*Perspektywa Maji*
- No cóż.. - Doktor wziął głęboki oddech. - Pani mama, przeszła przed chwilą bardzo ważną operację, jest stan nadal jest ciężki. Nie dajemy jej dużych szans na przeżycie, ale nie poddajemy się i robimy wszystko, żeby Pani Marta przeżyła. Przepraszam, ale muszę już iść, jestem zmęczony po operacji.
Stanęłam jak wryta i rozpłakałam się po raz kolejny. Tak bardzo kocham mamę, nie chce jej stracić. Ona opiekowała się mną zawsze. Poświęcała mi dużo uwagi, ale nie zabraniała mi niczego. Zawsze to ona broniła mnie przed tatą, gdy zrobiłam coś źle. A kiedy on zostawił nas dla innej, musiała opiekować się mną sama. Była kochana. Zresztą nadal jest.
- Nie chce jej stracić. - Powiedziałam, po czym płacząc wtuliłam się w Horana.
- Wiem, skarbie. - Objął mnie i czule do siebie przytulił. - Chodź, pojedziemy do domu, powinnaś odpocząć.
-Nie chce, chce zostać tutaj.
- Ale musisz odpocząć, nie chcesz nam tutaj zemdleć z zmęczenia, no nie? Patrycja zostanie tutaj z Liamem. - Popatrzył na nich, oni pokiwali głowami.
- Tak, zostaniemy. Jak coś będzie się działo, od razu damy znać. Jedź, wyśpij się. - Powiedziała Patrycja.
- No dobrze, ale proszę zadzwońcie, jak się czegoś dowiecie.
- Na pewno zadzwonimy. - Zapewnił mnie Liam, a my wyszliśmy ze szpitala.
Zadzwoniliśmy po taksówkę, która przyjechała po 5 min i pojechaliśmy do mojego starego domu. Od razu, skierowałam się do mojego dawnego pokoju, a Niall poszedł w moje ślady.
Położyliśmy się na łóżku, a on przytulił mnie do siebie.
- Spróbuj zasnąć. - Powiedział czule i pocałował mnie w czoło. - Musisz być wypoczęta.
- Dziękuje, że jesteś. - Uśmiechnęłam się do niego lekko i dałam buziaka w policzek.
- Zawsze będę, skarbie. Nigdy cię nie opuszczę. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Jesteś dla mnie jak narkotyk. Uzależniasz. - Odwzajemnił uśmiech.
- Ja ciebie też kocham. - Wyznałam, po czym usnęłam, niczym dziecko.
Obudziłam się, kiedy było już ciemno. Obok mnie leżał mój blondyn, ale nie spał.
- Wyspałaś się? - Uśmiechnął się.
- Tak, a ty spałeś trochę?
- Ja wyspałem się w poprzednią noc, więc nie jestem zmęczony.
- Która godzina? - Spytałam zdezorientowana.
- 21:00. - Oznajmił mi. - Jedziemy już?
- Tak. - Odpowiedziałam krótko. - Ale najpierw się odświeżę, dobrze?
- Oczywiście. - Pocałował mnie w czoło, po czym podeszłam do walizki, wybrałam z niej
ciuchy i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki, gorący prysznic, po czym wytarłam dokładnie swoje ciało ręcznikiem i ubrałam się. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie na Niall z kanapkami.
- Zrobiłem ci coś do jedzenia. - Wskazał na posiłek.
- Dziękuje, jesteś kochany, ale nie jestem w stanie nic przełknąć.
- Nie wyjdziemy z domu, póki czegoś nie zjesz, zrozumiano? - Powiedział stanowczo. Nie miałam innego wyjścia, musiałam zjeść. Szybko zabrałam się konsumowanie przysznych kanapek. - No widzisz, tak trudno było?
- Możemy już iść? - Spytałam, gdy talerz był pusty.
- Tak, teraz możemy. - Przytulił mnie i wyszliśmy z domu, zamykając drzwi na klucz. W szpitalu byliśmy jakieś 10 min później. Od razu skierowaliśmy się pod salę, w której leżała moja mama. Siedzieli przed nią Liam i Patrycja z oczami pełnymi strachu.
- Co się stało? - Spytałam przerażona. - Co z mamą?
- Zabrali ją na kolejną operację. - Odezwał się Li.
- Jak to na kolejną?! - Zdziwiłam się. Czułam, że łzy napływają do moich oczu. - Ile ona już trwa?
- Z jakieś 2 godziny. - Powiedziała smutno Patrycja, która także miała łzy w oczach.
- Jedźcie się przespać, tu macie klucze. - Oznajmił blondyn, rzucając klucze w kierunku Liama.- My teraz posiedzimy.
- Ale jakby co to dzwońcie. - Poprosiła nas Pati i poszła w kierunku windy, w jej ślady poszedł Daddy.
Z sali wyszedł lekarz, z smutną miną i od razu zwrócił się do mnie.
- Pani Maju, mam złe wieści. Pani mama, nie przeżyła tej operacji. Bardzo mi przykro. - Spuścił głowę.
Stałam bez ruchu. Straciłam ją! Straciłam moją najukochańszą mamę! . Niespodziewanie poczułam, że kręci mi się w głowie, po czym upadłam.
*Perspektywa Niall'a*
Kiedy lekarz, oznajmił nam, że mama Maji nie przeżyła, znieruchomiałem. Dlaczego wszystko co straszne, musi spotykać zawsze ją!? Czemu nie może być to ktoś inny, tylko biedna, niczemu winna Maja.
Nagle, zobaczyłem, że dziewczyna zachwiała się i upadła. Na szczęście w pore ją złapałem. Straciła przytomność. Wziąłem ją na ręce, usiadłem na krześle i położyłem ją sobie na kolanach. Tak strasznie się o nią martwiłem.
- Maja, ocknij się. - Poklepałem ją lekko po policzkach. Zaczęła się wybudzać. - Skarbie, nic ci nie jest?
- Nie zostawiaj mnie, prosze. - Wtuliła się we mnie.
- Nigdy w życiu. Jesteśmy przy tobie, wszyscy, ja, chłopaki, Jess i Pati. Nie zostawimy cię. - Pocałowałem ją w czubek głowy. - Nigdy.
Zabrałem ją do domu, bo stwierdziłem, że nie ma sensu już tam siedzieć.Maja cały czas płakała. Nie uspokojałem jej, tylko cały czas do siebie przytulałem. Wiedziałem, że potrzebuje teraz czułości, wsparcia. Weszliśmy do mieszkania, Liam i Pats jeszcze nie spali. Szybko po naszych minach, domyślili się co się stało. Patrycji poleciały łzy z oczu i przytuliła blondynkę, Liam także.
- Jesteśmy z tobą. - Powiedziała Pati, przytulając Majkę.
*Perspektywa Liama*
Niall, zabrał Maję na górę, a ja postanowiłem powiadomić chłopaków. Mimo późnej godziny (było już po północy), wykręciłem numer Hazzy.
- Halo? - Odebrał po kilku sygnałach.
- Obudziłem cię?
- Tak, ale to nic. Co sie dzieje? Jak Majki mama się czuje? - Spytał.
- No właśnie dlatego dzwonię, niestety zmarła. Nie przeżyła operacji. - Powiedziałem załamanym głosem.
- Jak trzyma się Maj? - Zmartwił się.
- Niall zabrał ją teraz na górę, chociaż nie wiem czy uśnie. Wiem tylko tyle, że jest z nią źle. Ale co się dziwić, straciła mamę.
- No tak. Przylecimy jutro, musimy być na pogrzebie. - Oznajmił Harry.
- Okej. Czekamy. Dobranoc. - Pożegnałem się i rozłączyłem. Spojrzałem na Patrycję. Siedziała skulona na kanapie, płakała. Od razu ją przytuliłem.
- Traktowałam ją jak mamę. Z nią mogłam porozmawiać, kiedy miałam jakieś problemy. Zawsze mnie wysłuchała, poradziła co robić. Zastępywała mi rodziców, którzy nie mieli dla mnie czasu, pochłonięci byli tylko pracą. - Mówiła, przez płacz, a ja słuchałem uważnie. - Bardzo często tu nocowałam, a nawet zamieszkiwałam na kilka dni z moją młodszą siostrą, kiedy rodzice wyjeżdżali. Po prostu, tutaj czułam się jak w domu. A kiedy usłyszałam, że zmarła, poczułam się jakbym straciła moją mamą.
Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć. Nie wiedziałem jak to jest. Nie mogłem powiedzieć, że rozumiem, skoro nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. Jeszcze raz ją przytuliłem. Tylko to mogłem w tej chwili dla niej zrobić.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć. - Spuściłem głowę.
- Nic, nie musisz mówić. Wystarczy, że jesteś, że mogłam ci się zwierzyć. - Uśmiechnęła się blado. - Pójdę się położyć, jestem zmęczona.
- Ja też już idę. - Oznajmiłem i ruszyliśmy do swoich tymczasowych pokoi. Przebrałem się w piżamę i położyłem do łóżka. Byłem tak zmęczony, że w ciągu nie całych 5 min, spałem jak zabity.
*Kilka dni później*
*Perspektywa Maji*
W końcu nadszedł dzień pogrzebu. Chłopcy i Jess, przylecieli z Londynu zaraz po tym, jak dowiedzieli się o śmierci mojej mamy. Byłam im bardzo wdzięczna za to, że mnie wspierali w trudnych chwilach. A najbardziej byłam wdzięczna Niallowi, za to, że był przy mnie, kiedy go potrzebowałam, że wycierał wszystkie moje łzy.
W tym dniu wstałam o 9:00, ponieważ pogrzeb był o 11:30. Założyłam luźne ciuchy. Zeszłam na dół, gdzie zastałam resztę. Chłopaki siedzieli w salonie ze smętnymi minami i oglądali telewizję, a Jess i Pati robiły śniadanie. Usiadłam obok blondyna i spuściłam głowę w dół.
- Skarbie, jak się czujesz? - Usłyszałam głos mojego chłopaka i poczułam delikatny pocałunek na policzku.
- Dobrze. - Odpowiedziałam krótko.
- Chodź zjesz coś. - Wstał i pociągnął mnie za ręke do kuchni.
- Nie jestem głodna. - Odparłam, ale to nic nie dało, bo Horan zmierzył mnie wzrokiem. - No dobrze, zjem, ale tylko trochę.
- No. - Uśmiechnął się lekko i usiadł przy stole, a dziewczyny nałożyły nam na talerze jajecznicę. Nie byłam w ogóle głodna, ale zjadłam to dla Nialla, bo wiedziałam, że się o mnie martwił, nie chciałam robić mu większych problemów.
Kiedy już wszystko zjadłam, wróciliśmy do salonu i przyłączyliśmy się do oglądania telewizji. Nikt się nie śmiał, nie wygłupiał, nie krzyczał. Wszyscy byli poważni, wspierali mnie i pomagali na każdym kroku.
- Dziękuje wam. - Powiedziałam w końcu i uśmiechnęłam się - Dziękuje za wszystko.
- Czyli? Za co? - Spytał Zayn.
- Za to, że przy mnie jesteśmy, że wspieracie mnie i pomagacie mi na każdym kroku. Nie wiem jak dałabym sobie radę bez was. - Wyjaśniłam, a po moim policzku poleciała łza.
- Od tego są przyjaciele, tak? - Odezwał się Harry, podchodząc do mnie i mocno mnie przytulając.
- Zawsze będziemy cię wspierać, gdy będziesz tego potrzebować, bo wiemy, że jeżeli my będziemy potrzebować pomocy, ty nam pomożesz. - Dodał Liam, także mnie przytulając.
- Kocham was. - Uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- My ciebie też. - Odpowiedzieli wszyscy razem.
- Chyba powinniśmy zacząć się szykować, już 10:30. - Stwierdził Niall, po czym wszyscy przyznali mu rację i rozeszli się do swoich pokoji.
Od razu po wejściu do pokoju, skierowałam się do łazienki, do której było wejście tylko w tym pomieszczeniu. To była taka moja osobista łazienka. Założyłam
ubranie, które naszykowałam sobie dzień wcześniej i przeczesałam włosy. Makijażu nie robiłam, bo nie było sensu. Wyszłam z łazienki i postanowiłam iść do pokoju mamy. Otworzyłam drzwi i usiadłam na łóżku. Momentalnie moje policzki były mokre od łez. Tak bardzo mi jej brakowało, chciałabym usłyszeć jej głos, przytulić się do niej. Nie mogłam uwierzyć, że więcej jej nie zobacze.
Chwile później do pokoju wszedł Horan. Spojrzałam na niego i od razu odwróciłam wzrok, bo nie chciałam, żeby znów widział że płaczę. Jednak za późno.
- Skarbie. - Podszedł i mocno mnie przytulił. Potrzebowałam tego, bardzo. Nie żadnych słów pocieszenia, tylko przytulenia, czułości. On o tym wiedział, bo nie odzywał się, tylko bardzo mocno mnie obejmował.
- Musimy już iść, bo się spóźnimy. - Powiedziała spokojnie Patrycja, zaglądając do sypialni, po czym we trójkę zeszliśmy na dół.
*****
No i jest 18. :D jak wam się podoba? no niestety mamy smutną wiadomość, tragiczną dla Maji. ;( gdy to pisałam łzy leciały mi po policzkach. ;//
Następny rozdział -> 11 komentarzy.