowałam każdego w policzek.
~~~~
No i mamy już 28 :) Tym razem cały z perspektywy Mai, ale nie dziwmy się. To ona jest tu główną bohaterką ;p Chciałam wam podziękować za te miłe słowa w komentarzach, naprawdę ciepło się robi na sercu, podczas czytania ;* Jak myślicie? Czy Susan, stanie się nową osobą w ich paczce, czy raczej troszkę namiesza? Zostawiam was z zastanawianiem się, a ja muszę lecieć odrabiać polski -,- Czemu skończyły mi się już nieprzygotowania? ;< No cóż, trzeba dać sobie radę. ;p Pa misiaki. ;*
Przeczytałam pierwszą linijkę i od razu przeszły mnie dreszcze ;D Kochana co ty robisz z moją psychiką.? Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3 Kocham ..!
OdpowiedzUsuńlol o.O czyli jednak xD ale się cieszę. i jeszcze taki fart, że nie pojadą w trasę :D
OdpowiedzUsuńA ta Susan pewnie coś namiesza... mam nadzieję, że nie rozwali nic między Mają a Niallem :D
- Magdaa.
Coraz ciekawiej się robi. ^^
OdpowiedzUsuńPisz, pisz :D
podejrzewam, że Susan coś namiesza, a miałam taką nadzieję, że Majka jednak będzie z Liamem...no ale cóż ^^ to nie zmienia faktu, że przestanę czytać, bo nie przestanę :) mam nadzieję, że szybko pojawi się kontynuacja!! pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuń